Witam! Mój problem jest dość prozaiczny, aczkolwiek uciążliwy. Zapisałem się jakiś czas temu na kurs prawa jazdy. Na początku wszystko było ok(teoria itp.). Później zaczęły się jazdy. Pierwsza jazda była ok. Na drugiej instruktor trochę na mnie krzyczał, ale nie przeszkadzało mi to. Przyszło do umówienia się na kolejną jazdę. Instruktor zaproponował jazdę następnego dnia (dosyć wcześnie jak dla mnie) rano. Ja nie chciałem się zapisać na tak wczesną godzinę, ale instruktor w końcu mnie przekonał i ja z moim brakiem asertywności się zgodziłem. Następnego dnia o dziwo wstałem, zjadłem śniadanie, ale potem poszedłem do łóżka i napisałem instruktorowi smsa, że rezygnuje z kursu(wiem, to mało odpowiedzialne, ale ja niestety odpowiedzialny nie jestem). Wtedy cała moja rodzina się na mnie wściekła. Nie mogłem tego znieść, więc wziąłem tabletki i skończyłem w szpitalu(oszczędzę wam szczegółów). Gdy wróciłem ze szpitala przestałem chodzić na kurs, ale jednak naciski rodziny mnie skłoniły, żeby tam wrócić. Pamiętam, że gdy tam szedłem spotkałem mojego instruktora i natychmiast się cofnąłem(strasznie się bałem). Wróciłem tam jednak i poszedłem na teorie. Po jakimś czasie dalszego chodzenia na teorię zdecydowałem się pójść do właściciela i powiedzieć, że chcę się zapisać na jazdy. Niestety nie powiedziałem mu, że chcę zmienić instruktora, bo się bałem, że zacznie mnie wypytywać o poprzedniego i będę musiał się tłumaczyć, ale miałem cichą nadzieję, że jakoś to w dokumentach zauważy i nie będzie wypytywał. Gdy już przyszło do zapisu u innego instruktora, ja szybko się zreflektowałem i powiedziałem, że to nie moja pierwsza jazda. Właściciel się na mnie wkurzył i powiedział, że chcę go oszukać i ugrać więcej jazd niż mogę. Strasznie się tym przejąłem i miałem uczucie złości na siebie i jego. Właściciel zapytał mnie ile miałem tych jazd, powiedziałem, że 2. Spotkaliśmy się z moim poprzednim instruktorem, żeby mnie wypisać. Było to dla mnie strasznie stresujące, a na dodatek poprzedni instruktor powiedział, że miałem 3 jazdy a nie 2, a na 3 nie przyszedłem. Właściciel powiedział, że już mogę się zapisywać do innego instruktora jak go zastanę. I przychodziłem, przychodziłem i go nie było(normalny człowiek poprosiłby o nr. telefonu, ale ja nie miałem odwagi). W końcu znowu przestałem przychodzić. Rodzina dalej nie dawała mi spokoju więc niedawno postanowiłem tam pójść. Gdy zbliżałem się do szkoły jazdy zobaczyłem dwóch instruktorów(mojego poprzedniego i tego do którego chciałem się zapisać). Strasznie się przestraszyłem, ale odważyłem się podejść i nawet powiedziałem "dzień dobry". Wydaje mi się, że mi nie odpowiedzieli, a nawet tak jakby patrzyli się na mnie z pogardą. Zignorowałem to i postanowiłem iść do wnętrza szkółki. Niestety drzwi były zamknięte(widocznie plan się zmienił). Poczułem się okropnie. Czułem się upokorzony. Jak najszybciej stamtąd poszedłem i obiecałem sobie, że już nigdy tam nie wrócę. Jednak będę musiał, bo już 2 raty są zapłacone, a prawo jazdy wypadało by mieć(chociaż wcale tego tak bardzo nie pragnę).
Powiedzcie mi, czy możecie zdefiniować co mi jest, czy ja "tak po prostu mam"?