Skocz do zawartości
Nerwica.com

M-chan

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez M-chan

  1. Witam. Chciałam się zapytać co powinnam zrobić w mojej sytuacji. Mianowicie moja mama ma silną depresje, która chyba zmienia się w nerwice. Bezustannie krzyczy zarówno na mnie jak i na mojego ojca(chce zaznaczyć, że jest on jej ex-mężem, więc za sobą nie przepadają). Umie wejść do mojego pokoju i zacząć krzyczeć przez pięć minut tylko dlatego, że nie przeniosłam torby z miejsca na miejsce tak jak chciała. Najgorsze jest jednak to, że kiedy już przestaje krzyczeć zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Całkowicie spokojna i "na luzie" gada do mnie co potwornie denerwuje. Nie kłócę się z nią. Kiedy mówię nigdy nie podnoszę głosu, nie jestem typem osoby kłótliwej. Spokojnym głosem mówię, że jeśli przyszła tylko krzyczeć to już zrozumiałam i że mogła by przestać(nie mówie tego w sarkazmie czy ironii tylko całkowicie normalnie). Możliwe że tak przezywam tą "sytuacje" ponieważ całkiem nieźle się z nią dogadywałam przez ostatni rok czy dwa. Moja mama była kilkanaście razy w szpitalu psychiatrycznym i cały czas bierze leki, które bardzo silnie oddziałują na jej psychikę. Przykładem jest to, że kiedyś podpaliła mieszkanie kiedy leki przestały działać. Teraz zaczęłam naukę w gimnazjum (wiem że jest jeszcze bardzo niedojrzała - ale dlatego właśnie pytam ludzi którzy mogli by do tego jakoś racjonalne podejść, nie mam nikogo kto by mi pomógł, a sama nie wiem co robić)daleko od domu i mało przebywam, a przynajmniej staram się mało przebywać w domu. Jest ona typem materialisty, a nie należymy do zamożnych rodzin, ostatnio okropnie to na niej odbija i się na mnie wyżywa. Do tego bardzo silnie stara się wywołać we wszystkich w okół poczucie współczucia, udając przed wszystkimi(nawet przed sobą) jak bardzo kocha całą rodzinę i jak bardzo się poświęca. Okropnie mnie to irytuje. Cały czas mówi, że nie ma życia, jak bardzo jest nieszczęśliwa i że nie ma pieniędzy. Po prostu się użala i narzeka. Bardzo mi z tym trudno, ponieważ nie czuje w nikim oparcia. Ostatnio jestem szczęśliwa, ale kiedy z nią rozmawiam jest mi bardzo źle. Oczywiście wiem, że nie jest to całkowicie jej wina. Jestem raczej złą córką, a przynajmniej nie tak dobrą. Mało pomagam i jestem typem egoisty(co zdarza jej się często wytykać, choć mi to nie przeszkadza, ale uważam że nie powinna tego robić). Mój ojciec mnie kocha, chociaż ma problemy z relacjami ze mną. Nie umie rozmawiać ze mną i mamy raczej mało tematów. Ale jestem nastolatką, a on moim ojcem. Jeśli byłabym chłopakiem pewnie mielibyśmy lepsze relacje Zaznaczę jeszcze, że mam dwie siostry z którymi ewentualnie mogłabym porozmawiać. Niestety są dużo starsze ode mnie, dawno mieszkają same, i nie mogą mi pomóc. Spokojna rozmowa nie pomaga(bo zapewne mi to poradzicie), bo już próbowałam. Myślę że kiedy ktoś jest w depresji nie da się przedrzeć przez tą chmurę "smutku" i z nim się normalnie komunikować, więc do końca wiem jak powinnam do wszystkiego podejść. Byłabym wdzięczna za jakąkolwiek podpowiedź co powinnam zrobić.
×