:) dziękuję Lilith:) to chyba nie był na szczęście epizod depresyjny ale dłuższy depresyjny nastrój:) pozbierał się jakoś:) przynajmniej tak mi się wydaje. skrzetnie unika odpowiedzi na pytanie "jak się dzisiaj czujesz?" ale po zachowaniu widzę że wraca do normy:):):):) na nieszczęscie ostatnio "lekko" poróżnilismy się na tematy pracowe czyli tematy które nas najbardziej łączą ale przez 2 godz intensywnie dyskutował z pełnym zaangażowaniem i nie pojawił się motyw, że nie ma siły, ochoty i że jest fatalnie:) więc myślę że jest bardzo dobrze jak już ma na coś ochotę:) jutro podpytam się o to jak spędził weekend:) jak powie, że się ruszył z domu to uznam, że jest w ogole super:) a wtedy zapytam jak to jest z tą jego depresją. czy ją leczy, u kogo, czym i co mam robić jak mu się pogorszy i kiedy jest na tyle źle że mam robić panikę, a kiedy mam jeszcze siedzieć cicho i najważniejsze czy ufa mi na tyle, że chce żebym wtedy coś robiła. może ma kogoś bliższego?? jak powie że nadal jest fatalnie to też mu spróbuję zadać te pytania... najwyżej stracę kumpla...
-- 23 wrz 2012, 14:23 --
trochę oszukałam:) jak nie będzie chciał powiedzieć to znając go powie: "nie chcę/nie mogę o tym rozmawiać" i ja to łyknę i odpowiem "ok. bądź jaki chcesz". więc wszystko wróci do jakiejś tam wypracowanej normy. do następnego razu będzie spokój, a potem znów się będę denerwować bo nic nie będę rozumiała:( aż nasze drogi w sposób naturalny się rozejdą, bo ktoś z nas zmieni pracę, poznamy innych ludzi itd. samo życie. on chyba nie ma przyjaciół "długoletnich". ja mam znajomych od podstawówki ale do utrzymania takich przyjaźni potrzebna jest wola wszystkich stron:)