hej, przedsawiłam sie juz ale moge jeszcze raz.No moze nie przedstawiłam a powiedziałam ze mam 20 lat i podejrzewam ze mam nerwice natrestw od tygodnia myslałam o ty czy kocham mojego chłopaka, ta mysl mi nie pozwala normalnie funkcjonować,jestem z nim i mysle czy che z nim byc,mowie mu ze kocham bo chciałabym abym czuła to co dawniej.A moze to nie nerwica a przestałam kochac tyle ze jak chciała przez to sie z nim rozstac to nie dałam mu wyjsc bo nie chciałam zeby tak było, bałabym sie ze bym go straciła na zawsze.No i dzis juz mniej mnie ta mysll meczy ale moze ze przywyklam do tych glupich mysli chciałbym go kochac jak dawniej a raczej miec przekonanie ze kocham.Szukam w nim wad, próbuje sobie wmówić ze kocham mimo tych myśli.Moze i kocham ale te mysli sprawiaja ze juz niewiem jak jestI to ze niewiem jest najgorsze.Powiedziałam mu tylko ze niewiem czy powinnismmy byc razem,a nie ze niewiem czy kocham bo bym go straciła czy mozna tak z dnia na dzien przestac kochac?prosze pomózcie mi.Co myslicie o tym co mówie.Wogóle to dwa tygodnie temu czułam sie bez wartosciowa, nic mi sie nie chciało,miałam wszystko gdzies.Wtedy myslałam o depresji teraz te mysli mam nie wiem co robic, chyba pojde do lekarza ale moze ja juz nie kocham a nie jestem chora,ale czemu w takim razie nie chce go ranic?i chce zeby dobrze było tak jak dawniej...juz sama niewiem.Pomózcie