-
Postów
306 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia offtopic
-
Pamięta... Na jaką terapię chodzisz, tzn. jaki rodzaj? Ooo, miło :) Chodzę na grupową, fachowo nazywa się to odział dzienny szpitala Lenartowicza w Krakowie :) Polecam naprawdę każdemu, nie wiem czy miałem tyle szczęśćia, ale nie tylko terapia dużo mi dała, i ciągle daje, ale do tego poznałem tam naprawdę kapitalnych ludzi....
-
Cześć wszystkim. Nie wiem czy mnie tutaj ktoś pamięta jeszcze, wątpię. Ale warto spróbować. Końce niedługo terapię , 11 tydzień, trochę się w moim życiu zmieniło, za to dużo zrozumiałem i zauważyłem. Mam już inne podejście do siebie i całej tej nerwicy.... Mogę tylko powiedzieć że jak ktoś się zastanawia nad terapią, nad tym czy warto, czy mu pomoże to naprawdę zdecydowanie zachęcam do tego aby spróbował. Fakt, czasami może być ciężko ale i tak lepsze to od męczarni z życiem z nerwicą , u mnie np. wyglądało to nieciekawie. Ogólnie fajnie, poznałem świetną dziewczynę, jestem można powiedzieć szczęśliwy , jedynie teraz mnie sesja męczy i nie zdane 2 egzaminy. Jeden zawaliłem, fakt faktem był ciężki i czeka mnie warunek. Przed drugim spękałem i nie pojechałem w sumie na 2 poprawki... Szkoła to dalej ciężki temat dla mnie jednak...
-
Ja właśnie skończyłem 5 tydzień terapii na lenartowicza, i jestem bardzo zadowolony. Przede mną jeszcze długa droga, ale myślę że warto :)
-
magdalenabmw Wiem co czujesz, i nie zazdroszczę. Ja jestem na pierwszym roku, ludzie ogólnie są spoko, na uczelni zjadają mnie takie lęki/napięcie etc że głowa mała, jestem wkurzony na siebie, że przez to czuję się tam jak niedorozwinięty, chociaż mam coś do powiedzenia to boję się odezwać.... Ale jak na razie ludzie wydają się być dość tolerancyjni. Jedna osoba z mojej grupy wyraźnie mnie nie lubi ( a raczej mojego zachowania, jak to w lękach i napięciu, chaotyczne itp), dała mi to do zrozumienia, i to wystarczyło żebym już ominął kilka wykładów.... Po prostu jak o tym myślałem to coś mnie blokowało od środka żeby iść do tej szkoły. Dwa razy nawet pojechałem(mam na uczelnie prawie 30km), ale nie wyszedłem nawet z samochodu, tylko nawróciłem i wróciłęm do domu. Wtedy dopiero byłem na siebie konkretnie wkur......y.
-
Ja dzisiaj byłem wkurzony na siebie, bo nie poszedłem na 2 wykłady i ćwiczenia... ;/ A byłem już pod budynkiem.... shit... Za to dzień skończył się trochę lepiej. Jutro znowu cały dzień na uczelni, nie wiem jak ja to przetrwam.... Cuda wianki mi się tam dzieją ale staram się być twardym i wytrwałym.... Całe szczęście od poniedziałku zaczynam terapię grupową(której nawiasem mówiąć też się cholernie boję, bo trzeba chodzić a raczej jeździć 25km codziennie...)
-
Generalnie musisz tam odbyć 3-4 wizyty. Pierwszą z psychiatrą który wypyta Cie, czemu chcesz się leczyć, jak przebiegało Twoje poprzednie leczenie, na jakie terapie chodziłaś, co z nich wyciągnęłaś, jak je oceniasz itp. Po tej wizycie wyszedłem troszkę podk****y, bo lekarz namieszał i upierał się przy swoim, a żeby się z nim nie kłócić to mu przytakiwałem.Nie pamiętam ale potem chyba jeszcze miałem krótką wizytę z psychologiem. W następnej kolejności badanie psychologiczne, czyli przerysowywanie z pamięci różnych figur itp.Na końcu ostatnia wizyta u psychiatry, kwalifikacja. Zadaje różne pytania, typu czego wymagasz od terapii, nad czym chcesz pracować, co chcesz zmienić itp. Ja starałem sie odpowiadać szczerze. Aaa, no i w między czasie na każdej wizycie dostajesz masę testów psychologicznych do rozwiązywania, jak test depresji, Orientacji Życiowej, itp. Na pierwszej wizycie byłem jakoś na początku października, a termin rozpoczęcia terapii mam na15grudnia. Tak więc trochę to trwa, ale według mnie to na + że dokładnie przed terapią wszystko badają/analizują.
-
ja bym pojechała samochodem, może wolniej, może spokojniej, ale napewno pewniej ... Podobnie jak ja. Gdyby mi teraz zabraano tą przyjemność/przywilej jeżdżenia samochodem to nie wiem.... Możesz napisać co to za okulary, bo mam ten sam problem. Niekiedy światła mnie nie oślepiają w ogóle i widzę wszystko super, ale czasami (szczególnie właśnie przy gorszym dniu i nasileniu objawów), jest masakra, jakby wszyscy jeździli cały czas na długich... Z zamazywaniem mam to samo...
-
Hej hej. Dzisiaj po ostatniej konsultacji , zostałem zakwalifikowany na terapię dzienną na lenartowicza. Cieszę się bardzo, lecz już mam małe obawy, ale co by nie było to dam radę(tak myślę). Ma ktoś jakies aktualne wieści o tej terapii?
-
A u mnie zn owu na odwrót, jak jeźdzę sam to wszystko jest ok, a jak jadę z kimś, np. ojcem to już gorzej, napięcie zaczyna mnie łapać itp...
-
To nich się ludziska zgłaszają, ja mam do 16:30 zajęcia więc potem jestem wolny.
-
A wcześniej trochę niż o 18:30?
-
Kilka osób na pewno mnie uważa. I tak szczerze to wcale im się nie dziwię, bo naprawdę nie jestem wtedy sobą, i dziwnie się zachowuję. Najgorsze jest to że sam wiem i zdaję sobie z tego sprawę... Ehh, już chyba wolałbym mieć schizofrenię i żyć w własnym świecie....;/ Straszne poczucie bezsennsu mnie ogarneło, ale spoko nie poddam się tak łatwo :)
-
bee84, mon08, dzięki za odpowiedzi, macie pewnie racje. Cóż chyba trzeba będzie znów zacząć brać jakieś leki. Przemyślę to jeszcze, ale raczej będę się męczył. Zajęc raczej nie będę omijał(choć już drugiego dnia miałem ochotę uciec) bo to mnie jeszcze bardziej wyalienuje. Najgorsze że już kilka osób z grupy, uważa mnie pewnie za jakiegoś dziwaka... Ale macie racje , jak zrezygnuje to będę się czuł do końca przegrany i nienadający się do niczego. Jednym z powodów z których poszedłem na te studia to chęć poznania ciekawych ludzi, nawiązania znajomości, może przyjaźni(Myślałem że jestem już na to gotowy, że będę w stanie). Wewnętrznie bardzo tego potrzebuję, a umysł samoistnie reaguje na to lękiem.... to w sumie można nazwać jakimś paradoksem....
-
U mnie tragedia, zacząłem studia( zaoczne) miałem pierwszy zjazd na uczelni który ledwo co przeżyłem. Szkoda opowiadać co tam się działo... Na początku mimo lęków, napięcia jakoś nawet było ok, poznałem kilka osób. Z biegiem godzin wszystko zaczęło osiągać apogeum, na wykładach ledwo co byłem w stanie cokolwiek zapisać z stresu... W środę mam umówioną wizytę u psycho, ale na razie myślę czy nie zrezygnować już z tych studiów, i jeśli będzie trzeba wyjechać gdzieś i zacząć się porządnie leczyć, zrobić cokolwiek z tym życiem w którym jestem do niczego praktycznie nie zdolny... . Z jednej strony jeśli każdą minutę tam spędzoną mam się tak męczyć, to nie ma sensu, z drugiej cholernie mi szkoda bo wszystko tam super mi się podoba. Następny problem, to to że większośc rodzinki dowiedziała się już że zacząłem studia...
-
Witaj. Chodziłem tam na terapię w 2007r, był to mój pierwszy kontakt z leczeniem i w ogóle z terapią. Bardzo dobrzy terapeuci, ale niestety nie byli w stanie mi pomóc(wtedy sam nie byłem na to gotowy, niepotrzebnie rzuciłem się na głęboką wodę). Na początku tygodnia jestem umówiony na rozmowę z doktorem na Lenartowicza, i jak dobrze pójdzie to spotkamy się na grupowej :)) ( choć wątpię bo pamiętam że ostatnio trochę się naczekałem na termin).