Nie wiem w jakim dziale to umieścić i jak to nazwać.
Mam problem głupi i pewnie błahy w porównaniu do innych użytkowników tego forum.
Jestem młodym, w miarę dobrze zarabiającym człowiekiem, mam dziewczynę i wszelkie powody ku temu by być szczęśliwym.
Ale...
Wynajmuję sam jednopokojowe mieszkanie, bardzo ładne. Problem polega na tym, że nie umiem chyba tolerować faktu, że w mieszkaniach nade mną i obok żyją ludzie. Jest to totalnie irracjonalne. "Ideałem" dla mnie byłoby gdybym był w kamienicy zupełnie sam. Ewentualnie inni mogą być, ale żebym tego nie widział i nie słyszał. A już "najgorzej" jest, gdy sąsiedzi spotykają się pod moim oknem w ogrodzie, gdzie rozmawiają a ja to widzę... Muszę wtedy zagłuszyć takie sygnały, zamykając okno i puszczając okno, abym był tylko JA.
To jest chyba jakaś wypaczona potrzeba wolności i tego, by nikt nie miał prawa być w moim życiu gdy tego nie chcę, jakaś totalna chęć izolacji od miłych sąsiadów. Jak to przemóc w sobie? Liczyć że się przyzwyczaję, czy aktywnie walczyć z pomocą psychologa?
Chciałbym w końcu kiedyś usiąść w mieszkaniu i czuć się dobrze bez względu na to co jest wokół mnie...