Proszę o Waszą diagnozę. Opiszę swój problem, muszę czekać pare tygodni by przyjął mnie psycholog na NFZ, zatem może do tego czasu Wy troszkę mi pomożecie.
Witam. Od dziecka miałam objawy pasujące do zaburzeń obsesyjno kompulsywnych. Powtarzanie czynności określoną ilość razy, wewnętrzna potrzeba zrobienia czegoś pod obawą, że jeśli tego zaniecham to stanie się coś złego. Mama zaprowadziła mnie do psychologa gdy byłam dzieckiem, a ten stwierdził że poprostu umysłowo rozwijam się zbyt szybko w stosunku do rozwoju fizycznego i to wywołuje u mnie objawy nerwicowe. 2 lata temu poznałam mężczyznę z którym się związałam i mimo że wcześniej spędzałam mnóstwo czasu wśród znajomych, często wychodziłam z domu odkąd z nim jestem cały czas spędzałam tylko w domu z nim, ponieważ od zawsze był o wszystko ogromnie zazdrosny. Przestałam wychodzić i spotykać się z ludźmi, czasem tylko spotkałam się z przyjaciółką. Ponad rok temu zaszłam z nim w ciążę. Jestem bardzo młoda więc byłam z tego powodu ogromnie nie pocieszona. Ze względu na to że źle się czułam jeszcze bardziej zamknęłam się w domu. Dobijała mnie codzienna monotonia. Bardzo przeżywałam to że będę mieć dziecko, chciałam nawet usunąć ciążę ale mój partner się na to nie zgodził. W końcu by być z nim zdecydowałam się urodzić. Dziecko ma już pół roku ale wciąż do mnie nie dociera że to jest moje dziecko. Nie czuje żadnego matczynego instynktu, a zajmowanie się nim bardzo mnie męczy. Coraz mniej mam chęci do jakiegokolwiek działania. Nie jestem całkiem przybita, są rzeczy które mnie bawią, cieszą i sprawiają radość, ale choć męczy mnie monotonne siedzenie w domu to tak naprawdę nogdy nie chce mi się gdzieś dalej wyjść nawet gdy mam taką okazję. Wszystkie sprawy zawsze odkładam na potem, bo ciężko mi się zabrać do jakiegoś działania. Jednak największy problem pojawił się około 2 i pół miesiąca temu. Rozmawiałam z partnerem o ciekawości tego co jest po śmierci, czy istnieją duchy i takie tam. Luźna rozmowa sprowadziła się do tego że każde puknięcie, stuknięcie czy cień zaczęły mnie przerażać. W pewnym momencie tak się wystraszyłam że aż dostałam drgawek, uczucia suchości w ustach, trudność z oddychaniem i wrażenie derealizacji. Pobiegłam przerażona do teściowej, po pół godzinie troche się uspokoiłam ale bardzo bałam się zasnąć więc całą noc siedział przy mnie mój partner. Od tamtej pory mam stany lękowe. Najczęściej wieczorem i wtedy jest najgorzej ale męczy mnie to też w dzień. Czuje niepokój, poddenerwowanie mimo że nie mam się przecież czego bać. W takich stanach ciągłego strachu towarzyszy mi totalny brak chęci do robienia czegokolwiek, najchętniej połozyłabym się do łóżka i nic nie robiła. Czuje się bezpieczniej jak z kimś jestem, najgorzej jest kiedy jestem sama w domu. Pomagam sobie włączonym telewizorem, muzyką, prubuje się czymś zająć ale często to nie pomaga a ja męczę się z takim wewnętrzym niepokojem całymi dniami. Dodam jeszcze tylko że cały czas czuje się śpiąca, zmęczona, bez względu na to ile bym spała i wypoczywała. Bardzo proszę o pomoc. Co to może być? Jak mogę sobie z tym radzić? Proszę o radę bo bardzo mnie to męczy