szaj...
Ja mam nadziej, że zdrowieje, ale potrzeba do tego dużo zaparcia i motywacji-o którą zdaje sobie sprawe najciężej, choć kazdy chce wyzdrowieć.
Ja ostatnio stosuje metodę;
WAL TAM GDZIE SIĘ NAJBARDZIEJ BOISZ...
i wale drzwiami i oknami....
myśle sobie boje się tego czy owego... to nie zaszywam się w 4 kątach tylko uderzam w te miejsca czy sytuacje, których się boje... choćbym miała się posikać ze strachu. Jednak, aby tak robić musisz mieć dużą motywację, aby być zdrowym! walczyć o swoje inaczej może się to pogłebić... a jeżeli ma się pogłębić to lepiej wziąć jakieś ,,łagodne'' leki...poczekać trochę.. pozwolić im działać.. po czym zebrać siły i robić to o czym piszę wyżej.
Mnie pomaga, choć dużo kosztuje.
Ja pamiętam, że w przeszłości owe lęki tak mnie ogarnęły, że nie szło z tym żyć. OSACZYŁY MNIE z każdej strony, wytyczały mi beznadziejny plan mojego życia... tyle się ich nawarstwiło, że pękłam. Mimo, że brałam leki, które troche pomagały, troche szkodziły....
Dzis walcze i dąże do tego, aby choć jeden dzień ich nie czuć.
Poza w/w maksymą, którą wcielam w życie to także się modle.
Bóg to mój nr.1... a dzieki chorobie zrozumiałam, że zawsze chce, aby tak było!
3 maj się i pamiętaj, że;
nie jesteś wariatem
nie jestes sam
wiele osób Cię kocha!