Skocz do zawartości
Nerwica.com

asiaaaa

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez asiaaaa

  1. asiaaaa

    [Toruń]

    czy jest tu ktos z torunia? cisza..... Chciałabym zorganizowac spotkanie... tylko kto na nie przyjdzie... jak nikomu nie chce się nawet pisać?
  2. Moze zaproponuj żonie... aby poczytała troche wpisów na tym forum. Nie tylko Ciebie to dotyka! Ty cierpisz! ona powinna to zrozumieć. Tymbardziej, że to nie trwa dzień... ale zazwyczaj dłuzej Jezeli kosztem ,,tego'' masz stracic prace... to weź leki - jeżeli oczywiście bez nich sie nie da. Ja tak uważam..... Poza tym warto nie narażać się na niepotrzebne dodatkowe stresy, mając jakąkolwiek nerwice.
  3. szaj... Ja mam nadziej, że zdrowieje, ale potrzeba do tego dużo zaparcia i motywacji-o którą zdaje sobie sprawe najciężej, choć kazdy chce wyzdrowieć. Ja ostatnio stosuje metodę; WAL TAM GDZIE SIĘ NAJBARDZIEJ BOISZ... i wale drzwiami i oknami.... myśle sobie boje się tego czy owego... to nie zaszywam się w 4 kątach tylko uderzam w te miejsca czy sytuacje, których się boje... choćbym miała się posikać ze strachu. Jednak, aby tak robić musisz mieć dużą motywację, aby być zdrowym! walczyć o swoje inaczej może się to pogłebić... a jeżeli ma się pogłębić to lepiej wziąć jakieś ,,łagodne'' leki...poczekać trochę.. pozwolić im działać.. po czym zebrać siły i robić to o czym piszę wyżej. Mnie pomaga, choć dużo kosztuje. Ja pamiętam, że w przeszłości owe lęki tak mnie ogarnęły, że nie szło z tym żyć. OSACZYŁY MNIE z każdej strony, wytyczały mi beznadziejny plan mojego życia... tyle się ich nawarstwiło, że pękłam. Mimo, że brałam leki, które troche pomagały, troche szkodziły.... Dzis walcze i dąże do tego, aby choć jeden dzień ich nie czuć. Poza w/w maksymą, którą wcielam w życie to także się modle. Bóg to mój nr.1... a dzieki chorobie zrozumiałam, że zawsze chce, aby tak było! 3 maj się i pamiętaj, że; nie jesteś wariatem nie jestes sam wiele osób Cię kocha!
  4. Eh... o tym ile razy przeszkadzało mi to, że ktoś idzie za mną... lub to, że coś stale musze liczyć w myślach nie wspomnę, bo w porównaniu z tym co mam teraz i inni na tym forum to pikuś.... Poza tym z czymś takim o czym piszesz można spokojnie żyć... i nie wpływa to na Twoje zachowanie... a prawdziwe lęki są okropne! odbierające chęć do dalszego życia! dają realne odczucie, że stanę się wariatem! i powodują, że zmieniam swój plan dnia, bo właśnie mnie naszły... Powodują to, że musze o nich myśleć, myśląc o tym, jak wygladać będzie kolejny dzień. I GENERALNIE TO NIE ZNOSZE ICH, dlatego wypowiedziałam im wojnę.. mam nadzieję, że pierwsza nie polegnę i nerwica się nie pogłębi. Odstawiłam leki 4 tyg. temu i żyje
  5. Rozumiem was... Mam podobne świństwa... Koncze studia.. i zauważam pewną prawidłowość, mianowicie: -Dotyka to zazwyczaj młodych ludzi, ambitnych -Ludzi którzy są wrażliwi, dobrzy i nie chcą się naginać do ,,współczesnych'' norm moralnych (a raczej ich braku) -Osób wierzących -Niespełnionych życiowo, wrażliwych na krytykę Ja staram się o tym nie myśleć. Nie myśleć a robić! działać, iść pod prąd. Choć nie musze chyba wam pisać jak to jest trudne. Chciałabym bardzo spotkac się z ludźmi o podobnych problemach. Tworzyć pewne grupy.. wszystkich nerwicowców.. Choćby po to, aby się spotkać... pocieszyć.. BO MY SIĘ ROZUMIEMY!!! bardziej niż inni nas. Dodam, że grupa taka początkowo mogłaby istnieć w oklicach Torunia i Bydgoszczy... czy byliby chętni? Czy wstydzilibyście się... bo ja bym się trochę wstydziła. Wiem, ze to głupie, ale pisze co czuję. Jednak problem jest, nie znika a rozmowa z innymi jest taka pomocna! no nie prawda? Jak wogóle się na to zapatrujecie?
×