Skocz do zawartości
Nerwica.com

paulinqa.grabowska

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia paulinqa.grabowska

  1. Dzięki za informacje jutro z samego rana się tam udam. A możesz mi powiedzieć czy oni przyjmują na NFZ czy prywatnie? Nie mam przy sobie dowodu ubezpieczenia, ale ubezpieczona jestem i nie wiem czy to nie będzie problem...;/
  2. leki biorę od 26 sierpnia, 18 września wzięłam pierwsze pół i tak brałam do wczoraj czyli 4 dni. Wczoraj czułam się już fatalnie te myśli i płacz... okropieństwo. Dziś wzięłam już całą paro. mam jeszcze 4 tabletki więc nie mam wyboru w poniedziałek idę do psychiatry. Nie mam ustawionej żadnej wizyty ale mam nadzieje, że w Szczecinie coś znajdę bo narazie jestem w takim miejscu, że nie ma tu żadnego lekarza.
  3. proszę o rade jeszcze raz. A więc brałam sobie leki i z dnia na dzień naprawdę było coraz lepiej. Wróciłam do Polski wszystko w miarę. Wizytę u psychiatry mam umówiona na 2 pazdziernika na NFZ, ale leków w takich dawkach jak zapisal mi lekarz do 12 nie starczy wiec pewnie glupio, postanowilam ze jak zmniejszę sobie ilość paroksetyny o pół ( czyli zamiast jednej będę brać pół dziennie) i jednen propanolol zamiast dwóch to akurat mi starczy. Niestety po 3 dni brania połowek strasznie mi sie pogorszyło. dostałam nagłych ataków płaczu i co najgorsze pojawiły się mysli o tym, że nie mam już sily, że życie nie ma sensu, że nie chce mi się żyć i o samobójstwie. Ale ja nie chce tego robić, ja mam kochającego chlopaka, szkole, mamę i moje życie i nie wiem skąd te myśli. jestem zmęczona to fakt ale było już coraz lepiej. Poprosiłam mojego chłopaka, żeby mnie pilnował, żebym sobie nic nie zrobiła, ale tak naprawdę tego nie chcę tylko te myśli... I nie wiem czy to przez zmniejszenie dawki paro, czy to własnie od paro bo słyszałam ze u osób poniżej 25broku życia ( 24) takie myśli pojawiają się właśnie od tego leku. I teraz pytanie co mam robić? czy iść do lekarza prywatnie w pn bo szybciej się nie da? czy jakoś wytrwać do 2 jakoś na relanium? i jeszcze jedno co z paro? brac dalej po pol do 2, brac dalej po pol i isc w pn czy po calej tak jak mi poprzedni lekarz przepisal? czy w ogole to odstawic? ja tak strasznie nie chce zrobic sobie krzywdy, tak kocham swoich bliskich i swoje zycie ale te mysli i jeszcze rozmyslania ze jak mam sie tak meczyc to po co, jak mam tak meczyć swojego chloapka to po co... ale on mnie kocha i ja go i ja chce życ!! -- 22 wrz 2012, 10:23 -- Muszę dodać, że te myśli są takie natrętne, na zasadzie, tych poprzednich o tym, że mogłabym zrobić komuś krzywdę i kończą się płaczem, bo ja wcale nie chce tego zrobić, chce się wyleczyć i żyć, strasznie się boje tych myśli i mam przez nie wyrzuty sumienia. Musze się strasznie wysilać, żeby nie myśleć o nich i nie płakać...
  4. propranolol 2x dziennie, paroxetine 1xdziennie rano, i doraznie diazepam w trakcie ataku. Leczenie zalecil przez 3 miesiace. Dzieki ze mnie zmobilizowaliscie do wizyty u psychiatry. On nie gryzie a taka wizyta nie robi z nas czubkow. -- 22 wrz 2012, 10:01 -- proszę o rade jeszcze raz. A więc brałam sobie leki i z dnia na dzień naprawdę było coraz lepiej. Wróciłam do Polski wszystko w miarę. Wizytę u psychiatry mam umówiona na 2 pazdziernika na NFZ, ale leków w takich dawkach jak zapisal mi lekarz do 12 nie starczy wiec pewnie glupio, postanowilam ze jak zmniejszę sobie ilość paroksetyny o pół ( czyli zamiast jednej będę brać pół dziennie) i jednen propanolol zamiast dwóch to akurat mi starczy. Niestety po 3 dni brania połowek strasznie mi sie pogorszyło. dostałam nagłych ataków płaczu i co najgorsze pojawiły się mysli o tym, że nie mam już sily, że życie nie ma sensu, że nie chce mi się żyć i o samobójstwie. Ale ja nie chce tego robić, ja mam kochającego chlopaka, szkole, mamę i moje życie i nie wiem skąd te myśli. jestem zmęczona to fakt ale było już coraz lepiej. Poprosiłam mojego chłopaka, żeby mnie pilnował, żebym sobie nic nie zrobiła, ale tak naprawdę tego nie chcę tylko te myśli... I nie wiem czy to przez zmniejszenie dawki paro, czy to własnie od paro bo słyszałam ze u osób poniżej 25broku życia ( 24) takie myśli pojawiają się właśnie od tego leku. I teraz pytanie co mam robić? czy iść do lekarza prywatnie w pn bo szybciej się nie da? czy jakoś wytrwać do 2 jakoś na relanium? i jeszcze jedno co z paro? brac dalej po pol do 2, brac dalej po pol i isc w pn czy po calej tak jak mi poprzedni lekarz przepisal? czy w ogole to odstawic? ja tak strasznie nie chce zrobic sobie krzywdy, tak kocham swoich bliskich i swoje zycie ale te mysli i jeszcze rozmyslania ze jak mam sie tak meczyc to po co, jak mam tak meczyć swojego chloapka to po co... ale on mnie kocha i ja go i ja chce życ!! -- 22 wrz 2012, 10:04 -- proszę o rade jeszcze raz. A więc brałam sobie leki i z dnia na dzień naprawdę było coraz lepiej. Wróciłam do Polski wszystko w miarę. Wizytę u psychiatry mam umówiona na 2 pazdziernika na NFZ, ale leków w takich dawkach jak zapisal mi lekarz do 12 nie starczy wiec pewnie glupio, postanowilam ze jak zmniejszę sobie ilość paroksetyny o pół ( czyli zamiast jednej będę brać pół dziennie) i jednen propanolol zamiast dwóch to akurat mi starczy. Niestety po 3 dni brania połowek strasznie mi sie pogorszyło. dostałam nagłych ataków płaczu i co najgorsze pojawiły się mysli o tym, że nie mam już sily, że życie nie ma sensu, że nie chce mi się żyć i o samobójstwie. Ale ja nie chce tego robić, ja mam kochającego chlopaka, szkole, mamę i moje życie i nie wiem skąd te myśli. jestem zmęczona to fakt ale było już coraz lepiej. Poprosiłam mojego chłopaka, żeby mnie pilnował, żebym sobie nic nie zrobiła, ale tak naprawdę tego nie chcę tylko te myśli... I nie wiem czy to przez zmniejszenie dawki paro, czy to własnie od paro bo słyszałam ze u osób poniżej 25broku życia ( 24) takie myśli pojawiają się właśnie od tego leku. I teraz pytanie co mam robić? czy iść do lekarza prywatnie w pn bo szybciej się nie da? czy jakoś wytrwać do 2 jakoś na relanium? i jeszcze jedno co z paro? brac dalej po pol do 2, brac dalej po pol i isc w pn czy po calej tak jak mi poprzedni lekarz przepisal? czy w ogole to odstawic? ja tak strasznie nie chce zrobic sobie krzywdy, tak kocham swoich bliskich i swoje zycie ale te mysli i jeszcze rozmyslania ze jak mam sie tak meczyc to po co, jak mam tak meczyć swojego chloapka to po co... ale on mnie kocha i ja go i ja chce życ!!
  5. udalo mi sie dzis odwiedzic psychiatre. diagnoza nerwica lekowa z natrectwami myslowymi. dostalam leki. oby do przyjazdu mojego kochania sie mi poprawilo;) dzieki za rady i 3majcie za mnie kciuki:)
  6. chyba sobie ktos tu jaja ze mnie robi
  7. zdaje sobie sprawe, ze diagnoza nalezy do lekarza. Moim duzym porblemem jest to ze ja nie umiem sie nie martwic. po prostu nie umiem od 2 miesiecy nie myslec o jakis chorobach ktore mam. Nie umiem sie wyluzowac i nie stresowac o nic bo nie wiem o czym mam wtedy myslec to jest popaprane. Moze jak wroce do normalnego zycia, do swoich obowiazkow, znajomych to te moje leki jakos sie uspokoja. Poradzcie mi jeszcze co robic zeby dlac o serce? czuje ze ono bije ponad norme przez co boli mnie klatka piersiowa chcialabym mu jakos ulzyc;)
  8. Myslisz, ze uczucie slinego pobudzenia, plytki sen, uczucie stresu, (obgryzam paznokcie i skorki mega), brak laknienia i leki to moze byc depresja? Ja kocham swoje zycie, mam wielka ochote zyc tylko to poczucie stresu, przez ktore zaczynam sobie wkrecac ze moge byc niebezpieczna, zla itd. sprawia, ze jest inaczej niz bylo. Wtedy mam te ataki jak zaczynam sie zastanawiac glebiej nad swoja psychika. Najbardziej mnie matwi kolatanie serca i brak apetytu i ta niemoznosc spania dlugo jak kiedys, bo budzi mnie lek, stres nie wiem jak to opisac. We we wkrecaniu sobie zlych rzeczy, chorob, mysli to ja jestem mistrz. Mi to bardziej wyglada na nerwice, ktorej oczywiscie tez bym nie chciala, ale wczesniejszym wymyslaniem sobie chorob, przejmowaniem sie wszystkim sama sobie to zgotowalam.
  9. Wybiore sie jednak do psychiatry, Moze jedna wizyta pomoze powiedziec co mi jest i dac jakies dorazne leki, a w Polsce zapisze sie na terapie. Niestety w moim stanie musze przestac liczyc sie z kosztami. Nie moge dlugo spac bo codziennie budze sie z uczuciem stresu, tak jakby cos mialo sie wydarzyc, strach (jak przed egzaminem), w ciagu dnia ataki ( czy jest mozliwe ze sama sie na nie nakrecam?), brak apetytu, serce wali, a wieczorem, tak po 19 wszystko puszcza. I tak codziennie od 2 tygodni. Mam nadzieje ze jak przyjedzie moj chlopak, przy ktorym czuje sie bezpieczna, wszystko sie zmieni ale bez lekarza to sie chyba samo nie poprawi.
  10. nie wiem co mam zrobic z myslami. nie wiem jak sie uspokoic. chcialabym zeby wrocila mi chcec do zycia. nie wiem jak sobie po prostu poradzic bo caly czas zyje w obawie przed powrotem leku boje sie myslec o czymkolwie bo ze przyjdzie ta mysl ze ten lek paralizujacy powroci. zawsze jak tu bylam zakupy, rodzina nastrajaly mnie pozytywnie ale juz nie teraz. boje sie przyjazdu mojego chlopaka a z drugiej strony jakie ja mam inne wyjscie jak nie walczyc? przeciez w szpitalu mnie nie zamkna a za bardzo kocham sowoje zycie zeby odjesc. po porstu nie wiem jak mam funkcjonowwac w normalnym czasie kiedy nie ma atakow. o czym myslec. wygladam juz bardzo zle wychdlam,zbladlam nie mam sily dbac o sobie. mysl o powrocie do normlanego zycia, do moich studiow, chlopaka, przyjaciol mnie z jednej strony utrzymuje przy zyciu a z drugiej sprawia ze tez sie obawiam ze nie dam rady. mialam takie dobre zycie. chlopak marzenie, studia moze nie przyszlosciowe a z zamilowania, kochalam towarzystwo,gotowanie, inprezy. teraz nie lubie jesc na zakupy nie mam sily ale siedziec i plakac to doprowadzi mnie do depresji. jak zyjecie miedzy atakami jak sie wyzbyc wewnetrznego leku? nie chce stracic tego co mam w zyciu. boje sie tez wyjsc ze swojej glowy, z lekow bo boje sie ze moje chore leki przed zrobieniem komus krzywdy sie zrealizuja. wiem ze chaotycznie to opisuje ale tak sie czuje. no nie wiem po prostu co z soba zrobic. bylam juz wczesniej w londynie, rozstawalam sie ze swoim chlopakiem na tak dlugo ale nigdy, nogdy sie tak nie czulam. tak bardzo go kocham ale po prostu nie wiem czy dam sobie rade z tym wszystkim. odechciewa mi sie wsztskiego. zebym tylko wiedziala co zrobic z tymi myslami. jak zaczac myslec pozytwnie. przetrwam te ataki tylko chce normalnie zyc chcoiaz poza nimi.
  11. Jestem waritaka. Wyjechalam na wakacje do pracy do Londynu. Mieszkam u siostry. Kiedy tu przyjechlam zaobserowowalam w buzi jakies krosty. wpisalam w internet i sie zaczelo. Wymyslanie chorob: najpierw Hiv, zrobilam nawet badania okazalo sie ze zdrowa. pozniej wymyslalam jakies bialaczki, sm, cukrzyce. mialam totalna zalamke i kiedy opowiadalam o tym siostrze nagle nie wiem co sie stalo. dostalam atakau musialam wyjsc z domu bo zaczelam sie trzesc i wystraszylam sie ze cos jej zrobie. chcociaz nic mi nie zrobila. od tego dnia sie zaczelo. serce codziennie kolocze, rece mi sie trzesa, czuje sie co chwile wobcowana ze nie bede mogla zalapac kontaktu z nimkim a anjgorsze jest ze prawie codziennie jest lek, lek przed tym ze ktos mnie zdenerwuje ze w tym atakau cos komus zrobie. mam lek przed lekiem co doporowadza do tego ze codziennie mam ataki. tak strasznie sie boje nie wiem co mam robic. W NOCY spie slabo, budze sie z kolaczacym sercem i trzesacymi rekami. przez pierwsy tydzien mialam totalny jadlowstret. nawet sam zapach sprawial ze bylo mi niedobrze. w tym tygdniu zaczelam juz jesc. nie tak duzo jak wczesniej. ale jem. ale ataki sie pojawiaja. Najgorsze ze prace mam taka ze siedze sama z wlasnymi myslami i wtedy juz w ogole sobie nie radze. Pracuje tu do 7 wrzesnia, 8 przylatuje moj chlopak, moje serce najukochansze na wakacje na tydzien, mielismy odpoczac. ale ja sie boje ze nie dam rady. mam obawy ze bede miec te leki i jemu cos zrobie, albo ze mnie zostawi. psycholog tu kosztuje kupe siana. i nie wiem co mam robic walczyc z tym, poczekac az przyjedzie spedzic milo czas(postarac sie) i po powrocie 15 mam powrot isc prosto do psychiatry? boje sie swoich mysli. boje sie ze moge sobie wkrecic wszystko co najgorsze, Boze ja jestem dobrym czlowiekiem nigdy nikomu krzywdy nie zrobilam a boje sie jak diabli ze w trakcie ataku cos komus zrobie czy to jest w ogole mozliwe? czy po prostu musze to przetrwac? czy da sie z tym waczyc. blagam o pomoc.
×