Skocz do zawartości
Nerwica.com

matkapolka

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez matkapolka

  1. Dziękuje Wam!!! WSZYSTKIM. DOBRZE ŻE SA LUDZIE WOKÓŁ NAS. CZYM JEST SAMOTNOŚC ? JA JESTEM W MAŁZEŃSTWIE I CO ? JESTEM SAMOTNA, BYŁAM SAMA GDY RODZIŁY SIE DZIECI, BYŁAM SAMA GDY CHOROWAŁAM, BYŁAM SAMA GDY WALCZYŁAM O MAŁZEŃSTWO. BYŁAM SAMA GDY BYŁO ŹLE , ZAWSZE GDY BYŁO MI CIEŻKO, SMUTNO, GDY POTRZEBOWAŁAM POMOCY - BYŁAM SAMA! POMOC DOSTAWAŁAM OD OBCYCH MI OSÓB. TERAZ TEŻ JESTEM SAMA ALE ŻYJE DLA DZIECI. JESTEM SZCZEŚLIWA GDY SYN PRZYJEŻDZA NA WEEKEND DO DOMU " ZE STUDIÓW" JESTEM SZCZESLIWA ZE CÓRKA MNIE POTRZEBUJE. MOJE JA ODESZŁO DALEKO. PRZEPADŁO GDZIEŚ TAM... ALE JA JESTEM SZCZEŚLIWA BO CZUJE SIE POTRZEBNA. ON NIE UCZYNI MNIE BARDZIEJ SZCZEŚLIWĄ. DZIECI TO WIDZA I CZUJA. MOŻE DOCENIĄ MOŻE NIE. ALE JA CZUJE SIE SZCZEŚLIWA DAJĄC PRAWDZIWĄ MIŁOŚC. NIE OCZEKUJE NIC W ZAMIAN. KIEDY WYCHODZIŁAM ZA MĄŻ CZUŁAM TAKĄ SAMA MIŁOŚC. DAWAŁAM I NIE OCZEKIWAŁAM NIC W ZAMIAN. WIERZYŁAM ZE ON TO DOCENI , ZE MIŁOŚC ZRODZI MIOŁŚĆ. NO NIESTETY. NIEWAŻNE. CZAS JEST NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM. CZASAMI LUDZIE MUSZA PRZEROBIC WIELE RAZY SWÓJ BŁĄD. CZASAMI LUDZIOM SIE TYLKO WYDAJE ZE COS PRZESZLI, PRZEŻYLI. ALE PRZEŻYĆ - TO ZNACZY WYCIĄGNĄĆ WNIOSKI-EWALUOWAĆ. TO JUZ NIE JEST TAKIE ŁATWE.
  2. Dzisiaj wyciągnęłam rękę. Spytałam czy to prawda co powiedział (gdy to mówił, był wtedy pijany). Powiedział ze moge sobie to interpretowac jak chce. Nie bardzo rozumiem jak mam sobie interpretowac słowa: Nigdy cie nie szanowałem i nie kochałem?! Powiedział ze on nie ustapi. Dla mnie to już dziecinada 47 letniego rozpuszczonego dzieciaka! Mam dośc bycia niańką!!! i prowadzenia za rączke i chwalenia! Coraz bardziej sie skłaniam ku seperacji. Widze że on nie dojrzał do związku w ogóle. Rozmawiałam tez z teściem na jego temat, dałam ultimatum. Widze ze chyba musze zacząć zycie od nowa. Chyba to nieuniknione. Wszystkie kolezanki mi mówia że jest ciezko samemu. Wiem, finansowo napewno! Ale czy ja jestem dziwka zeby być w zwiazku dla pieniedzy? Sama to ja sie czuje od 20 lat! nIC SIE NIE ZMIENI TYLE ŻE BĘDE WOLNA i nie bedzie seksu, ostatnio i tak wymuszonego na nim. Żałuje że zrozumiałam to dopiero teraz.
  3. Twoje wypowiedzi sa dla mnie cenne.Ze wzgledu na to, że patrzysz z meskiej strony. Niestety meżczyźni tak jak kobiety sa różni. Ty to rozumiesz i ja to cenię. Inni (mój maż) nie chca zrozumiec ( bo po co, bo łatwiej, bo lepiej obwiniać). Poczekamy zobaczymy. Chetnie poczytam Twoje myśli i uwagi, sa dla mnie cenne. Bardzo dziekuję. Poradź co robić? -- 03 paź 2012, 17:46 -- Znowu mi za bardzo zalezy. Z tą róznica ze juz nie potrafie. Wypalają sie iskry. "Wystarczy iskra aby wskrzesic ogień" Tak kiedyś JP II pisał. Ale trzeba chcieć. Jak iskry wygasna to wiadomo tylko nowe ognisko ale to juz inna bedzie bajka. Już nie moja. Jak go miałam za inteligentnego , coraz bardziej widze że sie myliłam. Kiedys myślałam ze jest bez wad. Teraz je widzę. Coraz wiecej minusów.
  4. witam i dziekuję. Gdyby to było prawda to chyba znaczyłoby, ze mamy szansę. Pytanie tylko czy facet jest zdolny do takiej analizy? Jak go znam to poświeci małżeństwo dla swojego EGO i ambicji czy chorej "męskiej" dumy. Ja mam wrażenie że on mnie nigdy nie kochał. Teraz jego zachowanie to tylko potwierdza. A jesli tak było to po co mi taki ktoś. Nie chce łaski.
  5. Dziękuje za rady. Gdyby mój maż wykazał chęć, czy raczej dojrzał, jestem wstanie ratowac ten zwiazek. Obawiam sie jednak , że mam doczynienia z rozpieszczonym bachorem. -- 03 paź 2012, 01:54 -- Może tez byc tak, ze mu przestało zalezeć ale boi sie decyzji lub czeka na moje. Zawsze miał problem z podjęciem decyzji ale rządzic chciał!
  6. Dzięki za zainteresowanie. Trudno sie przestawić momentami zwłaszcza w nocy w dużej sypialni sama w wielkim łóżku. Wróciłam do swoich ulubionych zajeć. Dawno tak nie szalałam. Basen, taniec, aerobik. Wszystko co się da. Byleby nie siedzec w domu. Syn poszedł na studia. Wyprowadził sie do innego miasta. Wybaczyłabym Mu, bo nadal go kocham, ale "motyle z brzucha już odleciały". Nie wierzę że on sie zmieni!. A motyle już nie wróca. Teraz to już czysta kalkulacja. On to chyba czuje, bo się boi. To widac w jego niepewnosci. Nie wychodzi z pokoju, nic nie robi, nigdzie nie chodzi. Jak wraca z pracy to siedzi i myśli. Stracił swoich klakierów w dzieciach. Dzieci widza ze sie zmieniałam, że jestem silna, ze chcę zyć. Role sie odwróciły. W końcu zyje dla siebie. On jest tym zszokowany, niepewny, nie wie co robić bo nigdy nie był w takiej sytuacji. Gdyby przeprosił-wybaczyłabym ale na pewno nie wróce do tego co było! Nasz związek musiałby ewaluować ale podejrzewam ze musiałoby mu bardzo zależeć! Teraz wszystko w jego rękach. Ja sobie poczekam i pokorzystam z życia. Ale nie wrócę do tego co było! MOWY NIE MA!
  7. Kolejny dzien, ale juz nie jak co dzień. mam teraz obsesje basenu i pływania. Tam sie relaksuje, i czuje wolna. Ale niestety nie jest rózowo i nie jest pięknie,.... o nie- jest cięzko. Dzisiaj czułam ból w miejscu (jedni nazywaja to serce, inni - zen jeszcze inni po prostu miejsce gdzie boli, a nie jest to serce) Boli , Boli i tyle. Nie poznaje siebie, nie potrafie juz być z tym człowiekiem, im dłuższy mu daje czas, tym ja sie oddalam. Musze sie przygotowac psychicznie i fizycznie a przede wszystkim materialnie na bycie samą. Na teraz jestem przygotowana psychicznie na 50% , fizycznie na (niewiem) materialnie (przedyskutuje z prawnikiem, a teraz gram na czas ) Powodem tej gry jest córka. Ma swój pokój, ma swój kąt, jest jej tam dobrze. W domu jest cicho jak nigdy dotąd. Syn mi dzisiaj powiedział, ze jesteśmy chorzy. To komplement, bo dotychczas to ja bylam chora, ojciec idealny!. Mogłam sie obrazic ale nie!!! On ma rację. Dopiero dzisiaj zobaczyłam ze ten dom i ta rodzina istniała dzieki mnie. To ja się poswięcałam aby oni byli szcześliwi. " Żeby sie świecic trzeba sie spalać" Teraz wiem ze to bzdura. Żeby sie świećic trzeba być cwaniakiem! Nie będę cwaniakiem, świecić juz przestałam, jestem soba. Jest mi ciężko , ale nikt nie mówił ze bedzie łatwo. Nie kieruje sie opiniami innych kobiet, jedynie słucham ich historii i doswiadczeń. W każdej cos znajduje, w każdej jest czastka mnie samej. Czasem sie zgadzam, czasem nie. I tyle. ps. Jeszcze sie żaden facet n ie wypowiedziął. Oni sie boją? Czy maja chorą dumę, nie wiadomo czym tlumaczoną? Czy wy sie nie umiecie dostosować? -- 28 wrz 2012, 07:53 -- Po co ja wychodziłam za mąż? Żeby po 20 latach znowu być samemu? Samotnośc boli, ale poniżanie boli bardziej. -- 29 wrz 2012, 13:58 -- Noi co ja mam o tym człowieku myśleć. Póltora miesiąca i cisza. Żadnych przeprosin, rozmów, wyjasniania. CO O TYM MYŚLICIE?
  8. witam, dziele się informacja na temat zachowań nietypowych (zaskakujących lub szokujących) dla mężczyzn i kobiet Minął trzeci tydzień jak żyje osobno. Przedstawię jak się to odbywało: 1.jestem zła, wściekła, chce żyć osobno, chce ( a może nie bez rozwodu; daje mu szanse) sama nie wiem co chce ale wiem , ze coś muszę zmienić. 2. dochodzi do mnie że on nie mówi tego co naprawdę myśli, generalnie to ja nie wiem co on myśli, muszę się domyślać. 3. dobił bandy, powiedział co chciał( nieważne czy trzeźwy czy pijany) do mnie doszło.! 4. Wiem że powiedział: "nie szanowałem cie nigdy" 5. urodziłam mu dzieci, zawsze był moim idolem, mężczyzną. Nie wyobrażałam się gniewać na niego (życie jest przecież krótkie , po co żalować?) a jednak po co? 6. On mnie nie szanuje?! Ok To ja siebie zacznę. 7. To co, że życie jest krótkie. Kiedyś wróżka mi powiedziała że będę wdową i to z jego powodu. Byłam głupia, bo tylko ta świadomość powodowała że ciągle ustępowałam.!!! coś w tym jest!!! Już - Nie mam wyrzutów sumienia. 8. Zrozumiałam że ja zasługuje na szacunek 9. Moje życie jest dla mnie najważniejsze-JESTEM NIEZALEŻNA!!!CZEGO JESZCZE SIE DOWIEM, A CZEGO NAUCZY MNIE ZYCIE? JAKOŚ FACECI NIE MAJA PROBLEMU Z DYSKRYMINACJĄ CIEKAWE CZEMU?
  9. dzieki za ciepłe słowa. -- 07 wrz 2012, 23:45 -- Do abc zdrowie-czytaj "reklama firmy" (brzydze sie reklamą kosztem ludzi) Dziekuję za analize sytuacji. (generalnie kazdy mógłby ja zrobić) Ja wcale nie musze sie rozwodzić. Zyjemy w jednym domu i mnie to nie przeszkadza. Ja sie uodporniłam. Dopóki bede mogła wykorzystam sytuacje "materialnie". Mam dzieci, i zalezy mi aby skonczyły szkołę, i sie usamodzielniły. Nie mam nikogo (czytaj kochanek) więc nie mam nacisku na życie oddzielnie, czy potrzebe rozwodu. Psychiczne odizolowanie mi wystarczy. (na dzisiaj, nie wiem co pokaże jutro?) To co udało mi sie osiagnac na teraz (nie jest łatwo i mam słabe chwile i chciałabym sie przytulić, etc.) to jest bardzo dużo jak na te chwilę. Nie oczekuje zmian, nie oczekuje cudu. Pogodziłam sie z faktami. Nie żyje nadzieją, nie mam marzeń. Zyje chwilą i na teraz mi to wystarcza. -- 07 wrz 2012, 23:48 -- ps. jak usunąć reklamy i Spam?
  10. Dziękuję wszystkim, to forum wspiera mnie szczególnie. Jak mam wątpliwości, albo przynajmniej mnie nachodzą, to czytam wszystko od początku. Nie żeby sobie przypomnieć, o nie! ale żeby myśleć logicznie i racjonalnie. Zmieniłam swój system wartości, nie wiem czemu ale widocznie "granica " która on przekroczył była prawdziwa. Pamiętacie lekturę "Granica"? Nałkowskiej Zofii? Pamiętam cytat ze szkoły: "Są granice, których sie nie przekracza, bo za nimi nie ma juz nic!" Nie wiem dlaczego ale po tym co usłyszałam od męża : "Nigdy Cie nie szanowałem" to była ta granica. Było ich wiele ale ta nawet nie zabolała. Nie wiem jak ale jakby mnie tym momencie cofnęło 20 lat wcześniej , kiedy byłam wolna i przede wszystkim sobą. Pomału tam wracam. Pomału zaczynam być sobą a nie osobą jaką on chciałby mieć. Najdziwniejsze jest to , że on mnie chciał taką jaka byłam, a przestał jak stałam się tym kim on chciał. Paradoks!:) To też takie moje przemyślenie. Teraz widzę wszystko takim jakim jest. Nie tak jak on chciał, albo mnie się wydawało. Dodatkowo, odstawiłam auto, jeżdżę na rowerze, biegam, chodzę na basen i dwa kilo mniej w 2 tygodnie. :) i... zaczęłam sie jak kiedyś, uśmiechać do ludzi. Czy to normalne, że jestem szcześliwa? (chociaz brakuje mi czułosci, miłości, sexu, itp) czy tylko to stan przejściowy a potem sie zacznie...? ps. Nie wiem jak ale nawet dzieci sa szczęśliwe, bo ja jestem zadowolona. -- 07 wrz 2012, 17:43 -- przeczytałam cały wątek od dechy do dechy moja historia jest inna ale pod TYMI słowami podpisuję się rękami i nogam Chociaż nie chodzi wyłącznie o 'wolność i swobodę' w poczynaniach własnych. Chodzi po prostu o to, że się żyje i nikt nie pluje na to moje życie. I jestem szczęśliwa. DOKŁADNIE O TO MI CHODZI!
  11. Ucze się żyć na nowo, tylko dla siebie. Jest cieżko! Ale ta wolnośc ma zalety. Robie co chcę i kiedy chcę i nie musze słuchac jego napominania. BŁOGI ODPOCZYNEK.
  12. Witam, Kolejne dni w ciszy. Tym razem jest inaczej, odsunęłam sie i żyje własnym zyciem. Nie rozmyślam, nie żałuje. Pogodziłam sie z myśla ze to koniec. On chyba też jest skołowany. Dziwnie sie zachowuje. Wczoraj zapalił papierosa albo cygaro. Smierdziało w łazience jak cholera. Nie palił 13 lat! Kolejnym krokiem bedzie agresja i złośliwośc. Juz pomału sie zaczyna. Tyle, ze mnie to już nie obchodzi! Teraz widze że powiela zachowania swoich rodziców. Oni do siebie mówili przez PAN, PANI. Dla niego to jest chyba norma i styl zycia. No to sie zdziwi, bo ja nie jestem zdolna do takiego poświecenia. Za bardzo cenie sobie wolność. Teraz kiedy trzymam sie z dala jakoś lepiej funkcjonuje, jakby jakaś pijawka odpadła ode mnie. Mam silniejsza wole i chce mi sie żyć. Czasami brakuje bliskości ale mam dzieci. Zastanawiała sie co by było gdyby przeprosił ale doszłam do wniosku, że nic!!! Dziwne ale totalnie sie wypaliłam! Nic nie czuje. Nie czuje pustki, nie płaczę, co miało zaboleć to już zabolało i koniec. Co miało zranić, zraniło. Nie potrafie juz zaufać. Nie jest juz taki ważny dla mnie. Przestał być "kimś" Widze jedynie zaleknionego chłopczyka, który próbuje mi coś (a moze sobie) udowodnić. Jestem jakby z boku, tak sie czuje jakbym w tym nie uczestniczyła. Czy to normalne? A może to taki etap a potem zaczne tęsknić, płakać, żałować?
  13. Tak wiem, od tego zaczęłam. WSszystko sie sypnęło jak zaczęłam chodzic na terapię. On nie mógł już mna manipulować, no i bęc!
  14. "Poinformowany" ja nie rozumiem Twoich wypowiedzi. Nie potrzebuje aby ktoś tu sie mądrzył. Poszukaj sobie innego tematu do czytania, i znajdź sobie inne forum do udowadniania czegoś czego sam nie rozumiesz do końca. Nie panosz sie tu bo sobie tego nie życzę!
  15. Dzisiaj mam już naprawdę dosyć! Nie wiem od czego zacząć. Gdybym miała gdzie uciec zrobiłabym to teraz. Ale nie mam i nie mam za co, bo płace kredyt (1600) miesięcznie!(nasz wspólny) , on utrzymuje dom. Czuje całkowitą pustkę!, Nawet nie potrafię już płakać. On mam nie w garści i to wykorzystuje. Przestałam pić od jakiegoś czasu. Chce się pozbierać. Powiedział mi dzisiaj że się wkurzam bo nie pije, wypomina mi to cały czas.(!) Jedno dziecko idzie na studia drugie do Liceum, nie utrzymam ich sama. On jest nie reformowalny, jemu nie zależy na mnie. Dzisiaj poszedł do kumpla z pracy i przyszedł "drinknięty". Wkurzyłam się! Powiedziałam że jeśli on się nie zmieni to się rozwiedziemy. Wyrzucił mnie z pokoju, wypchnął. Powiedział że nigdy mnie nie szanował i możemy się rozwieść ale on się z tego domu nie wyprowadzi. Teraz dochodzi do mnie , ze on chyba mnie nigdy nie kochał! Ja nadal mam nadzieje że się zmieni, ze zrozumie, że przeprosi. Nadal go kocham. Co ja mam robić?! Nie wiem od czego zacząć , jestem skołowana.
  16. Dalej jestem skołowana i uzależniona od niego. Boje sie samotności, i wszystkiego co ztym zwiazane. Boje sie teraz wszystkiego. Nie chce nowych związków bo mam awersje do wszystkich facetów.
  17. Jestem przekonany ,że kobieta która jest nie zależna finansowo od faceta nie ma problemu z podjęciem decyzji . proste Sa jeszcze w tym dzieci. Dzieki mnie miały mame i tate przez te lata.
  18. Jak odpowiedzialność? rachunki- nie ,ma sprawy! jak nie bede płacic kredytu żaden problem!. Co reszta? jak odpowiedzialność! Weż mi powiedz, moze mi cos umknęło? Docenie każda uwagę , dlatego tu jestem. chce znac opinie wielu. mżeżczyzn i kobiet, zdanie obu płci. To ważne dla mnie. ps. ja na terapie chodze, sęk w tym że on jest madrzejszy niz terapeuci, i nie chce!
  19. Dzięki, to mi było potrzebne. Nie chce się z nim zestarzeć, (z takim jakim jest i jakim się staje- coraz bardziej przypomina teściową) bo Ja albo się zapije albo umrę na zawał
  20. Właśnie minęła 20 rocznica naszego ślubu. Myślałam ze Boga za nogi złapałam, ale już w dzień ślubu zauważyłam niepokojąca sytuację, która z czasem przybrała na sile. Ślub cywilny wzięliśmy bez przymusu -chcieliśmy ale biorąc kościelny byłam już w ciąży. Kiedy trzymałam (odruchowo) rękę na brzuchu on ze złością kazał mi ja zabrać. ?(to był ten pierwszy raz) Kolejne lata mieszkaliśmy z teściami. Horror to mało powiedziane! Maminsynek, który nie wyobrażał sobie ze może mieszkać sam. Teściowa która pouczała mnie i krytykowała oraz obmawiała przed wszystkimi. (za to do kościoła chodziła 2 razy w tygodniu, i cała hipokryzja z tym związana…). Czułam się coraz bardziej osaczona, zaszczuta. Wiele razy uciekałam ale niestety zawsze musiałam wracać.(Sytuacja materialna nie pozwalała mi wyrwać się samej z tego piekła, pomocy od rodziny nie miałam.) Zarówno teściowa jak i mąż odsunęli mnie od mojej rodziny, przyjaciół, zainteresowań. Mąż cały czas robił mi łaskę, że jest ze mną. To ja zawsze zabiegałam o niego. Ja nigdy nie usłyszałam od niego słów przeprosin, nigdy nie przyznał się do błędu, nigdy nie usłyszałam komplementu czy pochwały. Często natomiast byłam i jestem poniżana, (nawet w obecności obcych czy dzieci), krytykowana na każdym kroku. To ja wychodziłam naprzeciw. To ja przepraszałam. Nawet wówczas kiedy mnie uderzył, lub niszczył rzeczy w szale. (kiedy sobie wypił za dużo, stawał się agresywny, niszczył wszystko, rozbijał...) Czas mijał na kłótniach i próbach ucieczek. Po dwóch latach wynajęłam mieszkanie i wraz z dzieckiem wyprowadziłam się. Poszedł za mną. To były najpiękniejsze 2 lata w moim życiu. Niestety teściowa zaczęła nas nachodzić (było jej wstyd przed ludźmi, że jej synuś i synowa nie mieszkają w jej domu, a przecież ten dom jest dla nich(mawiała- do dzisiaj nawet po jej śmierci dom nie należy do jej synusia) Tak go kochałam że (głupia) dałam się namówić na powrót. Maż zrobił dla nas mini kuchnie i łazienkę oraz pokoik. Wówczas mieliśmy już 2 dzieci. To co zaczęło się po powrocie do teściów wymazałam dawno z pamięci. Przypłaciłam to alkoholizmem, depresją, i wieloma chorobami somatycznymi. Z tym wszystkim zmagam się do dzisiaj. Postanowiłam, że wybudujemy własny dom. Trwało to 8 lat. (za moją namową, załatwieniem wszystkich formalności, zaciśniętymi zębami i punktem celu przed sobą, chciałam się wyprowadzić od teściów) W tym czasie skończyłam studia, zaczęłam pracę. Ustabilizowałam się finansowo. Od 5 lat mieszkamy w swoim domu (częściowo za kredyt, który płacę co miesiąc). Zauważyłam, że jestem inna. Dojrzałam i zmieniłam się. Zawsze byłam przebojowa, zaradna i pewna siebie ale przez lata mieszkania z teściami a teraz z mężem, moja samoocena upadła a ja stałam się niewolnicą z depresja, nerwicą i 2 dzieci. Dążąc do celu, zapomniałam o sobie. Nasze rozmowy opierały się temacie : dzieci i budowa, czasami rachunki. Teraz mam 42 lata, dorosłe dzieci i świadomość, że koło mnie żyje człowiek zupełnie mi obcy. To ja za bardzo kochałam. To ja walczyłam o własny dom. To ja zabiegałam o męża. To ja mówiłam komplementy, chlubiłam go prze ludźmi, to ja zrezygnowałam z wszystkiego dla niego. Zawsze byłam ładną, zgrabną kobietą. Nigdy mnie nie pochwalił. Tak miało być i koniec. Kiedy zachorowałam kilka lat temu i utyłam na wskutek brania hormonów, wytykał mi że jestem gruba. (nawet wśród znajomych) Miałam dosyć! Wyjechałam na kilka miesięcy za granicę. Posyłałam mu pieniądze na wykończenie domu ale tak naprawdę chciałam uciec od niego. Ta separacja bardzo nam pomogła ale niestety na krótko! Obecnie jesteśmy 20 lat po ślubie. Generalnie non stop się kłócimy albo są ciche dni. Ja już nie mam siły walczyć. WYPALIŁAM SIE! Jestem poniżana i krytykowana na każdym kroku. Próbowałam tłumaczyć, rozmawiać ale jak grochem o ścianę. On pozjadał wszystkie rozumy. Wszystko robi na pokaz. (dla obcych jesteśmy idealna parą. Kościółek w niedzielę, z żoną za rączkę ale tylko na pokaz) W domu jest zimny, nie okazuje uczuć nikomu. Pocałunek w policzek w miejscu publicznym lub objecie się to NIEDOPUSZCZALNE!! Ja coraz częściej piłam. Obecnie wiem że mam problem i leczę się. Zauważyłam ze jak jestem po 2 piwach, to jest mi już wszystko obojętne co on mówi, robi. W taki sposób przetrwałam moje ostatnie 4 lata. Dzisiaj płace za to wszystko uzależnieniem, brakiem pewności siebie, samotnością. (nawet dzieci nastawia przeciw mnie-krytykując wszystko co robię) W domu jest zawsze porządek, poprane, obiad, itp. Miałam tez ostatnio okazje zostać dyrektorem (niestety tak mi uprzykrzał życie, dając do zrozumienia że się nie nadaje na to stanowisko, a dyrektorem idealnym, jest tylko on!) Dlatego zrezygnowałam dla dobra rodziny. Ubliżając mi i poniżając karmi siebie. Beze mnie byłby nikim. To ja namawiałam go do zmianę pracy, (pracował fizycznie, jest po technikum) to ja pomagałam mu zdobywać ścieżki kariery. Pewnie wiele kobiet, które go znają powiedziało by, ze przesadzam, ze szukam dziury w całym. Przecież on dba o rodzinę, o dzieci, płaci rachunki, robi zakupy, zawsze jest elegancki (właściwie narcystyczny). Tak to prawda, ale czy tylko na tym polega związek? Już sama nie wiem co mam myśleć, czy za wiele wymagam? Czy ja jestem toksyczna czy ja tkwię w takim związku?
×