Skocz do zawartości
Nerwica.com

lalabisia

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia lalabisia

  1. Acha obsesja. W trakcie rozmowy czasem pojawia mi się zadyszka, nie mogę złapać tchu, mam pustkę w głowie nie wiem co powiedzieć i jak się zachować. Czy to objawy nerwicy?
  2. No tak, czyli nie zalicza się to do natręctw? Jak mam sobie z tym radzić?
  3. Czy ciągłe myślenie o tym co powiedziałam lub zrobiłam źle jest natręctwem? Często po spotkaniach z ludźmi wyrzucam sobie że coś powiedziałam źle i długo myślę o tym co powinnam powiedzieć.
  4. lalabisia

    Co mi jest

    Witam wszystkich, postanowiłam opisać tutaj co mnie martwi. Ostatnio wybrałam się do psychiatry ze swoimi problemami ale pani doktor nie postawiła diagnozy. Pewnie na pierwszej wizycie się tego nie robi. Przepisała mi pramolan i tritico. Wybrałam się do lekarza bo mam coraz więcej problemów. Nie mam pracy, znajomych, partnera. Do czasu wizyty jakoś nie przeszkadzał mi ten stan. Żyłam sobie ze swoimi problemami osobistymi i rodzinnymi i jedyne czego chciałam to schować się gdzieś głęboko, żeby mi wszyscy dali święty spokój. Tak mi było chyba wygodnie. Odpychałam od siebie ludzi bo nie chciałam przyznać się do porażki. W pewnym momencie osiągnęłam taki stan, że niczego już w życiu nie chciałam. Zresztą uwierzyłam w to że nic dobrego już mnie nie spotka. Po prostu wegetacja, żadnych celów, żadnych marzeń. Krótko po wizycie u psychiatry poszłam na wesele, trakcie którego nie mogłam się przełamać żeby zacząć z kimkolwiek zwykłą rozmowę. Nie chciałam się nikomu narzucać. Później jakoś zaczęłam się bawić i nawet dobrze się bawiłam ale następnego dnia miałam ogromnego kaca moralnego. Zaczęłam rozpamiętywać co powiedziałam czy zrobiłam źle i doszłam do wniosku, że beznadziejnie wypadłam. Przez tydzień nie mogłam się otrząsnąć. A później nastąpił przełom. Spotkałam tam ludzi, którzy mają fajne poukładane życie i uświadomiłam sobie, że ogromnie im zazdroszczę. Te tak chcę choć wiadomo, że każdy ma swoje problemy. Ja poniosłam klęskę na każdej płaszczyźnie. Teraz nie mam nawet z kim zamienić kilku słów. I to mi bardzo przeszkadza. Chcę do ludzi ale nie ma ich obok mnie. To wprawia mnie w ogromny smutek i płaczę. Wcześniej było mi chyba wszystko obojętne. Teraz jestem zrozpaczona ale to chyba lepsze niż obojętność. Opiekuję się ciotką chorą na Alzheimera. Jest to bardzo ciężkie dla mnie i nie radzę sobie tak jak powinnam. A chciałabym żeby wszystko było dobrze. Mieszkam również z ojcem (72lata), z którym nie zawsze mam ochotę rozmawiać. On zresztą ze mną też, jest już bardzo zmęczony życiem i mało co go cieszy. Często się obraża o głupoty a ja się przez to denerwuję. Moim największym problemem jest to że nie potrafię nawiązywać bliskich relacji z ludźmi. Kiedy byłam w szkole albo na studiach to jeszcze jakoś to szło.Nie potrafię rozmawiać. Denerwuję się podczas rozmowy, ciągle myślę o tym żeby zrobić na rozmówcy dobre wrażenie, martwię się co sobie o mnie pomyśli. Wiem, że jest to związane z tym, że nie nauczyłam się tego w domu. Ojciec z ciotką nigdy nie rozmawiał. Ze mną zresztą też. Ciotka natomiast zawsze mną manipulowała. Chciała przeciągnąć mnie na swoją stronę. Ciągłe konflikty a we wczesnym dzieciństwie też pijaństwo ojca pozostawiły ślad na mojej psychice. Wydaje mi się też, że cierpię na derealizację. Żyję jak we śnie. Nie pamiętam już od kiedy. Zaczęło się jakieś 15 lat temu. Nie wiem czy w ogóle może to tak długo trwać. Pamiętam że na początku czułam że jest coś nie tak ale nie wiedziałam co. Teraz trochę poczytałam o tym i wydaje mi się że to moja reakcja na konflikty rodzinne. Później zapomniałam o tym, przyzwyczaiłam się nie myślałam o tym. Ale były problemy z koncentracją, jestem przez ten stan bardzo rozkojarzona. Najgorzej gdy zdecydowałam się zrobić prawo jazdy. W ogóle nie mogłam się skupić na jeździe. Ten stan sprawia, że już podejrzewam się o psychozę. Wiem, że mogę się podnieść tylko nie wiem jak. Potrzebuję do tego ludzi, którzy ze mną porozmawiają, wesprą mnie a ich nie ma. Dobrze zrobiłaby mi zmiana otoczenia ale o tym nie ma mowy bo nie mogę zostawić rodziny. Błędne koło. I jak tu się cieszyć życiem?
×