Czesc...
mam 18 lat i chyba depresje albo to zwykla histeria...
od urodzenia jestem obiektem wyzwisk w rodzinie, w szkole. wszedzie... jestem osoba strasznie wrazliwa... biore wszystko do siebie chociaz ostatnimi laty staralam sie to ignorowac... mam bardzo niska samoocene... kiedys bardzo narzekalam ze zycie jest do kitu ale to do jakiegos czasu... bylam w podstawowce , kazdy mnie obrazal ze jestem gruba i glupia... nawet wlasni dziadkowie mi to mowili za kazdym razem jak bylam u nich na obiedzie. bylam/jestem do tej pory niesmiala ale taraz bardziej odwazniejsza. w gimnazjum wytykali mnie palcami obrazali i juz wgl... nikt mnie nie lubil... kazdy przeciwko mnie... w domu awantury, ja od razu w placz.,, zostalo do tej pory ten placz tyle ze teraz sie nasila... potrzebuje wsparcia od strony rodzicow. nie daja mi tego... nie chca rozmawiac ze mna.., niby cos tam pytaja ale za pozno zebym co kol wiek powiedziala... nie ufam praktycznie nikomu... siedzie w domu, nigdzie nie wychodze... chcialam kiedys sie nauczyc spiewac.. mowili mi tylko ze wyje... strasznie mnie to dobija... nie umiem cieszyc sie zyciem... nie wytrzymuje juz... raz chcialam sie zabic ale stchorzylam... takie mysli mam do tej pory... ratunku... to juz moja granica wytrzymalosci...