Do psychologa czasami zaglądam,ale to nie za wiele mi daje.Dla mnie te rozmowy są takie sztuczne,a ja chciałabym się po prostu wypłakać tak porządnie a czasami wykrzyczeć .Wiem to takie użalanie się nad sobą,ale nie potrafię inaczej.Od 11 lat biorę leki,ponieważ kilka miesięcy po porodzie zachorowałam na depresje nerwicowo-lękową,a w obecnej sytuacji nie mogę odstawić leków,a wręcz przeciwnie,zastanawiam się czy nie potrzebuje jakiejś większej dawki.Kompletnie się poddałam,nie potrafię się z tego wszystkiego podnieść,a najgorsze,że muszę mieszkać z tym człowiekiem,który do tego wszystkiego się przyczynił.Ta cała historia jest tak długa,że sama nie wiem od czego zacząć.To wszystko bardzo boli.