Skocz do zawartości
Nerwica.com

Annuszka

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Annuszka

  1. Kochani! Polećcie mi proszę jakiegoś dobrego psychoterapeutę w poradni na Sobieskiego. Cierpię na nerwicę lękową. Chodzę na terapię prywatnie, ale nie stać mnie na nią, więc idę jutro na wizytę do psychiatry na Sobieskiego i chcę dostać skierowanie na terapię u nich. Tylko tam tylu tych psychologów, a ja chciałabym wybrać kogoś dobrego. Macie jakieś doświadczenie?
  2. Kochacie za bardzo? Jestescie uzaleznione od mezczyzny? (ze wstepu ksiazki Norwood Robin "Kobiety, ktore kochaja za bardzo"): "Jeżeli miłość oznacza dla nas cierpienie, kochamy za bardzo. Jeżeli z bliskimi przyjaciółmi rozmawiamy głównie o nim, o jego problemach, jego myślach, jego uczuciach; jeżeli prawie każda nasza wypowiedź rozpoczyna się słowem „on", kochamy za bardzo. Jeżeli wciąż rozgrzeszamy go ze złych humorów, znieczulicy, przykrego usposobienia, wybuchów złości kładąc wszystko na karb nieszczęśliwego dzieciństwa; jeżeli staramy się być terapeutą, kochamy za bardzo. Jeżeli w trakcie lektury jakiegoś poradnika zakreślamy ustępy, które mogą okazać się mu przydatne, kochamy za bardzo. Jeżeli nie lubimy jego charakteru, zachowania i postaw, a zarazem sądzimy, że zechciałby się dla nas zmienić, gdybyśmy tylko były dość atrakcyjne i czułe, kochamy za bardzo. Jeżeli związek z nim naraża na szwank naszą równowagę emocjonalną, a nawet nasze zdrowie i bezpieczeństwo, kochamy z pewnością za bardzo. Choć bolesne i rozczarowujące, kochanie za bardzo jest udziałem tylu kobiet, że niemal uwierzyłyśmy, iż tak właśnie musi wyglądać intymny układ z mężczyzną. Większość z nas kochała za bardzo przynajmniej raz w życiu, a dla wielu stało się to powracającym wątkiem w biografii. Części z nas obsesja na tle partnera i wzajemnych stosunków wręcz uniemożliwia normalne funkcjonowanie." Jesli czujecie, ze ten problem Was dotyczy (a byc moze korzystacie juz z pomocy terapeuty), szukacie osob o podobnych doswiadczeniach i mieszkacie w Warszawie piszcie koniecznie: kochacnormalnie@gmail.com. Chce stworzyc grupe samoopomocy dla kobiet, ktore podobnie jak ja zostaly opetane nalogiem zlego kochania. Razem, w zwartym szeregu bedzie nam latwiej! Piszcie!
  3. A u mnie jest bardzo podobnie i szczerze mowiac to mnie zawsze dziwilo i krepowalam sie tego, ale jakos boje sie swojego ojca i nie bede chyba probowac tego zmieniac, chociaz np. przy znajomych to najchetniej unikam koniecznosci zwracania sie do ojca wlasnie z tego powodu. "Wie tatuś, że..", "Czy tatuś był w..?" itd. Chodzi o mowienie "tatus" w 3. osobie, tzn., ze nie mozna np. powiedziec "Tatusiu, wiesz, ze..?", bo wtedy wkrada sie juz 1. osoba, ktora w przeswiadczeniu mojego rodzica (i rodzica zalozyciela tego watku) jest forma niegrzeczna lub zarezerwowana dla kolegow. To jest duzy problem w komunikacji wewnetrznej miedzy mna a ojcem, ale tak naprawde to jest wierzcholek gory lodowej. I co ja moge zrobic? Porozmawiac o tym z ojcem czy jakos to sobie w glowie ulozyc, ze to nic takiego, ze ot, po prostu takie ojcowe dziwactwo (chociaz w jego domu i w innych domach w mojej dalszej rodzinie tak tez sie mowilo i wydaje mi sie, ze taka wtedy konwencja obowiazywala). Sama juz nie wiem.. Chetnie bym to zmienila, ale brak mi odwagi, zeby porozmawiac z ojcem.
×