Skocz do zawartości
Nerwica.com

beet

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia beet

  1. no tak, też staram się to powtarzać 'jak zemdleje to zemdleje, trudno', raz działa, pięć nie horrorów w ogóle unikam, przykrych filmów, seriali, smutnej muzyki - nie chce się dołować bardziej, w każdym razie skupiam się na komediach miałam dokładnie to samo, bałam się że ktoś za mną stoi jak myłam głowę, czasami też to wraca, ale już rzadziej. teraz często boję się kąpać jak jestem sama w domu, bo od razu myślę, że ulatnia się gaz a ja tego nie czuję i umrę mimo to że kąpiel bardzo relaksuje, czasem dopadają mnie takie myśli i nic na to nie poradzę. niestety, nie mam żadnego zaufanego sąsiada, z którym mogłabym wyjść w takiej sytuacji ;/ jeśli ktos to czyta i też tak ma, proszę żeby napisał jak sobie z tym radzi! jeśli chodzi o autobus, to nienawidzę nimi jeździc i to jest najgorsza męczarnia, bo boję się że zemdleję i nikt mi nie pomoże, często jak wysiądę z autobusu nagle wszystko puszcza i jestem oazą spokoju..
  2. ostatnio bardzo często dostaje ataków w domu, co wcześniej nigdy mi się nie zdarzało - wręcz przeciwnie dom był ostoją spokoju i zawsze chciałam się schować w domu jak coś było nie tak, a teraz jak mam atak czuje, że muszę wyjść z domu, bo się duszę itd. po chwili staram się uspokoić siebie i bardzo powoli mija. pomijam fakt, że praktycznie nie mogę zostać sama w domu, bo boję się - ale czego nie wiem, wcześniej mi się to nie zdarzyło, mam to od ok. 2 miesięcy xD miał ktoś z Was tak? że w domu dostawał ataków i musiał wyjść na zewnątrz,by oprzytomnieć? Pestka88 z tą toaletą, też tak mam.. więc nie jesteś sama!
  3. beet

    witam wszystkich

    witam! jestem tu nowa, chociaż nie do końca wasze forum przeglądam odkąd choruję na nerwicę (ok roku), zawsze jako gość, ale w końcu postanowiłam się zarejestrować. moja historia jest bardzo krótka: dwa lata temu na nowotwór zmarła moja przyjaciółka - pierwszy rok był normalny, jak na okres 'po żałobie'. natomiast w kolejnym roku,coś we mnie pękło, zaczęłam wyszukiwać sobie coraz to różniejsze choroby, aż do momentu w którym zemdlałam, a potem dostałam pierwszego ataku paniki. nigdy nie wiązałam swojej nerwicy ze śmiercią przyjaciółki, ale dwa tygodnie temu udalam się do psychologa, który stwierdził, że jednak to mogło mieć wpływ, czego nie do końca jestem pewna. szczerze mówiąc, wiele z waszych rad podnosiło mnie na duchu w gorszych momentach :) bardzo żałuję, że nie mogę was poznać w prawdziwym świecie, bo choć nikomu nie życzę tej choroby, nawet wrogowi, troszkę się cieszę, że jednak jest ktoś, kto potrafi mnie zrozumieć, kto ma podobnie jak ja. tak więc jeszcze raz witam i pozdrawiam wszystkich :)
×