Skocz do zawartości
Nerwica.com

madziaaa320

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madziaaa320

  1. Próbuję się trzymać, ale jest ciężko. Zwłaszcza teraz gdy nie chce mi dać na te egzaminy..:/ Byłam taka naiwna, ze dałam z siebie woła zrobić.:/ To jest człowiek bez skrupułów. Nie rozumie ,że ja cierpię. Moze czerpie z tego jakaś satysfakcje, moze w ten sposób próbuje sie dowartosciować. No nie wiem...;/ -- 18 sie 2012, 13:06 -- Chciałabym jeszcze dodać, że on uważa, ze ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie..:/ Bo jestem nierobem, dziwką itd. Ja tego nie rozumiem. Przecież dążę do tego żeby iść do pracy jak najszybciej.Nie chcę być na jego utrzymaniu. Urządziłam mu świetnie domek od zera za nasze wspólne pieniądze. Sprzątam,gotuje, spełniam każdą jego zachciankę. Przecież nic mu złego nie robię. Ale jak to mówią : Nie chciało sie nosić teczki, teraz trzeba spełniać męża zachcianeczki. Ok... tylko nie w takiej atmosferze.
  2. Nie wiem co mam mysleć. Chcę to przerwać, ale na pewno nie wrócę do domu rodzinnego. Wolałabym pod most isć..:/
  3. Wiem, ze nie mogę, ale muszę. Muszę to przeczekać , skończyć tą szkołę i iść do pracy i wtedy mu pokazać, ze nie będę jego własnością. Teraz nie mam wpływu na nic.>:/ Nie mam nic do gadania, muszę się podporządkować, bo wiem, ze nie ma wyjścia. Tylko co jesli cos we mnie pęknie skoro mam takie a nie inne mysli.... tego sie boję... że w końcu nie wytrzymam
  4. No widziałam. Przed ślubem było wręcz idealnie..:/ Zmienił się..:/ Teraz nic go nie interesuje, uważa, ze ma babę w domu to nie musi o nią walczyć..:/
  5. Pochodzę z biednej rodziny w domu jest 5 rodzeństwa..:/ Nie widzę tam siebie..:/ Z dnia na dzień jest coraz gorzej. Ostatnio pojawiły sie u mnie mysli samobójcze, chociaż chcę zyć boję sie, ze z nerwów coś mi odwali :/ Próbuję rozmawiać z tym za przeproszeniem baranem, ale nic do niego nie dociera. Śmieje sie z własnej głupoty. Wczoraj o błahostkę złapał mnie i przydusił za gardło do sciany , potargał moją książkę..:/ Mówi ze mi sie należało, bo zjadłam mu batona. Znów ryczałam cały dzień. Wykorzystuje mnie na gospodarstwie a nie chce mi dać 400 zł na egzaminy i wczoraj straciłam całkowicie sens zycia. Nie wiem co mam robić. Doradźcie, bo jednak nie daje sobie rady. -- 15 sie 2012, 09:20 -- Nie mam przyjaciół, raz na rok spotkam sie z koleżanką i tyle. Jak mogę ich mieć skoro nigdzie nie wychodzimy, on jeździ po kolegach a ja mam siedzić w domu . A jak gdzieś juz pojadę np. do szkoły czy do lekarza to później mi wylicza ile pieniędzy wydałam.>:. Ludzie ja chyba zwariuję jak czegoś nie zrobię. -- 15 sie 2012, 09:27 -- po wyładowaniu złości sprawca zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. Z obawy przed odejściem żony stara się przepraszać, usprawiedliwiać, tłumaczyć a później w kółko to samo --- czytałam artykuł . Tak samo jest u mnie..:/
  6. Mam problem. Od dłuższego czasu nie wiem co z sobą zrobić, mam dość siebie i tego wszystkiego, nie wiem gdzie szukać pomocy a wiem, ze jej potrzebuję coraz bardziej. Moja sytuacja jest dla mnie beznadziejna..:/ Od trzech lat jestem mężatką, nie za dobrze nam sie układa z mężem..:/ Ryczę niemal codziennie, bo jestem szantażowana, wyzywana i zależna tylko od niego. On zachowuje się gorzej niz dziecko, więcej dziecko rozumie niz on..:/ Nie rozumie moich potrzeb, tego, ze mam jakieś marzenia. Książkę mogłabym napisać o tym a nie wiem od czego zacząść..:/ Mam dość, nieraz w szale mam ochotę wziąś jakieś tabletki i zasnąć , chociaż po ochłonieciu wiem, ze chcę dożyć do tego aby było lepiej, ale nic nie działa.:;/ Wiem, ze moze być lepiej , ale z nim to chyba nierealne. Chciałam odejść , wyprowadzić sie na jakis czas ale nie mam gdzie..:/ -- 06 sie 2012, 09:37 -- Czuję się nękana psychicznie. Pracuję tylko na gospodarce męża...:/ Czuję się nieraz wykorzystywana, bo on śmieje się ze mnie, ze biały murzyn na niego robi. Dodatkowo uczę się. W październiku mam egzaminy a moje nauka polega na tym, ze wszystkiego muszę nauczyć się sama bez żadnej pomocy nauczyciela. Nie radzę sobie. Nieraz mu mówiła, ze chcę skończyć naukę i iść do pracy . Potrzebuję wiecej czasu na naukę a nikt tego nie rozumie. Dwa miesiące to mało na ogarniecie 5 przedmiotów z 3 lat edukacji. Juz wcześniej wmawiałam sobie, że powiem,z ę odpuszczam sobie te trzy miesiące na naukę ale nic, on mnie szantażuje, jego rodzice mają mnie głęboko gdzieś. Najważniejsze, zeby krowy miały co jest a ja mogę zdechnąć. Czuję sie strasznie, nawet nie umiem tego opisać. Od trzech lat siedzę w czterech ścianach, nigdzie nie chce mnie zabrać. Kiedyś byłam wesołą, energiczną dziewczyną a on mnie wyniszcza. Wyzywa od nierobów, grzeczniej mówiąc prostytutek i innych słów. Robie wszystko a muszę sie go prosić o każdą złotówkę, oczywiście wcześniej tydzień mnie poszantażuje zanim mi da. Nieraz jak gotuje obiad przychodzi sąsiad ( mieszkam z rodzicami męża) i mi mówi jaki to Mój jest dobry. Na pewno nie jest najgorszy, ale to mnie przerasta. Z zewnątrz wszystkim wydaje sie,z ę jesteśmy idealną parą a ja tak na prawdę przechodzę koszmar. W szale nieraz czymś rzuci, szturchnie mnie itd. Jak mówie, ze odchodzę to sie drze,z e juz mi w łeb odwaliło, ze juz sobie coś ubzdurałam.
×