Skocz do zawartości
Nerwica.com

LooserKing

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LooserKing

  1. Bardzo dziękuje za pierwszą odpowiedź i sugestie. Mama Asi która jest doświadczonym pedagogiem i zna głębie mojej historii stwierdziła że podłożem do takiego zachowania może być przeszłość. Nie napisałem w pierwszym poście o relacjach z kobietami w moim życiu. Napisałem tylko że ja je krzywdziłem ale także ja zaznałem cierpień od nich w swoim życiu. Wydaje mi się że pierwszą i główną krzywdę sprawiła mi moja Matka. Mama nigdy nie potrafiła objąć miłością własnych dzieci , była i jest zimna nie dająca ciepła, dużo wymagająca. Krytyczne wypowiedzi i brak wsparcia dla dorastającego i uczuciowego dziecka odbiło się ukrytą traumą w mojej psychice. Wielokrotnie w dzieciństwie to Ojciec wspomagał mnie moralnie i mentalnie , matka tylko krytykowała a ja potrzebowałem ciepła obydwu rodziców. Moja była żona była podobna do mojej matki. Przejawiała te same tendencje do krytycyzmu i prawdopodobnie pogłębiła moją traumę. Być może dlatego w kolejnych moich związkach po okresach gdy byłem ideałem i zaczynały się życiowe schody popadałem w uzależnienia. Jestem takim typem że jak coś zaczynam to wkładam całe swoje serce w to co robię i nie mówię tu tylko o nałogach. Na przykład uwielbiam czytać książki i je posiadać. W pewnym okresie życia doszedłem do tego że wydawałem sporo pieniędzy na książki , kupując je bez opamiętania, kolekcjonując serie wydawnicze , bądź zbierając wszystkie jednego autora. W pewnym momencie doszedłem do 700-set książek w mojej biblioteczce. Przykłady mogę mnożyć. Mam tendencję do uzależnień i nawet pasję potrafię zamienić w uzależnienie. Następstwem tego jest moje zachowanie. Staję się cyniczny , krytyczny nie potrafię się cieszyć szczęściem . Nawet w plusach zauważam minusy. Ja nazwałem to defektem genetycznym które przejąłem po matce, plus trauma niespełnionej matczynej/małżeńskiej miłości daje takie efekty że kobiety mojego życia które na początku skoczyły by za mną w ogień po pewnym czasie odwracają się ode mnie i miłość ich do mnie wygasa. Czy takie zachowanie da się zmienić ? Zdaję sobie sprawę że jeśli nadal tak będzie to nie znajdę nigdy partnerki na dłużej. Chociaż nie myślę teraz o żadnej nowej partnerce, rozpaczam po stracie ostatniej.
  2. Chciałem przedstawić swoją historię z uzależnieniem od gier komputerowych, która na przestrzeni kilku lat doprowadziła mnie do strasznej depresji. Od kiedy pamiętam uwielbiałem grać w każdego rodzaju gry komputerowe. Zaczynałem w czasach kiedy ZX Spectrum i Atari były potężnymi komputerami , ale wyłącznie do gier. Już wtedy (czasy podstawówki) bywało tak że grałem całą noc na komputerze a wstającej rano do pracy mamie mówiłem że wstałem przed godziną aby sobie trochę pograć przed szkołą. Potem nadeszły czasy konsol. Sega i Playstation. Maratony kilkunastogodzinne były na porządku dziennym. Gdy w wieku 24 lat założyłem rodzinę i urodziła mi się córka , nieco zbastowałem , choć często kosztem snu pogrywałem po nocach . Moje małżeństwo zakończyło się dosyć szybko (powodem było inne uzależnienie , uzależniłem się od hazardu i w szybkim czasie doszło do tego że przegrywałem całe pensje a na dodatek brałem pożyczki w bankach , na grę). Wyjechałem do innego miasta , poznałem wspaniałą dziewczynę i postanowiłem wyleczyć z hazardu. Pomysłem miała być konsola Playstacion 2 i laptop. Doszliśmy do wniosku z dziewczyną że jak będę miał jakieś hobby to będę siedział w domu i nie będzie mnie ciągneło do grania na automatach. I tak wpadłem z deszczu pod rynnę. Na początku związku jestem idealnym partnerem. Staram się , jestem pracowity , obowiązkowy taki super koleś. Partnerki zawsze stawiały mnie za wzór swoim koleżankom , rodzinom. Z czasem ( gdy czas spędzany i poświęcany grom wzrastał) zaczynam odkładać na bok obowiązki, prace domowe traktuję jako przymus nie przykładam się , rozleniwiam i staram się układać dzień pod gry w które aktualnie gram. Mój związek trwał 6 lat z których ostatnie 4 w większości spędziłem przed komputerem bądź konsolą ( na szczęście nie zaniechałem pracy i tam starałem się być obowiązkowy i sumienny) i w końcu partnerka mając tego wszystkiego dość postanowiła go zakończyć. Jak zbity pies powróciłem do rodzinnego miasta i zamieszkałem u rodziców. Kilka miesięcy trwała naprawa i ustawianie mojego życia i znowu zacząłem grać na automatach hazardowych. Znowu doszło do tego że narobiłem sporo długów (kilka kredytów w bankach i przegrane pensje zaraz po ich dostaniu). Wtedy naszły mnie myśli samobójcze po raz pierwszy. W roku 2009 dokładnie 1 lipca , po przegraniu całej wypłaty w salonie automatów (została przelana kilka godzin wcześniej) postanowiłem że potrzebna mi jest pomoc specjalistyczna i skontaktowałem się z ośrodkiem uzależnień . Po rozmowach wstępnych zostałem zakwalifikowany na terapię AH. Niestety nawet jej nie zacząłem gdyż terapia zamknięta nie wchodziła w grę a terapia skrócona kolidowała z moją pracą. Zostały mi tylko mitingi na które uczęszczałem regularnie. Okazało się że uzewnętrznienie się i rozmowy oraz poznanie mechanizmów pozwoliły mi wyjść z tej choroby i na tym polu mam jedyny jak do tej pory sukces. Od 1 lipca 2009 roku nawet nie pomyślałem o grze i nie zagrałem w nic na co straciłbym choćby złotówkę. Ostatni etap mojej historii zaczął się w listopadzie 2010 roku . Gdy do mojej pracy przyszła nowa koleżanka. Od początku nasze uczucia przerodziły się w miłość i szybko ze sobą zamieszkaliśmy. Znowu byłem pracowity, sumienny, kochający taki do rany przyłóż. Rodzina Asi (tak ma na imię ostatnia moja partnerka) była mną zachwycona. Robiliśmy wspólnie masę fajnych rzeczy, mieliśmy wspólne zainteresowania, było cudownie. Choć posiadałem konsolę w domu i komputer , głównie używaliśmy tego sprzętu do oglądania filmów i słuchania muzyki. Aż nadszedł moment gdy w pracy kolega namówił mnie do gry w "Plemiona". I znowu wszystko się zaczęło. Na początku niewinnie po kilkanaście minut dziennie, potem coraz więcej i więcej. Doszło do tego że kupiłem mobilny internet i brałem laptopa do pracy , aby móc kontrolować na bieżąco co się dzieje z moimi wioskami. Po powrocie z pracy (a pracowaliśmy razem na nocki) Asia czekała na mnie w łóżku a ja w drugim pokoju siedziałem przy kompie i wracałem do łóżka jak już smacznie spała. Stałem się inną osobą, strasznie nerwową , cyniczną wręcz chamską. Wszystko odeszło na dalszy tor. Seks był sporadyczny, wspólne wyjścia od wielkiego dzwonu a na sugestie Asi że zaczyna coś się psuć i żyjemy nie ze sobą a obok siebie byłem głuchy. Na początku maja tego roku Asia dostała propozycję awansu w pracy i przenosin do swojego rodzinnego miasta. Po burzliwych dyskusjach ze mną przyjęła tą propozycję. Doszliśmy do wniosku że kilka miesięcy rozłąki dobrze nam zrobi , a potem ja się przeniosę do jej miasta i będziemy dalej razem. Niestety byłem tak pochłonięty graniem w "Plemiona" a doszło do tego jeszcze "Diablo 3" że nie zauważyłem że Asia nie może się doczekać dnia w którym wyjedzie. Do tego stałem się tak nieznośny że docinałem jej w każdej możliwej sytuacji i często doprowadzałem do płaczu. Byłem głuchy i ślepy. 25 czerwca Asia wyjechała do swojego miasta i rozpoczęła pracę w nowym miejscu. W przeciągu miesiąca miała przyjechać po resztę pozostawionych u mnie rzeczy. Ja nadal ślepy i głuchy nie zdawałem sobie sprawy że była to ucieczka i uwolnienie się ode mnie . Dopiero trzy tygodnie temu jak w rozmowie telefonicznej poinformowała mnie że to jest nasz koniec i przyjedzie po resztę rzeczy aby się definitywnie pożegnać, oprzytomniałem. Dopiero zrozumiałem co zrobiłem . Że swoim zachowaniem , czynami , mową zaprzepaściłem tak wielką miłość która między nami była. Mając nadzieję że mogę wszystko naprawić postanowiłem wdrożyć system naprawczy w swoje życie. Oddałem wszystkie konta na "Plemionach", przestałem grać w "Diablo". Zacząłem wydzwaniać co dziennie po kilkanaście razy , mówić co zamierzam zmienić w swoim życiu i plany wprowadzałem w czyn. Zrobiłem wszystko to co nie pasowało Asi we mnie. Przestałem palić , pić kawę (piłem 10-15 kaw dziennie i nic innego) chodziłem na spacery z psem codziennie co nie zdarzało mi się przez ostatnie pół roku w ogóle, zacząłem biegać , ćwiczyć. Poszedłem do lekarza, zrobiłem wszystkie badania (jestem diabetykiem a marnie dbałem o swoją chorobę przez ostatni rok). Pojąłem sedno życia , zacząłem żyć . Niestety okazało się wszystko za późno. Wczoraj Asia przyjechała po resztę rzeczy i pomimo moich błagań , płaczu i lamentu postanowiła nie dawać mi szansy. Argumentując tym że przez ostatnie miesiące doprowadziłem jej życie psychiczne do ruiny i wszystko co do mnie czuła już się dawno wypaliło. Powiedziała że docenia zmiany które zaszły we mnie i że jak chcę to potrafię, ale że nie była by ze mną szczęśliwa nie czując do mnie już nic. Przeczuwałem takie zakończenie , ale miałem cały czas nadzieję że jeszcze się da wszystko naprawić. Od trzech tygodni mam depresję a dzisiaj przechodzę apogeum. Jestem kompletnie rozbity. Doszły myśli samobójcze. Wyzywam się w duchu , płaczę nie mogę się na niczym skupić. Byłem u psychiatry , przepisał mi antydepresanty. Ale z obawy że się tylko zamulę i mogę wpaść w kolejne uzależnienie nie wykupiłem recepty. Pozbierałem się trochę , jak znalazłem to forum i zabrałem się do przedstawienia mojej historii. Rozpaczam ale mam silne postanowienie. Chcę się zmienić. Potrzebuję pomocy. Może ktoś wie jaką terapię powinienem przejść? Kto może mi pomóc w zmianie osobowości? Chcę się cieszyć życiem swoim i innych, przestać być cynicznym , wybuchowym i zauważać pozytywne wartości. Pomocy
×