Skocz do zawartości
Nerwica.com

jalapeno

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia jalapeno

  1. Dorzucę swoje trzy grosze, ponieważ właśnie sobie wpisywałem w google hasła związane z depresją u młodych ludzi i odnalazłem akurat ten wątek. Nie wiem czy mam depresje, pewnie jej nie mam, ale bardzo często mam różne krótkie depresyjne epizody. Dodam tylko, że mam niespełna 20 lat, a więc powiedzieć by można, że przecież o życiu nie wiem nic, że jest ono piękne i prawdopodobnie długie. Mam taki problem, że mój tok myślenia różni się od sposobu pojmowania świata i rzeczywistości przez moich rówieśników, przez co automatycznie sam siebie zasmucam i wprowadzam w depresyjny stan. Powiem Wam tak, w gimnazjum czy liceum nie byłem za bardzo lubiany, a może inaczej, byłem obojętny wobec innych. Po liceum ludzie się bardzo zżyli, zgrali się i na studia szli grupkami. Ci co wyjechali poza miasto powynajmowali sobie mieszkania razem. I to bez wyjątków. Niestety ja musiałem sobie radzić sam, nie dość że poszedłem na filozofię, to jeszcze nie miałem kompletnie z kim zamieszkać. I szczerze mimo, że mam tak zakodowane, że życie pozbawione jest większego sensu, że żyjemy by umrzeć, a to wszystko jest iluzją, to zazdrościłem i cholernie nadal wszystkim tym ludziom zazdroszczę. Nie wiem gdzie jest problem, z moim zachowaniem nie ma nic złego, umiem udawać zwykłego, fajnego chłopaka. Zresztą robię to nader często, ale moje znajomości z innymi ludźmi trwają krótki czas i szybko ulatniają się gdzieś w czasie i przestrzeni. Przez pół roku byłem związany z dziewczyną, jedyna w moim życiu, poza nią nie miałem innej. Jej rodzina, jej życie i znajomi, to było wszystko piękne. Ona miała wszystko co człowiekowi jest potrzebne do szczęścia, komuś takiemu nie grozi depresja czy inne załamanie, ponieważ tam zawsze jest ktoś do pomocy, do wsparcia. Tam wszyscy ze sobą komunikowali się i rozmawiali o wszystkim. A ja zazdrościłem, chociaż nigdy tego nie pokazywałem. Nasze drogi się jednak rozeszły. Poza tym mam coś takiego w swojej głowie, że zawsze jak gdzieś jadę, idę (co zdarza się rzadko, nie mam z kim ani gdzie)to nie potrafię się z tego cieszyć, ponieważ wiem, że mimo wszystko to się i tak skończy. Idę na imprezę, co z tego skoro ja wiem, że zaraz to się skończy, minie trochę czasu i wszyscy zapomną. Trudno mi się rozkoszować teraźniejszością, jakoś tak po prostu mam. Jednakże ja to wszystko trzymam w sobie, ja wiem, że takie gadanie przy ludziach wywoła w nich negatywne odczucia, a ja tego nie chcę. Co by tu jeszcze dodać ? Otóż oprócz zazdrości, cholernie nęka mnie samotność. Chodzi za mną bardzo często, a wraz z nią odczucie bezsensu istnienia i chęć śmierci, ale takiej, po której odrodzę się jako ktoś inny. Gdybym miał pewność, że odrodzę się jako ktoś inny, momentalnie bym popełnił samobójstwo. Nie mam takiej pewności, nie mogę się zabić. Studia rzuciłem po pierwszym semestrze, ponieważ uznałem, że mimo iż lubię filozofować, czytać filozoficzne wywody na temat świata to jednak to nie jest dla mnie, ani po tym nie zdobędę pracy, ani mnie to nic nie da. Doszedłem do wniosku, że jak ktoś chce studiować filozofie, to może to robić w domu, po prostu zagłębiając się w lektury słynnych filozofów. Funkcjonuję sobie sam dla siebie, jest mi bardzo samotnie, nie otrzymuję żadnych zaproszeń, czy nawet pytania czy nie wyskoczę na jakieś piwo. Nikogo nie obchodzę i nie boję się tego przyznać. Na sam koniec dopiszę, że życie nie sprawia mi przyjemności, wolałbym chyba nie narodzić się nigdy, albo być zwykłym, prostym człowiekiem mieszkającym na wsi, może wtedy byłbym szczęśliwy. Pozdrawiam
×