Skocz do zawartości
Nerwica.com

bindo

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bindo

  1. margor, piszesz, że dziecko, to sama radość.... nie cieszy mnie ta ciąża, jestem załamana. I znowu sama, tym razem z dwójką dzieci, nie z jednym juz tylko z dwójką i oboje bez ojca, porażka, życiowa porażka! Nie wiem dlaczego tak sie dzieje, nie znajduje odpowiedzi, po co to dziecko, w jakim celu Bóg mi je dał??????? Męczyć się???? Kolejne bez ojca.... Juz myśli mam takie, że oddam je do jakiegoś okienka nadziei, że może jemu oddam na całkowite wychowanie- on kocha dzieci, to wiem na pewno, bo ma już swoje dwie małe córeczki z pierwszego małżeństwa i wiem jak nimi sie opiekuje. Krzywdy u niego dziecko nie zazna ale nie byłoby mnie stac nawet na alimenty, żeby na to dziecko płacić. I wiesz co, mówi mi wciąż, że nie odsunie się ode mnie w tej sytuacji, że pomoże jak tylko tej pomocy będę potrzebować, że jak będę miała ochote, to w kazdej chwili mam przyjeżdżać nad morze i nie potrzebuje zaproszenie, że u jego rodziców dom stoi dla mnie otworem... Czemu tak mi mówi? Bedzie mieszkał w Kielcach, z inna kobieta układa sobie życie na nowo, będzie z nią przyjeżdżał do rodzinnego domu i do swoich dzieci, tamta kobieta zajmowac bedzie miejsce u jego boku, tamtą będzie tulił i nią sie opiekował, więc po co ja tam???? piate koło u wozu. Zresztą nie zniosła bym widoku jego kobiety i tego jak na nia patrzy, jak ją dotyka. Po co mnie tam zaprasza? teraz 25-go ida razem na wesele w jego rodzinnej miejscowości, przywiezie ja tam zamiast mnie- ja miałam iść na to wesele, to ja dostałam to zaproszenie jako jego druga połówka. Tak po prostu zamienił mnie na drugą, inną, bo lepszą... Nie mogę sobie tego wytłumaczyć. W czym ona jest lepsza ode mnie, co takiego robilam nie tak, dlaczego nie był w stanie mnie pokochać? Nie kłóciliśmy się....Prosił, żeby nie miec do niego o to żalu, jak moge go nie mieć? Tak szybko wymienił mnie na inny model. W piątek ide do wróżki, mam nadzieje ze chociaz ona da mi lepsze spojrzenie na to wszystko. Margor, szukałam Cie na gg, nie znalazłam. Podaję swój numer 10967678
  2. witaj margor, widzę, że powoli do siebie dochodzisz... U mnie sprawy się skomplikowały jeszcze bardziej, złapałam chyba jakaś depresję, planuję zapisać sie na jakaś terapię, bo sama wykańczam sie psychicznie. Na dobór złego okazało się, że jestem w drugim miesiącu ciąży, właśnie z tym którego tak kocham, a który mnie zostawił. Przyjechał do mnie te 320 km, żeby porozmawiać- owszem deklarował swoja pomoc dla dziecka ale zaznaczył, że poznał kogoś o 560 km dalej i własnie tam wyjeżdża- do tej nowej kobiety, za pracą. Ot cios w samo serce ze zdwojona siłą Wykańczam sie psychicznie. Nie dość, że nic przez gardło mi nie przechodzi, to jeszcze zygam ciągle. gine w oczach.
  3. margor, Witaj po niedługim czasie- jesteś może tutaj? Muszę pogadać
  4. a wiesz, co byłam u psychologa we wcześniejszym swoim przypadku, choć sama ukończyłam podobne fakultety nic ten psycholog mi nie pomógł, powiedział że mój problem jest bardzo skomplikowany i przypominał mi że mój czas wizyty dobiega końca. Do bani taka pomoc. Prochów chyba się nawpierdzielam i przespię resztę swojego urlopu.
  5. eo tak prosto powiedzieć weż się w garść, próbuje i za cholerę mi nie wychodzi. Dzieciak płacze razem ze mną. Wiedział ile znaczył dla mnie ten człowiek, widział, że przy nim byłam szczęsliwa. Sam mi powiedział że za nim tęskni
  6. a ja pewnie z pół roku będę się męczyć- zawsze tak miałam. Bardzo takie coś przezywam
  7. a mi się nawet do pracy iść nie chce, boże nic zupełnie mi się nie chce. Czasem wstaje żeby zrobić śniadanie dziecku i za chwilę siadam, otwieram lodówkę i ją zamykam, wstawiam wodę i wyłączam nie robiąc nic, nie mogę się ogarnąć. Nie umiem funkcjonować u siebie w domu. Nawet nie wiem jak ugotować zupę, wszystko mnie przerasta. To takie okropne. I siadam spowrotem i wyję jak bóbr.
  8. każdy czuje inaczej, ja wiem że u mnie to była miłość, odczuwałam brak jego obecności jak wyjeżdżał czasem do swojego domu na weekend. Niby tylko 2 dni ale czekałam w oknie i z godziny na godzinę cieszyłam się że to już coraz bliżej do jego powrotu, bo tak było mi jego brak
  9. a wiecie co mi tak ciągle w głowie dzwoni- takie jego słowa, zawsze gdy było źle: ,,cóż na więcej potrzeba, przecież mamy siebie"? I zawsze ryczę, no bo cóż mam teraz jak jego w tym całym ambarasie brak
  10. i to chyba jest to, co mnie też blokuje- usłyszeć od osoby której oddało się serce, że Cię nie kocha, to już chyba nie ma niczego bardziej krzywdzącego niz to.
  11. nie mam odwagi, próbowałam rozmawiać, przepraszałam za moje emocje i wyjaśniałam czym były spowodowane- nie chce juz tego ciągnąć. I to chyba mnie tak bardzo boli, nie daje szansy po takim czasie, po tylu wspólnych ciężkich przeżyciach.
  12. mówiłam, że go potrzebuję, że tęsknię, nigdy nie powiedziałam że kocham, bałam się odrzucenia, zranienia, nie chciałam dać nad sobą przewagi.Zbyt mocno przezywałam upokorzenie w swoim małżeństwie. Ukazywałam to- myślę że to na tym bardziej polega, na okazywaniu uczuć, nie na wygłaszaniu przemowy jak bardzo kogoś się kocha.
  13. i tu postawie watpliwosc do Twojego stwierdzenia, otoz nie byl to zapewne jedyny przypadek ale ten, ktory mnie zostawil nigdy nie powiedzial, ze kocha i ja jemu tez, dopiero kiedy widzialam co trace odwazylam sie na wyznanie. Mysle, ze przez doswiadczenia balismy sie odrzucenia i dlatego oboje milczelismy. Ale wszystko inne co obiecal i podkreslal bylo spelnione. Wszystko.
  14. na razie nie biore nic, chyba nie chce ale nie wiem jak dlugo tak pociagne. Musze na razie konczyc. Bede za jakies 1,5 godz. Bedziesz?
  15. on jest bardzo stanowczy, asertywny, nigdy nie wracal do bylych partnerek a ja gnoja tak cholernie kocham, ze nie umiem bez niego zyc, wszystko wokolo przypomina jego, nawet nie mam sily dla swojego dziecka. Myslalam, ze wreszcie znalazlam swojego aniola.... a on tak poprostu mnie nie chce. Czy to mozliwe, zeby nie zakochal sie przez 1,5 roku?
  16. Do margor- witaj, podzielę się z Tobą podobnym problemem, teraz też bardzo cierpię i nie wiem jak mam sobie z tym poradzić... Poznałam chłopaka przez internet, on po rozwodzie, ja w trakcie.Spotkaliśmy się po 3-ch miesiącach dłuuugich rozmów, przyjechał do mnie 320 km. Wpadliśmy sobie w oko, spotykaliśmy się średnio co 2 tyg, raz ja jeździłam do niego, albo on do mnie, w zależności od możliwości. Spędzaliśmy razem wszystkie długie weekendy, wakacje. W październiku zeszłego roku postanowił się tu do mnie przenieść, bo jak stwierdził, przez tą odległość, która nas dzieli to wszystko szlag trafi. Znalazł tu pracę, mieszkał ze mną i moim synkiem. Czekał aż zakończę swój rozwód. W trakcie szukałam pracy u niego w okolicy, chciałam uciec ze swojego miasta za wszelką cenę, zacząć życie od nowa, z nowym partnerem. W tym czasie zaszłam w ciążę, zawaliło mi się wszystko. On w pierwszym momencie bardzo się ucieszył a na drugi dzień kazał mi ciążę usunąć, bo ,,nie damy rady finansowo i że mnie nie kocha itp". Ubolewałam, ppłakałam, prosiłam, krzyczałam- nic nie pomoglo. Sama nie dałabym rady wychować dwójki dzieci- usunęłam ciążę. To byøo okropne ale zrobiøam to. Wyrzucaøam go z domu, myßlaøam ze go znienawidze. On si nie wyprowadzi a ja kochlam go dalej. Rzucil prace z koncem czerwca. Wrocil do domu ale caly czas do siebie dzwonilismy. Tydzien temu bylam na rozmowie o prace w jego okolicy, przeprowadzka zalatwiona. Urlop razem, tydzien u jego rodzinki w Kielcach, ktorej jeszcze nie znalam i tydzien nad morzem, blisko jego miejsca zamieszkania. W drugim dniu mojego urlopu poklocilam sie z nim i w ciagu 5 min spakowalam swoje rzeczy i wyjechalam. Pomyslalam, ze emocje opadna i znowu bedzie ok. Dzwonilam drugiego dnia, nie chce mnie znac, twierdzi ze nie kocha i nigdz nie kochal, ze to koniec, ze nawet nie chce probowac naprawiac. Strasznie mi bez niego zle, nie rozumiem go, tyle planow bylo na wspolna przyszlosc i tak z dnia na dzien koniec. Szlag wszystko trafil. Nie potrafie tego zrozumiec, nie mial nikogo innego, pewna jestem na300%. Dlaczego tak sie stalo. To byl czlowiek o niebo lepszy od mojego bylego meza, od wszystkich facetow , z jakimi sie spotykalam. Dlaczego?????????????????????????????????????????????????????
×