Witam, aby was pocieszyć postanowiłam do was dołączyć.
Wygląda na to, że jestem kolejnym przypadkiem z fagofobią.
Nawet nie wiedziałam że coś takiego istnieje i myślałam że wariuję i że tylko mnie to dopadło.
Więc szukając ratunku znalazłam to forum.
U mnie najgorszy objaw wystąpił w piątek 14 dni temu. Nawet nie wiem co było przyczyną. Nagle zablokowało mi się
gardło i za nic w świecie nie mogłam nic przełknąć, nawet śliny.
Cofając się pamięcią wstecz wiem że na pewno kilka rzeczy na to się złożyło.
Na pewno od 20 lat mam blokadę przed połykaniem tabletek (będąc dzieckiem jedna utkwiła mi w gardle) od tej pory wszystkie rozgryzam.
W ostatnich 3 latach kilka razy krztusiłam się śliną.
Ostatnio tak strasznie rok temu, ledwo mnie uratował tata bo nawet klepanie nie pomagało nie mogłam w ogóle wziąć powietrza. Dopiero ściśnięcie klatki i wypchnięcie powietrza mnie odblokowało.
Po tej przygodzie zaczęłam uważać na przełykanie śliny. Miałam z tym problem, ale jedzenie normalnie jadłam.
Oprócz twardych jabłek, wszystko bez skórek, tylko raczej miękkie potrawy.
Czasami nie mogłam połykać makaronów nitek z rosołem, kaszy w zupie, takich luźno latających kawałków.
Były takie dni że nie mogłam połknąć pomidora czy ogórków.
Ale nie zwracałam na te epizody uwagi. Dziś nie zjadłam ogórka ale za 2 tygodnie jadłam.
Aż tu nagle 14 dni temu czuję że mogę połknąć banana, kanapki nawet serka homo i do tego nawet napojów.
Blokada całkowita.
Cały dzień (piątek) praktycznie nie piłam nie jadłam, sporadyczne łyki.
W sobotę to samo. Pojawił się lęk, przestraszyłam się, co ja zrobię, umrę....... nawet nie mogę się nic napić.
Zaczęła się walka o każdy łyk napoju, bo o jedzeniu nie było mowy.
Ilekroć czułam że mogę coś przełknąć szłam do kuchni i próbowałam. Przez siedem dni był koszmar.
Praktycznie zawsze kończyło się to wypluwaniem, bo nie mogłam przełknąć, jakbym zapomniała jak to się robi.
Odkryłam że najmniejsza blokada jest rano i w nocy.
Więc rano duszkiem (bo tak najszybciej i jakoś z rozpędu wypijałam) najpierw wodę ale po 2 szkalankach blokada.
Z trudem zjadłam 3 łyżki serka Danio.
Burczenie z głodu, ścisk żołądka bo chcę jeść a ja nie mogę przełknąć.
Zaczęłam kombinować, co pić i wlewać w siebie by przetrwać.
Co zapewni mi choć 1000 kalorii dziennie i ok. 2 l płynu. Bo inaczej schudnę i umrę z niedożywienia.
Skręca mnie z głodu jak widzę pyszności mięsko, i inne przysmaki, ale każda próba kończy się blokadą.
Nadzieję przywróciły mi wasze posty, wiem że tak szybko nie umrę.
Dziś jest 14 dzień. Moje posiłki wyglądają tak:
Rano: zaspana mózg wolny od myśli o połykaniu:
- wypijam zmiksowaną jak sok rzadką zupę ( z brokułem, ziemniakiem, mi nie przechodzi, musie to być marchew ,seler, pietruszka, por , ceblula)
musi być gładko przepływająca.
- serek danio, jogurt, jeśli nie mam zupy
- do tego witaminy w syropie 1 łyżeczka)
- herbata słodzona miodem (zrezygnowałam z cukru odżywczy jest bardziej miód bo jeśli już coś przełknę niech to będzie pożywne)
- potem walka w południe i podchody aby wypić kaszkę dla dzieci na mleku.
- i jakiś sok czy znów jogurt
Po południu ok 17 głód goni mnie do kuchni i próbowanie chrupki chlebek wasa, (udało się 1 kromeczkę)
- Szklankę soku warzywnego.
- potem 1 szkl. mleka koziego (bo ma wapń)
- staram się choć 1 kostkę czekolady zjeść ( nie zawsze się to udaję)
przez 14 dni zjadłam 1 paczkę małych chrupek kukurydzianych.
Dwa dni temu miałam takiego pypcia że udało mi się rano zjeść 6 pierogów ruskich.
Dzień wcześniej wieczorem 1 pieróg zmęczony i rezygnacja a rano triumf 6 pierogów (trwał tylko 5 min i blokada)
Wczoraj udało mi się rano połknąć jajo na twardo i serek homo.
Dziś zjadałm:(praktycznie to moje stałe meni)
1 serek danio, jogurt pitny, sok bobofrut, próby zjedzenia oscypka (3 kawałeczki), 1 szkl, koziego mleka, 1 szk soku warzywnego (kupny) podziubanie chałwy, 1 kromeczka wasy.
Kefir stoi na stole nie mogę go ruszyć, blokada.
Przez 2 tyg, schudłam na szczęście tylko 1.5 kilograma jestem happy :)
Nie wiem kiedy normalnie zjem kanapkę i obiad, normalne drugie danie, mam dość tej ubogiej płynnej diety.
Wszystko musie być płynne i wypite duszkiem choć płynne nie zawsze mi przechodzi przez gardło.
A wy co zjadacie ????? jak wygląda wasza dieta by się nie rozchorować ???
Nie wiem kiedy mnie to puści ale jest to coś strasznego ........ nie sądzę bym zapomniała bo nawet z przełykaniem śliny mam problemy.
Jestem przybita.