Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mystogan

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Mystogan

  1. monk... Dziękuję.....za, odpowiedź, próbuję coś z tym zrobić już od jakiegoś czasu, od kilku miesięcy, może rzeczywiście z wiekiem to przejdzie.
  2. Witam, Cóż...sądząc po temacie, znalazłem w końcu miejsce na wyrzucenie z siebie całej historii mojej egzystencji. Może zacznę od tego, ze mam 17 lat, oczywiście, setki nastolatków szuka na różnych forach pomocy, zadając pytania typu, ie chce mi się żyć itd. Otóż...nie chodzi mi o to, ze mam depresję, bądź jakąś inną chorobę, ale nie mam w zasadzie z kim porozmawiać. Tak więc na początku, może powiem, ze moim głównym problemem jest to, że ja nie mam żadnego racjonalnego celu w życiu. Po wakacjach idę do II klasy LO, nauka idzie mi średnio, raz lepiej raz gorzej. Nie mam żadnej myśli, koncepcji na to co mógłbym robić w przyszłości. Mimo, ze mam przyjaciół, to czuję się bardzo samotny, właściwie przez cały czas. Moim problemem jest również to, że dla wszystkich jestem miły i przyjazny, ale tak naprawdę, ja przed wszystkimi udaję. Rozumiem, ze ludzie zachowują się inaczej w różnym towarzystwie w różnych miejscach etc. ale...ja tak naprawdę nie potrafię być sobą. Czy to szkoła, koledzy, przyjaciele, rodzina, kościół, ja zawsze zachowuję się tak, jakby inni chcieli, żebym się zachowywał. Owocuje to mniej więcej tym, iż ludzie starsi i dorośli mają mnie za kulturalne, grzeczne dziecko, natomiast koledzy i koleżanki generalnie mnie lubią. Jednak jest w tym wszystkim taki problem dla mnie, że tak naprawdę z każdym dniem jest mi coraz gorzej, czuję jakieś nagłe przygnębienie, raz jest okey, a za kilka minut nie wiem co ze sobą zrobić, wydaje mi się, że tak naprawdę nikomu nie jestem potrzebny. Mało tego wszystkiego, bardzo dużo rzeczy mnie denerwuje, ludzie, ich zachowania, "ciemna strona natury ludzkiej" typu obłuda, obgadywanie, dwulicowość ( oczywiście ze względu na mój wiek, większość tych zachowań ma miejsce wśród rówieśników ze szkoły). Cóż.....zawsze staram się nie wyciągać na wierzch kim tak naprawdę jestem. Czuję, że właściwie nikt mnie nie zna, wie o mnie to, co chciałby wiedzieć i zna kogoś, kogo On chciałby lubić. Mam straszny problem z wieloma rzeczami związanymi w moim dotychczasowym życiem, pewnie ktoś powie, że mam spróbować uprawiać sport, czy się czymś zająć, rozumiem, czytałem już różne wypowiedzi kierowane do ludzi o podobnych problemach, jednak....jakoś mi to nie pomaga. Nie mam problemu z wiarą,, jestem od 10 lat ministrantem, zawsze byłem blisko ołtarza, Boga, starałem się żyć wg jakiegoś schematu, żeby być zarówno dobrym wobec Boga, bliskich itd. Nie wiem co mam zrobić...jeżeli ktoś ma jakieś pomysły, to byłbym zobowiązany za udzielenie mi jakiejkolwiek rady, bo szczerze mówiąc, nie mam się z tym do kogo zwrócić, jedynie do obcych ludzi, bo zarówno rodzina jak i bliscy mi ludzie, po przeczytaniu takiego tekstu, powiedzieliby, ze to jakiś kiepski żart....no trudno, może i tutaj zostanę skrytykowany, więc...jeśli kogoś tym tekstem uraziłem, czy zająłem mu zbyt wiele czasu na czytanie tej smętnej historii, to szczerze przepraszam.
×