Skocz do zawartości
Nerwica.com

martka717

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez martka717

  1. Witajcie. Wróciłam z urlopu, ataki się powtarzały, byłam u psychiatry, diagnoza - nerwica lękowa. No i mam zapisane leki, na szczęscie nie otumaniają mnie. Czuję się w miarę ok. Teraz tylko czekanie aż leki w pełni zaczną działać.. a jak tam u Was? Dajecie radę ? :) -- 11 paź 2012, 20:58 -- jak się czujecie ? u mnie pomimo leków, jest coraz gorzej.. tak sie przynajmniej czuje.. czasami mam wrazenie, ze zaraz oszaleje, sama nie wiem co juz mam ze sobą zrobić. eh strasznie mi ciężko.. pozdrawiam Was :)
  2. Długo nie cieszyłam się spokojem.. wczoraj znowu miałam atak. Tłumaczyłam sobie, że nic się nie stanie, oddychałam powoli, spacerowałam i tak nic nie pomogło.. samo przeszło dopiero po jakiejś godzinie. To co się czuje podczas tego cholernego ataku, to jest jakaś masakra. Chyba wybiorę się prywatnie do psychiatry w poniedziałek, bo nie wiem czy wytrzymam...
  3. villah jaki Ty jesteś mądry dzisiaj jechałam samochodem sama, nic mi się nie stało, nie myślałam o niczym, o dziwo byłam w miarę spokojna, chyba zaczynam sobie coraz lepiej z tym wszystkim radzic. miejmy nadzieje :) a może tak jak inni pisali, to tylko jakieś chwilowe podłamanie.. zobaczymy co czas pokaże
  4. właśnie to jest moja udręka, branie wszystkiego do siebie, nie umiem być stanowcza i cierpliwa. W przeciwieństwie do mojego chłopaka, któremu zazdroszcze podejścia do życia, bo ma krótko mówiąc wyjeb... na innych, oczywiście prócz mnie tłumienie w sobie emocji, to moja specjalność, chociaż czasami wybucham, albo płaczę bez powodu, myślę że to jest właśnie odreagowanie.. z tego też względu chciałam udać się do psychologa, żeby poprawić swoją samoocene, molże jakieś warsztaty podnoszące pewność siebie. Sama już nie wiem i o dziwo, dzisiaj nie miałam żadnego ataku, byłam na rolkach, myśli zajęte czymś innym. Ale jednak niepokój gdzieś tam cały czas był ze mną i takie ogólne uczucie nie wiem senności albo "rozregulowania" A Wam jak minął ten dzień?
  5. no tak, ale każdy człowiek ma swoją cierpliwość i jakieś granice wytrzymałości. Nikt nie jest ze stali. Ja na przykład jestem słabą psychicznie osobą..
  6. no to dobrze, że trochę lepiej jest.. ja się własnie już zaczęłam bać wsiadać za kółko.. ogólnie cały czas czuję jakiś taki wewnętrzny niepokój, chyba jestem spokojna tylko jak śpie:) To może jednak, jeśli ta terapia nie przynosi takich skutków jakich byś oczekiwała, to leki są ostatnią deską ratunku.. nie wiem nie znam się, więc też nie chce Ci źle doradzić, ale jeśli masz się męczyć to z dwojga złego..
  7. no zgadzam się. A to zdzrowie, a szczególnie nasz mózg, to jest dla mnie wielka zagadka.. żeby miec takie problemy. a nerwica lękowa teraz coraz częściej dotyka niestety młodych osób.. A powiedz mi jeszcze jak jest z Twoimi atakami? Codziennie je miałeś/masz czy są jakies określone sytuacje w których występują częściej ?
  8. no niestety, pieniądze były i zawsze będa problemem dla niektórych ludzi.. Niby nie są najważniejsze, ale bez pieniędzy jak się okazuję czasami a w większości przypadków nic się nie załatwi.. A dziecko to mówie, że lekarstwem na te napadowe bóle głowy, bo mając takie problemy jak teraz ja dziękuję, deprecha poporodowa murowana
  9. pewnie, że zdrowie jest najważniejsze :) a jeśli chodzi o leki, to pramolan kiedyś brałam.. tylko nie miało to żadnego związku z problemami psychicznymi.. cierpie jeszcze na napadowe bóle głowy i własnie z tego względu neurolog przepisała mi te tabletki. ale brałam je krótko, bo mi przeszło, a teraz tylko od czasu do czasu dopada mnie ból, ale to jak każdego przypuszczam. Aha i moja Pani neurolog powiedziała, że najlepszym sposobem na wyleczenie się z tego jest dziecko tylko trochę jeszcze na to za wcześnie
  10. hehe no to muszę poszukać gdzieś w swojej okolicy :) a jeśli chodzi o medytacje bo też coś chyba o tym pisałeś ? pomaga ? i też sam się uczyłeś? To powiem Ci, że ambitny jesteś
  11. villah jeśli chodzi o jogę, to że tak zapytam sam się "uczyłeś" czy chodziłeś na jakieś zajęcia ? w sumie nie zaszkodzi spróbować :)
  12. Musimy dać rade, to tylko nasz umysł płata nam figle. Musimy być silni :) A powiedz mi jeszcze brałaś jakieś leki w ogole ? Czy tylko terapia?
  13. bardzo dziękuję Beti :) a sama tam chodzisz?
  14. Jak na tą chwilę jeśli o mnie chodzi, na razie będe chyba powstrzymywać się od przebywania w takich miejscach publicznych. No ale jeśli trzeba juz gdzieś jechać i taki atak dopadnie w aucie, to dopiero jest porażka. Właśnie wczoraj tak miałam, jadąc autem chwilami zaczęłam się "zawieszać" i chyba sobie odpuszcze jeżdżenie bez poważnej przyczyny, bo jeszcze zaczne sprawiac jakies zagrozenie na drodze, dla siebie i dla innych. Umysł ludzki jest na prawdę zagadką, wielką zagadką.
  15. beti31 jeśli możesz to oczywiście podaj mi ten nr. A czy to jest prywatna przychodnia czy państwowo też prowadzą terapię ?
  16. no właściwie piszesz dobrze, bo nie da się całkiem stłumić tego ataku, ucisza się, a później stopniowo ustępuje, przynajmniej w moim przypadku. to jest straszliwa udręka, na prawdę współczuję ludziom, którzy męczą się z tym cholerstwem kilka a nawet kilkanaście lat. Moja mama też mi opowiadała, że miała nerwice lękową, leczyła się przez 5 lat u psychiatry, tylko u niej objawami było uczucie duszenia się, nawet w nocy ją to budziło. no ale się wyleczyła. Ja też mam nadzieję, że wizyta u psychiatry mi pomoże. Dobrze jest wiedzieć, że nie jest się osamotnionym z tym problemem..
  17. Niestety u mnie w ośrodku są tacy lekarze, według których najpierw trzeba iść do psychiatry, żeby on stwierdził czy potrzebny jest jeszcze psycholog.. no cóż. Staram sobie nic nie wmawiać, ale moja psychika już nie wytrzymuje.. moim odwiecznym problemem jest również to, że nie umiem sobie sama radzić z problemami, wszystko biorę do siebie i tłumię emocję.. więc może mój organizm już nie wytrzymuje tego i tak po prostu się broni? sama już nie wiem co mam o tym myśleć. Boje się gdziekolwiek wychodzić, bo wiem że może mnie znowu coś złapac. Ostatnio jadąc autobusem po prostu przez chwilę miałam ochotę z niego uciec.. nie wiem jak to opanowałam ale udało mi się. Czy znacie dobrych psychologów lub psychiatrów na śląsku ? dokładniej okolice Katowic, bo sama jestem z Dąbrowy Górniczej.
  18. Dziękuję bardzo za odpowiedzi i za rady.. wiele to dla mnie znaczy. A co do innych objawów, bezsenność nie występuje- wręcz przeciwnie. Chodzę ospała, szczególnie popołudniami. Mój lęk nasila się w miejscach publicznych. Ciągle się rozglądam, nie wiem co ze sobą zrobić.. A w szpitalu byłam dosyć dawno, bo na początku czerwca, a dopiero niedawno zaczęły występować objawy.. Nie wiem czy to normalne. Ciągle czuje, że mam "zdrętwiały" kark. Zaczęłam brać magnez, bo może jakieś niedobory są w moim organizmie i to też może powodować te objawy. Ale strasznie się boje.. W poniedziałek jadę na wieś do rodziny, może zmiana otoczenia, klimatu przyniesie jakieś pozytywne skutki.. Wczoraj na przykład atak złapał mnie kiedy stałam na przejeździe kolejowym, zaczęłam panikować, sama nie wiem dlaczego i z jakiego powodu. Nagle zaczęło mi szybko bić serce, zaczęły mnie oblewać zimne poty i w głowie 1000 myśli na sekundę.. Przeczytałam gdzieś na forum, że skupienie się na oddechu podczas takiego ataku może trochę uspokoić i rzeczywiście, dało to jakieś skutki.. jak Wy sobie radzicie z atakami?
  19. Witam.. Moja historia jest dosyć dziwna.. Na ogół jestem pogodną osobą, mam 20 lat spokojne życie, raczej mało stresów. Od jakichś 2 tygodni mam ataki paniki.. Czuje straszny niepokój, rewolucję w brzuchu, drętwienie karku, ogólne rozdrażnienie i zmęczenie. Trwa to nawet pare godzin. A zaczęło się od głupiej grypy jelitowej, na którą lekarka dała mi tabletki przeciwwymiotne, po których dostałam okropnych skutków ubocznych, tj wykręcało mi szyję, same otwierały mi się usta, drżało mi ciało, wystąpiło również przymusowe patrzenie w górę. Nie obyło się bez wizyty w szpitalu, kilku kroplówek żeby wypłukać lek i zastrzyków. I własnie od tamtej pory zaczęłam "schizować". Tylko nie wiem dlaczego, zaczęło się to objawiać dopiero, gdy rodzice mieli wyjeżdżać nad morze.. wtedy to właśnie pierwszy raz pojawił się mój lęk.. i od razu głupie myśli, a co jeśli te objawy nie były jednak od tabletek i to wszystko powróci.. nie wiem jaki związek miał z tym wyjazd rodziców. Nie potrafie tego dopasować. I tak sama się sobie dziwię, że jakoś daje sobie z tym rade, chociaż jest bardzo bardzo ciężko.. i w pewnym momencie nie wytrzymuje i po prostu zaczynam płakać. I chociaż mam to od niedawna, to już zaczyna mnie to przerażać i męczyć. Dopiero 9 sierpnia mam wizytę u psychiatry... Myślicie że to może być nerwica lękowa ? czy po prostu przejściowe "załamanie"? Juz sama nie wiem co mam myśleć.. Proszę o wirtualną pomoc
×