Skocz do zawartości
Nerwica.com

yrek1

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia yrek1

  1. I tu jest duzy problem. Napewno nie zwiaze sie z malolata ktora ma 20-21 lat, bo sie jej za kilka lat odwidzi, a ja juz bede grubo po 30 i zostane z reka w nocniku. A baby w moim wieku... zdecydowana wiekszosc jest dzieciata. Do tego z nadwaga, rzadko atrakcyjne. Chcialbym kiedys miec dzieci, ale tylko i wylacznie swoje. Nigdy w zyciu nie zwiazal bym sie z dzieciata baba. Chocbym nie wiem jak piekna byla. Tyle czytam w necie ogloszen, ze dziewczyny leca na dojrzalych facetow. Ale w rzeczywistosci jest odwrotnie, dopiero raz slyszalem ze jestem "za stary" ale wiem ze z czasem bede to slyszal czesciej. Jestem przystojny, podobno nawet bardzo. Ale tez jestem troche zaniedbany (brzuch), ale planuje to zmienic. Jednoczesnie chcialbym jeszcze troche pokorzystac z zycia (brzydko mowiac- poruchac), ale jednoczesnie czuje ze juz czas.. chcialbym sie z kims zwiazac na powaznie... A to jest dla mnie chyba niemozliwe, bo mam ogromne wymagania, co do charakteru i co do wygladu (tzn nie musi byc modelka, tylko musi wygladac tak by mi sie podobala).
  2. taaaaa a za 10 bedzie "boje sie 50tki, chcialbym znow miec te 42" i tak az do smierci. ile mi do 30 brakuje? 48h? wiec blizej mi do 30 niz 29
  3. "Przed 40 jest latwiej...czlowiek juz dojrzewa i akceptuje uplywajacy czas" Nie zgadzam sie. Ja do 25 roku zycia "obchodzilem" urodziny. I w ogole mnie to nie robilo ze jestem starszy tylko o rok. Od 5 lat nie obchodze juz urodzin, do 27 roku zycia jeszcze jakos znosilem ta zblizajaca sie 30. A od 2 lat jest zle. Masakra. Naprawde ludzie mi zazwyczaj daja 24 lata, bo wygladam mlodo. Moze nie czuje, ale... zachowuje sie jakbym mial o 10 lat mniej niz mam. Wydaje mi sie ze to przez to ze do niczego nie doszedlem... gdybym mial stala partnerke i plany na przyszlosc to pewnie bylo by mi to obojetne :/ Ale zauwazylem pewne zachowania... Zupelny brak zainteresowania wspolczesnym filmem, muzyka... Jakos 2 lata temu zaczalem sciagac piosenki ktore byly hitami "w moich czasach" tak dla jaj z poczatku by powspominac podstawowkowe imprezy. Ale zauwazylem ze od 2 lat slucham w kolko tej muzyki i to nie dla jaj. Nie ogladalem zadnego filmu w 3D, kompletnie nie kojarze nowych aktorow. Filmy ogladam tez raczej z "moich czasow" a jak juz ogladam jakies nowe, to przewaznie ze znanymi mi gwiazdami. Kompletnie nie umiem uzywac iphone ani tableta, ani nic co jest na dotyk. Zacofany tez jestem jesli chodzi o komputery na ktorych kiedys sie znalem. Nie potrafie grac tez w nowe gry bo dla mnie nie wygladaja one jak gry. No i nie umiem rozmawiac z wiekszoscia mlodych ludzi. Zauwazylem ze mlodzi ludzie sie ubieraja inaczej niz nawet te 5 lat temu. Chyba powoli dziadzieję
  4. Zauważyłem że od jakiegoś czasu mam lęk... może nie przed samą starością, ale przed ukończeniem 30 lat (kończę za 3 dni:( ). Jest coraz gorzej, jestem z tego powodu zdołowany. To trwa już jakieś 2 lata... Mam 30 lat... a mam g**nianą pracę (niewiele ponad 1000 zarabiam), mieszkam z mamą, nie mam ani auta, ani prawa jazdy, zero majątku, nie mam też dzieci ani żony, ani nawet dziewczyny. A nawet dobrze nie skorzystałem z młodości. Czuję się że się nie wyszalałem... Co z tego, że wszyscy mi dają 24-26 lat, a sam się czuję i zachowuję na 22-23, kiedy sam fakt mnie dobija. Boję się chyba tego że tak mi minie reszta życia. Że do niczego nie dojdę. Czuję się głupio robiąc coś niepoważnego będąc w moim wieku. Głupio mi też gdy umawiam się z dziewczynami o 8-9 lat młodszymi, chociaż czuję się jakbym był w ich wieku. Często też myślę o tym że już ponad pół życia mam za sobą i to mnie strasznie dobija (tak pół życia - żaden facet w mojej rodzinie nie dożył dłużej niż do 58 lat). Nie wiem jak przestać myśleć o tym problemie. To mi samo do głowy przychodzi.
  5. Gdy przeczytałem objawy różnych "chorób" to zdecydowana większość do mnie pasuje... Mam objawy depresji i fobii społecznej, nerwicy, a nawet schizofrenii Chyba największym moim problemem jest poruszanie się. Chodzę bardzo sztywno. Najgorzej jest gdy ktoś mnie obserwuje, gdy muszę przejść obok grupy ludzi i gdy wiem że będą na mnie patrzeć (muszę starać się iść normalnie, a gdy się staram wychodzi jeszce gorzej). Problem jest nawet gdy czuję się w 100% wyluzowany, gdy jestem sam w domu i idę do łazienki. Mam ochotę przez to się czasem zabić. I kompletnie nie wiem co mam z tym zrobić, mam się uczyć chodzić? Podobnie mam gdy ktoś (zwłaszcza obcy) patrzy się co robię. Wtedy ta czynność mi nie wychodzi, albo jestem bardzo zestresowany. Nie potrafię też stać spokojnie w miejscu, zwykle stoję zgarbiony, muszę się np podrapać (nie bo mnie swędzi, tylko taki odruch), czy spojrzeć na telefon. Nie potrafię też mówić gdy słucha mnie jakieś grono osób, nawet znajomych. Z jedną, dwiema osobami potrafię rozmawiać, ale nie potrafię jak kilka osób na mnie patrzy i mnie słucha (zwłaszcza obcych). I chociaż jestem inteligentny, oczytany, znam kilka języków, to gdy przyjdzie co do czego to nic nie wiem. Nie potrafię pokazać komuś że się myli, że ja mam rację. Czasami też mam takie dziwne uczucie że mi się w głowie kręci, że zaraz upadnę, najczęściej gdy stoję ulicy... Jestem strasznym pesymistą, zawsze z góry myślę, a nawet jestem przekonany że będzie źle, że nie uda się (w sumie zawsze tak było w moim przypadku, więc czemu teraz miałoby być inaczej) i najdziwniejsze jest to że to jest podświadome. Nigdy z niczego nie jestem w pełni zadowolony, nie potrafię się naprawdę cieszyć. Czasami potrafię z kimś (nawet obcym) porozmawiać chwilę, pożartować, pośmiać się, czy nawet sam zagadać, ale to są tylko pojedyncze przypadki, W ogóle nie potrafię czegoś opowiadać (więcej niż parę zdań) a jak już to robię to bez emocji, jednym tonem. Na dłuższą metę jestem strasznie nudny. Gdy w domu o tym myślę to wydaje mi się głupie, ale jak znajdę się wśród ludzi to nie potrafię za nic się przełamać. A najdziwniejsze jest to, że nie mam raczej kompleksów, podobno jestem przystojny. Mam naprawde niewielkie kompleksy co do wyglądu (ale to chyba ma każdy). Stąd moje podejrzenia o jakąś schizofrenię - bo jak można się bać rzeczy codziennych takich jak rozmowa, czy przejście się korytarzem pełnym ludzi. A z drugiej strony, robić wszystko by przebywać z ludźmi (staram się wychodzić, spotykać kiedy tylko mogę). Zupełnie nie wiem co mam robić. Pewnie mi napiszecie bym poszedł do psychiatry... ale mi się wydaje że ja sam muszę sobie z tym poradzić, tylko nie wiem jak. Często myślę o śmierci, albo o tym że chciałbym się w ogóle nie narodzić i zwykle to mi się wydaje jedynym rozwiązaniem
×