Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wieszak

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wieszak

  1. Jestem politoksykomanem. Jak juz wspominalem, jestem silny psychicznie i uzaleznienia sie mnie nie imają. Np. otarlem sie o wiele srodkow pokroju nikotyny czy kofeiny - wystapily objawy uzaleznienia i momentalnie to porzucilem, gdyz nie potrzebowalem tego po prostu do szczescia. Jedynym problemem jest trzezwosc - po prostu nie fukcjonuje normalnie wiec staram sie od niej uciekac. Czuje wyrazne zaburenia niektorych neuroprzekaznikow. Po mikroskopinych dawkach srodkow takich jak np amfetamina oraz jednoczesnym stlumieniu czesci efektow ubocznych (nerwowosc -> melisa chmiel itp. w duzych dawkach) czuje sie po prostu normalnie i jestem w stanie fukcjnonować jako tako. Moj wlasciwie jedyny problem psychiczny, z ktorym sam walcze, to skrajna ambicja i perfekcyjnosc. Jak dobrze wiemy, kazdemu z nas bardzo duzo brakuje do idealu... Samo przeswiadczenie, ze jestem jedynie ponadprzecietny ale nie najlepszy i swiadomosc tego, ze niektorych cech np. wygladu nie zmienie i rzeczywiscie najprzystojniejszy i najinteligentniejszy nigdy sie nie stane, powoduje ze trace chec i motywacje do dazenia do celu, co z kolei skutkuje zatrzymany rozwojem na wszelkich plaszczyznach i spotegowaniem nerwicy. Jest to jedyny aspekt wymagajacy u mnie terapii psychologicznej (tutaj wole sie zdac sam na siebie). W zwiazku z tym, potrzebuje czegos co doda mi paliwa (glownie motywacja, energia to sprawa drugorzedna). Wnioskuje, ze najwiekszemu deficytowi poddana jest dopamina - tutaj akurat mam sklonnosci genetyczne (bardzo czesto angazuje sie w cos na 100%, nie widze swiata poza jedna rzecza az nagle po stosunkowo krotkim czasie caly pociag znika). Kwestia ta tyczy sie zwiazkow, zainteresowan, pracy - doslownie kazdej dziedziny mojego zycia. Brak mi stabilnosci i cierpliwosci w dazeniu do celu, w pewnym momencie po prostu trace cala przyjemnosc. Obecnie jestem na takim stadium zaawansowania, ze przyjemnosc z rzeczy codziennich (mozliwosc nic nie robienia, sluchanie dobrej muzyki, jedzenie itp.) nie daja mi zadnego szczescia. Nawet seks jest taki mechaniczny.... Skupiam sie na potegowaniu doznan fizycznych, aby jak najszybciej dosc do orgazmu - jedynego w miare euforycznego stadium calej tej procedury zwanej miloscia fizyczna. Ponad to mam pociag do psychodelikow i substancji empatogennych w malych dawkach, gdzie wizualizacje i 'wytrzepanie' nie wystepuja. Po prostu pomagaja mi wniknac wglab samego siebie i odpowiedziec sobie na pytanie - co sie w ogole ze mna dzieje i co jest nie tak. Trzezwosc to dla mnie nienaturalna perspektywa, patrze na zycia i na problemy z jednego, bardzo negatywnego punktu widzenia i nie jestem w stanie go elastycznie zmieniac patrzac na chociazby pozytywy. W stanie trzezwosci jestem otepialy i czuje sie dosc obco - jakbym nie mial kontroli nad wlasnym zyciem, mysleniem, jakbym nie byl soba tylko kims, kogo nie lubie. Napisanie na tym forum wymagalo ode mnie spozycia plaskiej lyzki stolowej kurkuminy (iMAO A) oraz zastosowania ok. 20 mg 6-APB (empatogen serotoninowy - ok 15% dawki rekreacyjnej) Wczesniejsza pol roczna przerwa i proba leczenia sie srodkami dzialajacymi na inne typy receptorow serotoninowych powodowalo tylko poglebianie sie moich problemow. Receptor na ktorym mi zalezy to 5-ht1a. Srodki oddzialujace wlasnie na niego za pewne okazalyby sie najbardziej skuteczne. -- 17 lip 2012, 13:50 -- Podejrzewam, ze geneza wszystkich wczesniej opisanych problemow jest wrodzona wrazliwosc dopaminowa, ktora wciagnela mnie w bezmyslne naduzywanie dragow (sekret tkwi w umiarze). Od zawsze wydawalem sie potrzebowac silnych bodzcow bo male przyjemnosci po prostu mnie nie cieszyly. Wpadlem w tryb zycia wygladajacy nastepujaco: 5-8 dni oglupiania sie marihuana i wzglednego przygnebienia a nastepnie 1-2 dni hardkorowych dawek wszystkeigo co bylo pod reka. 6 msc odwyku skutkowalo tym, ze cala moja egzystencja jest jedym wielkim przygnebieniem bez chwilowych wzlotow i wyczekiwania kolejnej mozliwosci uzycia czegos. Wszelkie moje zainteresowania i zwiazki sprzed okresu cpania wygladaly nastepujaco: max. 2-3 tyg zwiazku i wielkiej milosci, zaangazowania, romantycznosci, niezwyklej emocjonalnosci, potem przerodzenie sie w rutyne az po 2-3 msc widzialem dana osobe w samych negatywach zupelnie nic do niej nie czujac. Zawsze to ja konczylem wszystkie relacje - po prostu, gdy zdazylem rozkochac w sobie partnerke, nagle przestawalem sie do niej odzywac - sytuacja nagminna. -- 17 lip 2012, 13:53 -- Przez te 6msc moja politoksykomania przerodzila sie w lekomanie - zamawialem mnostwo srodkow roslinnych z medycyny buddyjskiej (aswangandha dala najwidoczniejsze rezultaty), testowania na sobie roznych slabych lekow, dziwnych kombinnacji, roznych diet - doslownie wszystkiego w celu poszkukiwanai rownowagi w psychice. Bardzo pomagala roslina, ktora wymieniles - zawiera l-dopę. Problem w tym, ze tolerancja rosnie na nia niesamowicie. Pierwsze uzycie daje ogromne efekty (pewnosc siebie, libido, motywacja, super apetyt). Nastepne natomiast wydaja sie nie dzialac.
  2. Witam, Od kilku lat męczę się z depresją lecząc się na własną rękę. Objawy: 1. Ropne problemy skorne o bardzo duzym nasileniu 2. Wzmocnione odczuwanie bolu, nerwobole, ciagle napiecie miesni 3. Zaburzenia odzywiania 4. Ciagla sennosc i zmeczenie, brak sil na cokolwiek, brak motywacji (rzucilem szkole, hobby, prace, nie jestem w stanie nawet posprzatac gnijacych naczyc sprzed kilku tygodni zalegajacych mi w pokoju) 5. Caly czas boje sie przesadnie o swoje zdrowie, mam czeste nerwobole i codziennie diagnozuje u siebie inne objawy 6. Unikam ludzi, z nikim sie nie wiaze, nie potrafie odczuwac przyjemnosci, nawet orgazm nie wydaje sie byc czyms bardzo euforycznym 7. Jakiekolwiek niedobor jakiegos pierwiastka mineralnego lub witaminy w diecie poglebia okropnie depresje i sprzed komputera trafiam do lozka gdzie planuje samobojstwo. 8. Zaburzenia mowy (jakanie sie, gubienie slow, cichy i niewyrazny glos), problemy z koncentracja i pamiecia 9. Nerwowosc, drazliwosc, leki, ogromne kompleksy, zero pewnosci siebie, jakikolwiek stres jest niesamowicie silnie odczuwalny i okropnie boli W wieku 16 lat, kiedy nawet nie mialem sladu zarostu, wkopalem sie w ciezkie narkotyki - glownie dzialajace na serotoninie. Nastepnie po kilku miesiacach nieprzerwanej nietrzezwosci, pol roku spedzilem w lozku z silna depresja bez wspomagania sie czymkolwiek. Wrocilem jako tako do ludzi funkcjonujacych (tylko w pewnym stopniu). Nastepnie zaczalem mocno przesadzac z srodkami dopaminowymi. Skonczylo sie kilkoma przedawkowaniami i nabawieniem sie nerwicy wegetatywnej. Od pol roku jestem praktycznie trzezwy (pale tylko marihuane). Nawet narkotyki nie daja mi takiej przyjemnosci jak niegdys, srodki serotoninowe pokroju extasy (znane jako jedne z najbardziej euforycznych) wpedzaja mnie w tzw. bad tripa - przy minimalnych dawkach modle sie, aby to sie skonczylo. Bez przerwy monitoruje swoje serce, mam zawroty glowy, boje sie o swoje zycie, spiecie miesni etc. Moj problem z depresja polega glownie na duzym chaosie biochemii w mozgu - serotonina i dopamina, w mniejszym stopniu noradrenalina. Zawsze bylem bardzo silny psychicznie i mimo wielu przezyc i ciezkiego dziecinstwa, potrafilem sobie ze wszystkim radzic - nie potrzebuje zadnej terapii. Jedyne czego mi trzeba to paliwo - cos co spowoduje, ze bede mogl normalnie fukcnjonowac i wrocic do pracy, zainteresowan, nauki, ludzi. Problemy tego typu mam juz od jakis 3 lat. Wraz z czasem jest coraz gorzej. Obecnie mam prawie 20 lat i jestem warzywem. W wieku 15 lat mialem wlasna dzialalnosc zleceniowa i potrafilem zarobic wiecej niz moi rodzice, spalem po 5h na dobe, bylem okropnie pewny siebie, nie uczylem sie a i tak mialem wyniki znacznie powyzej sredniej w Warszawskich szkolach klasyfikowanych w top10. Bez problemu zdobywalem dziewczyny, cwiczylem na silowni z ogromnym zaangazowaniem... Jestem w blednym kole. Zaburzenia depresyjne poglebily mi tradzik do tego stopnia, ze mimo stosowania najsilniejszych lekow miejscowych i doustnych, specjalnej diety, zero alkoholu itd, codziennie budze sie ze zmianami ropnymi na skorze, ktore wygladaja fatalnie. Czesto nawet gdy probuje sie chociaz zmusic do wyjscia i walcze ze soba, wystarczy ze spojrze w lustro i wracam do pukntu wyjscia. Zadne leczenie dermatologicznie nie pomaga - przyczyny szukam wiec w psychice. Czy istnieja jakies leki o odpowiednim dzialaniu zarowno na dopamine i noradrenaline? Wydalem juz grube tysiace na wiele preparatow ziolowych i nie tylko. Co pomagalo w niewielkim stopniu: - deprim forte w podwojnej dawce - male dawki amfetaminy (dopamina i serotonina, natomiast innymi srodkami zbijalem sztucznie noradrenaline gdyz powodowala nerwowosc) - ogromne dawki ashwangadnhy - roslinne imao A zawarte np. w kurkuminie (chyba najlepsza opcja). Jakich lekow powinienem sprobowac? Sam wychwyt zwrotny serotoniny odpada. Tylko i wylacznie w polaczeniu z dopamina i ewentualnie niewielka iloscia noradrenaliny. P.S. Jestem wystarczajaco silny i inteligentny, ze nie potrzebuje zadnej formy terapii, szczegolnie zwazywszy na fakt, ze bardzo latwo natknac sie na osoby niekompetentne a leczenie tanie nie jest. Potrzebuje tylko i wylacznie srodkow farmakologicznych, ktore przywroca odpowiednia biochemie spowodowana kilkoma latami bezmyslnego naduzywania narkotykow.
×