Skocz do zawartości
Nerwica.com

oddworld

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia oddworld

  1. nerwica , chad , sam nie wiem.. Witam. Mam 17 lat. W maju zapaliłem marihuane, miałem " złą faze". Dodam , że nie była też ona spowodowana sama w sobie zapaleniem marihuany , tylko wydarzeniem , które miało przy tym miejsce. Na drugi dzień dostałem nerwicy lękowej. Objawy same stopniowo ustępowały . Minęły 3 miesiące i nie mam już raczej żadnych objawów nerwicy. Moja mama ma chad . Przeczytałem praktycznie wszystko o chad , co jest w internecie. Wiem o mojej podatności na tę chorobę. Nie potrafię żyć z myślą o tym. Straciłem poczucie wartości własnego życia i szacunek go niego. Moje życie w jak najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa zmieniło się o 180 stopni. Porzuciłem wszystkie marzenia i plany na przyszłość , o której jeszcez niedawno uwielbiałem myśleć. Wciąż codziennie czytam różne fora i strony o tej tematyce. Wiem jak wygląda życie z tą chorobą , szczególnie bez większego wsparcia. Historie ludzi z tym zaburzeniem są delikatnie mówiąc nieciekawe. Nie potrafię z tym życ , czuje się jakbym siedział na bombie która może w każdej chwili wybuchnąć. Straciłem zupełnie ochotę do życia i nie wiem jak dalej z tym żyć. Nie potrafię "poprostu żyć i nie przejmować się tym" i nie wiem jak z tym żyć. Do tematu mam kilka dodatkowych pytań: 1.Czy genetyczny chad jest cięższy? Czy Typ i przebieg chadu który ma źródło genetyczne jest nieco podobny do przebiegu chad u rodzica (czy jeśli u mojej mamy występują np. pełne manie to u mnie będzie podobnie?) 2.Wiem że marihuana "wyciąga" ukryte zaburzenia. Dlaczego więc u mnie wyciągnęła właśnie nerwice ? 3.Czy jest szansa , że nie będę miał w przyszłości żadnych zaburzeń? Jeśli tak , to na ile jest to prawdopodobne? 4.Czy jest możliwe że w przyszłośći nie będę miał chad , tylko np. nerwice? 5.Szukam wiele informacji o badaniach nad nowymi lekami , nowinkach psychiatrycznych itd. ( w moim położeniu nie muszę mówić dlaczego) , ale jest o tym bardzo niewiele. Czy może istnieją jakieś strony o tej tematyce? czy rzeczywiście psychiatria jest szybko rozwijającą się teraz dziedziną? Bardzo interesuje mnie czy istnieje szansa na poprawę w leczeniu w najbliższej przyszłości -- 22 lip 2012, 23:33 -- Pisałem już tu o tym , ale ok
  2. W takim razie nie zapominaj nigdy , że w tym wypadku czas jest twoim sprzymierzeńcem. To chyba ważne. Trzymaj się , wiem że nie w takich sytuacjach dawałeś rade.
  3. Intel , a co na to twój lekarz? wie o tej twojej huśtawce?
  4. Ja osobiście liczę , może naiwnie , na postęp nauki w tym temacie. Np. lamotrygina , która naprawdę dużo wniosła do psychiatrii , stosowana jest stosunkowo od niedawna. Wiele osób pisze , że ciągle pracuje się nad nowymi lekami , może coś się będzie w najbliższej przyszłości poprawiać. Zawsze to jakaś nadzieja. Wystarczy spojrzeć jak dużo się zmieniło w przeciągu ostatnich 30-40 lat.
  5. Leki do końca życia z tego co wiem. Farmakoterapia nie równa się brak nawrotu ale zmniejsza prawdopodobieństwo. A czy spłyca nawroty , czy są słabsze , to już nie wiem.
  6. W razie czego będę pisał dzięki -- 15 lip 2012, 14:59 -- Acha i jeszcze jedna sprawa. Tylke , że ja nie wiem z czym mam walczyć i czy wogóle jest z czym. Puściłem kilka pytań po 2 dychy do jakiś poradnii , ale w odpowiedzi dostawałem co to jest chad , nerwica i takie pierdy. Zastanawiam się czy to , co się dzieje , to jakieś resztki nerwicy czy poprostu ten stach przed chorobą. Bo to co się dzieje teraz nie pasuje do żadnych objawów. Trochę uczucie jakby ktoś ci zabrał coś dla ciebie najważniejszego , sam nie wiem.
  7. No więc. Zaczęło się na początku maja. Wtedy spaliliśmy co mieliśmy do spalenia. Potem ok , jakieś śmiechy głupoty i tak jak to zawsze jest. Dopóki kumpel się gorzej nie poczuł i nie pogrzygał. Gdyby nie to , podejrzewam że byłoby już do końca ok. Ogólnie akcja i ratowanie go , jego matka w domu więc dodatkowe napięcie. Ja chyba w tym wszystkim najbardziej nakręcony , bo wszystko tam najbardziej ogarniałem i najbardziej się martwiłem. Udało się go ogarnąć , wszyscy poszli do namiotu. Serce waliło mocno. Nie mogłem wysiedzieć, wychodziłem i łaziłem żeby się jakoś uspokoić. Po którymś wyjściu udało mi się zasnąć. Rano wszystko ok aż do wieczora. Wieczorem mnie "chwyciło". Poszedłem do domu i próbowałem zasnąć. Ciężko było , spięcie , troche drżałem i ogólna masakra , ale wkońcu zasnąłem. Potem 2 tygodnie lęków. Schudłem dużo. Kilka ciężkich nocy. Ale nie bałem się wychodzić z domu czy coś , raczej odwrotnie. Wolałem przebywać na zewnątrz. Za to wysiedzenie 30min przed tv to było wyzwanie. Kilka razy pustka wgłowie. Problemy z pamięcią i koncentracją. Przeszukiwanie całego internetu o różnych chorobach. Nakręcanie się. Jakoś się później polepszało. W sumie mimo tych jazd , jak teraz patrze , jakoś żyłem. Poprawiłem kilka zagrożeń , 2 mecze , jakieś 2 małe domówki. Miałem przebłyski normalności , że było jak kiedyś. Dnie wyglądały tylko tak , żeby wytrwać do wieczora. Po kolei objawy ustępywały , mija drugi miesiąc od tripa. Jak jest teraz? Dziwnie. Ale lepiej. Najbardziej przybija mnie ta myśl o dziedziczeniu. Choć czasem pozostaje nadzieja że to nie będzie chad tylko nerwica , albo że chociaż w miarę łagodny chad. Czasem mam myśli że życie się już dla mnie właściwie skończyło , bo nie umiem z tym żyć. Często mam wrażenie , że jednak jakieś resztki tej nerwicy we mnie dalej siedzą. Ciągłe uczucie jakbym miał na sobie fatum. Taka ciągła niepewność. Trochę jakby ktoś ciągle celował do mnie z broni , albo jakbym siedział na bombie która może w każdej chwili wybuchnąć. I tak wątpie , że napisałem tu o wszystkim.
  8. Nie ma sprawy. W takim razie musze to dobrze przemyśleć i wysmaruje tu esej. Troche to potrwa.
  9. W takim razie co polecacie? Udanie się do psychologa? W sumie wyczytałem mnóstwo przypadków ludzi w moim wieku którzy dostali nerwicy po tripie. Spoko, gdyby to było takie proste to mógłbym codziennie chodzić na terapie nawet byle się wyleczyć , taka sytuacja jest zupełnie do ogarnięcia. Tylko , że jest coś jeszcze , właśnie to dziedziczenie , a to pozostawia mnie zupełnie w ciemnej d... Acha. Nie wiem czy to ma też jakieś znaczenie , ale wszystko było ok i pewnie byłoby , gdyby jeden z kumpli nagle nie odpadł i nie cała misja ratunkowa , której ja przewodniczyłem
  10. Nie ogarniam i to bardzo , to prawda. Ale niby czego się moge dowiedzieć.
  11. Słuchałem już , czytałem 1 część tematu -- 13 lip 2012, 23:35 -- Swoją drogą może i warto liczyć na nowe leki . Podobno pracują w tym temacie. Zawsze jest jakaś nadzieja
  12. Słuchałem już , czytałem 1 część tematu -- 13 lip 2012, 23:35 -- Swoją drogą może i warto liczyć na nowe leki . Podobno pracują w tym temacie. Zawsze jest jakaś nadzieja
  13. Czyli teoretycznie jest szansa że złapie mnie jakieś inne g*wno
×