Skocz do zawartości
Nerwica.com

serena

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez serena

  1. Witam wszystkich. Spędziłam kilka dni z moją dalszą kuzynką i mam mętlik w głowie, bo ona chyba potrzebuje pomocy, wydaje mi się, że ma starannie maskowaną nerwicę. Aktualnie - ostre stany lękowe, tzn. napięcia, aż do niemożności funkcjonowania, na przykład: wpatrywanie się w niebo, pewność, że zaraz spadnie wielki meteor, nad morzem niemożność przebywania, bo lęk, że właśnie nadchodzi tsunami, za nic nie wejdzie do samolotu, przekonana, że ten natychmiast spadnie tylko dlatego, że ona tam jest ,najchętniej nie wychodzi z domu, co gorsza i co bardzo utrudnia im życie, to od kilku lat nie prowadzi samochodu, bo jest pewna, że natychmiast spowoduje wypadek, boi się zasnąć w nocy, ze coś się stanie, całe noce siedzi i pilnuje wszystkiego (dziecka, żeby nie przestało oddychać, ewentualnego pożaru,) ma strach przed chorobami, Cały dom w detektorach dymu, czadu, wszystkie meble okrągłe, bo jeszcze ktoś walnie głową w narożnik itp, itd..To wygląda jak ciągłe oczekiwanie na zagrożenie, na karę jakąś, tak jak w dzieciństwie oczekiwała na bicie pasem ( była informowana na przykład, że wieczorem dostanie lanie), lub taka nad-odpowiedzialność za wszystko, bo kiedyś popełniła sporo błędów, nie przewidziała wielu sytuacji i twierdzi, że teraz stara się wszystko przewidzieć i zapobiec... Boi się, jak do dziecka przyjdzie inne dziecko, żeby mu się coś nie stało pod jej opieką, najchętniej się wykręca i by zamknęła wszystkich pod klosz.. Nad dzieckiem ciągle wodzi wzrokiem (kiedyś stała, ale już nie ma energii) , bo sie potknie, bo to, bo tamto.. Owszem, sama zauważyła skrzywienie kręgosłupa u dziecka, (co ją tylko utwierdza, że ma rację, że musi czuwać non stop) Na szczęście nie opowiada o tym, tak cicho "stróżuje" bo chyba zdaje sobie sprawę, żeby dziecko nie żyło lękami, ale dusi to w sobie i widać, że cały czas w napięciu Czasem ma odrealnienie, mówi, że czasem czuje się jak za szybą, narkolepsja przeplatana z bezsennością, tzn nad ranem zasypia i rano jest nieprzytomna. Totalny brak energii, jakby coś się pod nią podczepiło, Niegdyś elegantka, dużo czasu spędzała przed lustrem, obecnie już od kilku lat bez makijażu, żadnych ozdób, zegarka, zachowuje czystość, ale widać, że zmusza się, by zwlec się umyć zęby czy włosy, często zasypia nad ranem w ubraniu! Musi się zmuszać do najprostszych czynności, najgorzej jej podobno wstać z łóżka czy kanapy. Boi się brudnych rąk, chorób, bakterii, nie je mięsa, bo żal jej zwierząt. jak zje, to zaraz ma poczucie winy. Nie ma żadnych skłonności do nałogów (no może oprócz kawy, czekoladek..) ale wygląda na to, że dość intensywnie siedzi przed netem, często poszukując rozwiązań dla bardziej lub mniej realnych zagrożeń. Ma czasem przejawy klaustrofobii ( prysznic, solarium) Być może mają wpływ przeżycia z dzieciństwa, niepełna rodzina , brak poczucia bezpieczeństwa, jedynaczka nie znała nawet ojca, (bo ojciec okazał się pijak i matka go wyrzuciła )wychowywana przez babcię i mamę, które ją biły nie bardzo wiadomo za co, bo była świetnie uczącym się dzieckiem. Jednak bardzo nieśmiałym, taka zablokowana, tak bała się odezwać, że potrafiła posikać się w klasie, niż podnieść rękę i zapytać, czy może wyjść. Mimo tej nieśmiałości matka wysyłała ją samą na cały miesiąc na kolonie 500 km od domu już w wieku 6 ciu i 7 lat ... w wieku 4 lat była tydzień w szpitalu- wycięcie migdałków "na żywca" niestety.. lekarze ją związali... Matka wypominała jej, że się poświęca i nie wychodzi za mąż, ( była bardzo ładna) żeby jej obcy facet nie bił ! a sama ją biła ... Wychowywana w małej miejscowości, dość samotna w dzieciństwie, podobno niezbyt popularna w szkole, przezywana, uciekała w czytanie. Bez wsparcia psychicznego czy intelektualnego ze strony matki i babci, proste kobiety, które trzymały razem przeciw niej, interesowało je tylko, by nie przeszkadzała i wszystko zjadła, często miała bóle brzucha. Nieleczone skrzywienie kręgosłupa, nieleczone alergie i poważna wada zgryzu do dzisiaj ma problemy. W dzieciństwie dość intrygujący epizod w kościele - była mała, zaledwie 9 lat miała, gdy zemdlała w kościele i strasznie krzyczała w tym zemdleniu, podobno widziała olbrzymiego jak czarna góra stwora , czuła wcielenie zła, ocknęła się po wyniesieniu na dwór i zobaczyła go chyba znowu nawet na jawie bo zemdlała leżąc (!) drugi raz, aż się posikała ze strachu i strasznie krzyczała ( nieprzytomna?) i sąsiadka odprowadziła ją do domu. W wieku 14 lat została zgwałcona, ale nie wiedziała wtedy, co to było, bo nikt jej nie uświadomił, a bała się o tym rozmawiać z kimkolwiek. Jako nastolatka trochę podobno wyrosła z nieśmiałości wobec rówieśników, ale nadal była nieśmiała wobec starszych, dorosłych, urzędników. We wczesnej młodości bunt i związywała się z ludźmi, którzy używali wobec niej bicia i przemocy, było to niestety normalne w środowisku jej koleżanek. Zaczęła poszukiwanie ojca w mężczyznach, niestety bijących i pijących, skłonności autodestrukcyjne, czasem okaleczała się, potem dość poważna próba samobójstwa( trzy dni nieprzytomna) z powodu przemocy psychicznej partnera. (wiek około 23 l) Maturę zdała świetnie, ale w liceum zaocznym, bo nie wytrzymała codziennie być w szkole. Jednak ze studiów nici, zaczynała kilka razy i zawsze coś ją wybijało z rytmu. Potem po próbie samobójczej jakby zwrot o 180 stopni, stała się odważniejsza co do rzeczy ( podróże, nie bała się wielu rzeczy, podejmowała ryzyko, nie bała się mieszkać sama) zaczęła nawet prowadzić się trochę hedonistycznie, szalejąc i nie zwracając uwagi na etykę czy moralność, ważne były przyjemności i życie przyziemne, nie bała się wtedy samolotów i podróży. Krótko potem ucieczka od własnej tożsamości, zmiana miasta zamieszkania, nazwiska i wyglądu - całkowita zmiana ... zerwała wszystkie kontakty ze wszystkimi. Zaowocowało to podobno pozbyciem się kompleksów i wzrostem pewności siebie. W takim dość dobrym stanie nalazła w końcu około trzydziestki dość łagodnego i wyrozumiałego partnera, rozwodnika, po czym po kilku latach odważnych, kiedy prowadzili działalność i zarabiali dobrze, znowu nastąpił obrót o 180 stopni, tym razem w kierunku etyki i moralności chrześcijańskiej, początek lęków ale i wzrost zainteresowań intelektualnych. Niestety było za poźno podjąć i ukończyć studia, była też zbyt chwiejna z powodu swoich szerokich zainteresowań - medycyna, historia, której kiedyś nienawidziła. Jednak wrażenie, ze im lepiej wiedzie jej się w życiu ( przystojny łagodny mąż, wprawdzie późno urodzone po wielu poronieniach, ale śliczne i w miarę zdrowe dziecko z leciutkim Aspergerem po dziadku, zarobienie dość dużych pieniędzy, więc ładny dom) zaczęła mieć stany lękowe i depresyjne, może po prostu poczucie winy że na to wszystko nie zasługuje i ciągłe oczekiwanie na karę, że wszystko zostanie jej zabrane w jakiś brutalny sposób. Czasem "wykupia się" jakimś datkiem charytatywnym, nie kupuje dla siebie luksusów, ciuchów itp. a jeśli to zrobi, ma wyrzuty sumienia, że tyle dzieci głoduje ..Jej stan doprowadził do tego, że musieli zamknąć firmę, ponieważ ona czasem była tak przerażona rzeczywistością, że wydawało się, że nie wytrzyma. i zaczęła przewlekle chorować na nawracające zapalenie oskrzeli. Teraz od 3-4 lat nie ma ochoty na nic, unika towarzystwa, imprez, przyjemności, ma wrażenie wyczerpania, niewielkie resztki energii wykorzystuje do opieki nad dzieckiem, (jest dobra dla dziecka, wszystko tłumaczy, nie krzyczy, ładnie je ubiera, dba, by ładnie wyglądało, ale jedzenie gotuje babcia, bo ona nie ma siły) Jeżeli chodzi o codzienne sprawy typowo fizyczne, to partner ją wyręcza, bo nie ma energii, czasami jest wrażenie, że ucieka od rzeczywistości ( boi się każdego dzwonka do drzwi, ma lęki prześladowcze, boi się, że ktoś jej wszystko zabierze, urzędy, komornik, itp) boi się wymawiać i myśleć pewnych słów , np szatan, policja,) odczuwa lęk przed dokumentami, wmawia sobie jakieś nieistniejące winy i kary za nie. Z drugiej strony nikt jej nie jest w stanie wyręczyć w sprawach trudniejszych niż "mycie garów", nie ma wsparcia intelektualnego, to ona musi myśleć za siebie,męża, swoją matkę i jego ojca z totalnym Aspergerem, pamiętać o planowaniu przyszłości, podatkach, wyborze szkoły dla dziecka, sama zaplanowała i nadzorowała budowę domu, firmy od podstaw, teraz to ma umysł detektywa, umie już ocenić, kto jaki jest, taka intuicja, która się jednak narodziła w wyniku niepowodzeń i doświadczeń życiowych, nauczyła się wszystko sprawdzać i nie ufać ludziom. Ma natręctwa, sprawdzanie wszystkiego po 10 razy, poprawianie... unikanie wszelkiego możliwego ryzyka - np za kilka lat dziecko będzie nieszczęśliwe, bo ona na pewno nie puści je samo na kolonie, wszystko musi mieć na oku i pod kontrolą. On z kolei jest taki tolerancyjny, ale "easy going" , sam pewnie nie zauważy problemu, bo chyba taki trochę niedojrzały, duży grzeczny chłopiec, w domu zrobi wszystko, posprząta, ugotuje, zrobi zakupy, uwielbia dziecko, ale żyje chwilą, nie podejmuje żadnych poważnych planów ani zadań życiowych sam, np do tej pory nie są małżeństwem, bo pewnie to ona musiałaby wszystko załatwić i zorganizować. Poza tym dla niej ważny byłby ślub kościelny, ale już nie ma szans, bo on rozwodnik, a ona teraz chyba wyhodowała poczucie winy, że żyje w grzechu.Widać, że chętnie by chodziła do kościoła i brała komunie, ale taka zrezygowana jest, że jej nie wolno będzie do końca życia.( Chyba się boi, ze pójdzie do piekła). I co najgorsze ona ciągle ma przed oczami jakieś okropne wizje, tortur, nie może gotować, bo garnki z wrzątkiem przywołują jakieś obrazy tortur, nie może patrzeć na ogień , bo widzi jakieś sceny ze średniowiecza, wczuwa się w każdy dramat ludzki, ma wizje jasnowidcze ( zasypia nad ranem, często w ciuchach, bo nie starcza jej energii na poszukanie piżamy), śnią jej się czasem rzeczy, które opowie i naprawdę się potem wydarzają. Kilka lat wstecz miała też jakieś omamy, widziała nad sobą twarze jakieś brzydkie, zwłaszcza wieczorem w łóżku, wykrzywiały się nad jej głową. Nie bała się ich i trochę przeszło. Jeszcze przed ciążą miała ostre epizody hipochondrii, każdy pryszcz był rakiem , faktycznie krótko potem miała ze trzy lata trwające ciągłe przeziębienia, brak odporności - po kilku latach sama wpadła na to, że miały związek z niedoczynnością tarczycy. (Teraz hipochondria tylko sporadycznie) Aktualnie bierze coś na tarczycę, ale nie ma to zbytniego wpływu na powyższe objawy, i przed leczeniem tarczycy i w trakcie objawy były podobne. A od kilku lat ma iść na operację laparoskopem, bo na codzień żyje z bólem od jakichś zrostów, tylko nie idzie, bo się boi, że się nie wybudzi z narkozy .. ech Jeśli chodzi o choroby psychiczne w rodzinie, to ktoś z bliskiej rodziny pod koniec życia, które spędził jako przykładny mąż i ojciec, po śmierci żony zachorował na depresję, leczył się też na oddziale psychiatrycznym, brał leki, kiedyś popił je alkoholem i niestety zmarł. Oni oboje sami się dorobili, bo nie mają wsparcia w swoich rodzinach, właściwie wcale ich nie mają - on tylko zakręconego ojca z Aspergerem, (który cały majątek rozdał dalekiej rodzinie, a sam tak się wkręcił w religię, że tylko klepie różańce, ale odrealniony, pożar wywołał i wogole.. ) ona poczciwą, ale niezbyt rozgarniętą matkę, do której ma dystans za to bicie w dzieciństwie. Przyjaciół mają niewielu, na palcach ręki, i większość nie zdaje sobie sprawy ze stanu rzeczy, bo ona nawet jak mówi o tych fobiach, to jakby żartem - ostatnio podobno doszły jej jakieś myśli bluźniercze. Ona trochę zdaje sobie z tego sprawę, że coś jest nie tak, że jest chyba nienormalna, bo jest bardzo bystra i przenikliwa w myśleniu, każdemu potrafi dobrze doradzić, zmądrzała życiowo, ale sama chyba boi się iść do psychiatry, była w kościele, gdize są modlitwy o uwolnienie od opętań, ale to jest anonimowe, a psychiatrzy chcą pesel i ona chyba boi się, że ktoś kiedyś wykorzysta to przeciwko niej, czy zabierze dziecko, czy coś.. Dodam, że oni nie są młodzi, ale bardzo mili i lubiani, choć się trochę izolują, (nawet jak się ich zaprasza gdzieś na imprezę, to ona zawsze się wykręci, mówi, że nudzi ja towarzystwo i bezsensowne rozmowy) Co ciekawe, ona nie odczuwa przy tych przewlekłych lękach i zwidach takich silnych odczuć, jak palpitacje serca, tylko silny niepokój, tzn. zdarzają się palpitacje, ale przy tych "realniejszych" zagrożeniach, np. burzy, wtedy cała się trzęsie, zamyka okna w histerii, bo wtedy myśli, że zaraz ją piorun wleci i uderzy za jakąś karę. Pytanie, co to wszystko może być? tyle etapów, że wygląda to poważnie, coś się chyba rozwija Nerwica? Schizofrenia? paranoja? kompulsje? Depresja? Mania prześladowcza? czy wszystko po trochu, może przyczyna tkwi w toksycznym dzieciństwie? Może przyzwyczajona do roli ofiary, kiedy już nie ma realnych zagrożeń, to znęca się sama nad sobą? a może opętanie, może tu ksiądz potrzebny ? może ktoś zna podobny przypadek..
  2. Witam wszystkich. Spędziłam kilka dni z moją dalszą kuzynką i mam mętlik w głowie, bo ona chyba potrzebuje pomocy, wydaje mi się, że ma starannie maskowaną nerwicę. Aktualnie - ostre stany lękowe, tzn. napięcia, aż do niemożności funkcjonowania, na przykład: wpatrywanie się w niebo, pewność, że zaraz spadnie wielki meteor, nad morzem niemożność przebywania, bo lęk, że właśnie nadchodzi tsunami, za nic nie wejdzie do samolotu, przekonana, że ten natychmiast spadnie tylko dlatego, że ona tam jest ,najchętniej nie wychodzi z domu, co gorsza i co bardzo utrudnia im życie, to od kilku lat nie prowadzi samochodu, bo jest pewna, że natychmiast spowoduje wypadek, boi się zasnąć w nocy, ze coś się stanie, całe noce siedzi i pilnuje wszystkiego (dziecka, żeby nie przestało oddychać, ewentualnego pożaru,) ma strach przed chorobami, Cały dom w detektorach dymu, czadu, wszystkie meble okrągłe, bo jeszcze ktoś walnie głową w narożnik itp, itd..To wygląda jak ciągłe oczekiwanie na zagrożenie, na karę jakąś, tak jak w dzieciństwie oczekiwała na bicie pasem ( była informowana na przykład, że wieczorem dostanie lanie), lub taka nad-odpowiedzialność za wszystko, bo kiedyś popełniła sporo błędów, nie przewidziała wielu sytuacji i twierdzi, że teraz stara się wszystko przewidzieć i zapobiec... Boi się, jak do dziecka przyjdzie inne dziecko, żeby mu się coś nie stało pod jej opieką, najchętniej się wykręca i by zamknęła wszystkich pod klosz.. Nad dzieckiem ciągle wodzi wzrokiem (kiedyś stała, ale już nie ma energii) , bo sie potknie, bo to, bo tamto.. Owszem, sama zauważyła skrzywienie kręgosłupa u dziecka, (co ją tylko utwierdza, że ma rację, że musi czuwać non stop) Na szczęście nie opowiada o tym, tak cicho "stróżuje" bo chyba zdaje sobie sprawę, żeby dziecko nie żyło lękami, ale dusi to w sobie i widać, że cały czas w napięciu Czasem ma odrealnienie, mówi, że czasem czuje się jak za szybą, narkolepsja przeplatana z bezsennością, tzn nad ranem zasypia i rano jest nieprzytomna. Totalny brak energii, jakby coś się pod nią podczepiło, Niegdyś elegantka, dużo czasu spędzała przed lustrem, obecnie już od kilku lat bez makijażu, żadnych ozdób, zegarka, zachowuje czystość, ale widać, że zmusza się, by zwlec się umyć zęby czy włosy, często zasypia nad ranem w ubraniu! Musi się zmuszać do najprostszych czynności, najgorzej jej podobno wstać z łóżka czy kanapy. Boi się brudnych rąk, chorób, bakterii, nie je mięsa, bo żal jej zwierząt. jak zje, to zaraz ma poczucie winy. Nie ma żadnych skłonności do nałogów (no może oprócz kawy, czekoladek..) ale wygląda na to, że dość intensywnie siedzi przed netem, często poszukując rozwiązań dla bardziej lub mniej realnych zagrożeń. Ma czasem przejawy klaustrofobii ( prysznic, solarium) Być może mają wpływ przeżycia z dzieciństwa, niepełna rodzina , brak poczucia bezpieczeństwa, jedynaczka nie znała nawet ojca, (bo ojciec okazał się pijak i matka go wyrzuciła )wychowywana przez babcię i mamę, które ją biły nie bardzo wiadomo za co, bo była świetnie uczącym się dzieckiem. Jednak bardzo nieśmiałym, taka zablokowana, tak bała się odezwać, że potrafiła posikać się w klasie, niż podnieść rękę i zapytać, czy może wyjść. Mimo tej nieśmiałości matka wysyłała ją samą na cały miesiąc na kolonie 500 km od domu już w wieku 6 ciu i 7 lat ... w wieku 4 lat była tydzień w szpitalu- wycięcie migdałków "na żywca" niestety.. lekarze ją związali... Matka wypominała jej, że się poświęca i nie wychodzi za mąż, ( była bardzo ładna) żeby jej obcy facet nie bił ! a sama ją biła ... Wychowywana w małej miejscowości, dość samotna w dzieciństwie, podobno niezbyt popularna w szkole, przezywana, uciekała w czytanie. Bez wsparcia psychicznego czy intelektualnego ze strony matki i babci, proste kobiety, które trzymały razem przeciw niej, interesowało je tylko, by nie przeszkadzała i wszystko zjadła, często miała bóle brzucha. Nieleczone skrzywienie kręgosłupa, nieleczone alergie i poważna wada zgryzu do dzisiaj ma problemy. W dzieciństwie dość intrygujący epizod w kościele - była mała, zaledwie 9 lat miała, gdy zemdlała w kościele i strasznie krzyczała w tym zemdleniu, podobno widziała olbrzymiego jak czarna góra stwora , czuła wcielenie zła, ocknęła się po wyniesieniu na dwór i zobaczyła go chyba znowu nawet na jawie bo zemdlała leżąc (!) drugi raz, aż się posikała ze strachu i strasznie krzyczała ( nieprzytomna?) i sąsiadka odprowadziła ją do domu. W wieku 14 lat została zgwałcona, ale nie wiedziała wtedy, co to było, bo nikt jej nie uświadomił, a bała się o tym rozmawiać z kimkolwiek. Jako nastolatka trochę podobno wyrosła z nieśmiałości wobec rówieśników, ale nadal była nieśmiała wobec starszych, dorosłych, urzędników. We wczesnej młodości bunt i związywała się z ludźmi, którzy używali wobec niej bicia i przemocy, było to niestety normalne w środowisku jej koleżanek. Zaczęła poszukiwanie ojca w mężczyznach, niestety bijących i pijących, skłonności autodestrukcyjne, czasem okaleczała się, potem dość poważna próba samobójstwa( trzy dni nieprzytomna) z powodu przemocy psychicznej partnera. (wiek około 23 l) Maturę zdała świetnie, ale w liceum zaocznym, bo nie wytrzymała codziennie być w szkole. Jednak ze studiów nici, zaczynała kilka razy i zawsze coś ją wybijało z rytmu. Potem po próbie samobójczej jakby zwrot o 180 stopni, stała się odważniejsza co do rzeczy ( podróże, nie bała się wielu rzeczy, podejmowała ryzyko, nie bała się mieszkać sama) zaczęła nawet prowadzić się trochę hedonistycznie, szalejąc i nie zwracając uwagi na etykę czy moralność, ważne były przyjemności i życie przyziemne, nie bała się wtedy samolotów i podróży. Krótko potem ucieczka od własnej tożsamości, zmiana miasta zamieszkania, nazwiska i wyglądu - całkowita zmiana ... zerwała wszystkie kontakty ze wszystkimi. Zaowocowało to podobno pozbyciem się kompleksów i wzrostem pewności siebie. W takim dość dobrym stanie nalazła w końcu około trzydziestki dość łagodnego i wyrozumiałego partnera, rozwodnika, po czym po kilku latach odważnych, kiedy prowadzili działalność i zarabiali dobrze, znowu nastąpił obrót o 180 stopni, tym razem w kierunku etyki i moralności chrześcijańskiej, początek lęków ale i wzrost zainteresowań intelektualnych. Niestety było za poźno podjąć i ukończyć studia, była też zbyt chwiejna z powodu swoich szerokich zainteresowań - medycyna, historia, której kiedyś nienawidziła. Jednak wrażenie, ze im lepiej wiedzie jej się w życiu ( przystojny łagodny mąż, wprawdzie późno urodzone po wielu poronieniach, ale śliczne i w miarę zdrowe dziecko z leciutkim Aspergerem po dziadku, zarobienie dość dużych pieniędzy, więc ładny dom) zaczęła mieć stany lękowe i depresyjne, może po prostu poczucie winy że na to wszystko nie zasługuje i ciągłe oczekiwanie na karę, że wszystko zostanie jej zabrane w jakiś brutalny sposób. Czasem "wykupia się" jakimś datkiem charytatywnym, nie kupuje dla siebie luksusów, ciuchów itp. a jeśli to zrobi, ma wyrzuty sumienia, że tyle dzieci głoduje ..Jej stan doprowadził do tego, że musieli zamknąć firmę, ponieważ ona czasem była tak przerażona rzeczywistością, że wydawało się, że nie wytrzyma. i zaczęła przewlekle chorować na nawracające zapalenie oskrzeli. Teraz od 3-4 lat nie ma ochoty na nic, unika towarzystwa, imprez, przyjemności, ma wrażenie wyczerpania, niewielkie resztki energii wykorzystuje do opieki nad dzieckiem, (jest dobra dla dziecka, wszystko tłumaczy, nie krzyczy, ładnie je ubiera, dba, by ładnie wyglądało, ale jedzenie gotuje babcia, bo ona nie ma siły) Jeżeli chodzi o codzienne sprawy typowo fizyczne, to partner ją wyręcza, bo nie ma energii, czasami jest wrażenie, że ucieka od rzeczywistości ( boi się każdego dzwonka do drzwi, ma lęki prześladowcze, boi się, że ktoś jej wszystko zabierze, urzędy, komornik, itp) boi się wymawiać i myśleć pewnych słów , np szatan, policja,) odczuwa lęk przed dokumentami, wmawia sobie jakieś nieistniejące winy i kary za nie. Z drugiej strony nikt jej nie jest w stanie wyręczyć w sprawach trudniejszych niż "mycie garów", nie ma wsparcia intelektualnego, to ona musi myśleć za siebie,męża, swoją matkę i jego ojca z totalnym Aspergerem, pamiętać o planowaniu przyszłości, podatkach, wyborze szkoły dla dziecka, sama zaplanowała i nadzorowała budowę domu, firmy od podstaw, teraz to ma umysł detektywa, umie już ocenić, kto jaki jest, taka intuicja, która się jednak narodziła w wyniku niepowodzeń i doświadczeń życiowych, nauczyła się wszystko sprawdzać i nie ufać ludziom. Ma natręctwa, sprawdzanie wszystkiego po 10 razy, poprawianie... unikanie wszelkiego możliwego ryzyka - np za kilka lat dziecko będzie nieszczęśliwe, bo ona na pewno nie puści je samo na kolonie, wszystko musi mieć na oku i pod kontrolą. On z kolei jest taki tolerancyjny, ale "easy going" , sam pewnie nie zauważy problemu, bo chyba taki trochę niedojrzały, duży grzeczny chłopiec, w domu zrobi wszystko, posprząta, ugotuje, zrobi zakupy, uwielbia dziecko, ale żyje chwilą, nie podejmuje żadnych poważnych planów ani zadań życiowych sam, np do tej pory nie są małżeństwem, bo pewnie to ona musiałaby wszystko załatwić i zorganizować. Poza tym dla niej ważny byłby ślub kościelny, ale już nie ma szans, bo on rozwodnik, a ona teraz chyba wyhodowała poczucie winy, że żyje w grzechu.Widać, że chętnie by chodziła do kościoła i brała komunie, ale taka zrezygowana jest, że jej nie wolno będzie do końca życia.( Chyba się boi, ze pójdzie do piekła). I co najgorsze ona ciągle ma przed oczami jakieś okropne wizje, tortur, nie może gotować, bo garnki z wrzątkiem przywołują jakieś obrazy tortur, nie może patrzeć na ogień , bo widzi jakieś sceny ze średniowiecza, wczuwa się w każdy dramat ludzki, ma wizje jasnowidcze ( zasypia nad ranem, często w ciuchach, bo nie starcza jej energii na poszukanie piżamy), śnią jej się czasem rzeczy, które opowie i naprawdę się potem wydarzają. Kilka lat wstecz miała też jakieś omamy, widziała nad sobą twarze jakieś brzydkie, zwłaszcza wieczorem w łóżku, wykrzywiały się nad jej głową. Nie bała się ich i trochę przeszło. Jeszcze przed ciążą miała ostre epizody hipochondrii, każdy pryszcz był rakiem , faktycznie krótko potem miała ze trzy lata trwające ciągłe przeziębienia, brak odporności - po kilku latach sama wpadła na to, że miały związek z niedoczynnością tarczycy. (Teraz hipochondria tylko sporadycznie) Aktualnie bierze coś na tarczycę, ale nie ma to zbytniego wpływu na powyższe objawy, i przed leczeniem tarczycy i w trakcie objawy były podobne. A od kilku lat ma iść na operację laparoskopem, bo na codzień żyje z bólem od jakichś zrostów, tylko nie idzie, bo się boi, że się nie wybudzi z narkozy .. ech Jeśli chodzi o choroby psychiczne w rodzinie, to ktoś z bliskiej rodziny pod koniec życia, które spędził jako przykładny mąż i ojciec, po śmierci żony zachorował na depresję, leczył się też na oddziale psychiatrycznym, brał leki, kiedyś popił je alkoholem i niestety zmarł. Oni oboje sami się dorobili, bo nie mają wsparcia w swoich rodzinach, właściwie wcale ich nie mają - on tylko zakręconego ojca z Aspergerem, (który cały majątek rozdał dalekiej rodzinie, a sam tak się wkręcił w religię, że tylko klepie różańce, ale odrealniony, pożar wywołał i wogole.. ) ona poczciwą, ale niezbyt rozgarniętą matkę, do której ma dystans za to bicie w dzieciństwie. Przyjaciół mają niewielu, na palcach ręki, i większość nie zdaje sobie sprawy ze stanu rzeczy, bo ona nawet jak mówi o tych fobiach, to jakby żartem - ostatnio podobno doszły jej jakieś myśli bluźniercze. Ona trochę zdaje sobie z tego sprawę, że coś jest nie tak, że jest chyba nienormalna, bo jest bardzo bystra i przenikliwa w myśleniu, każdemu potrafi dobrze doradzić, zmądrzała życiowo, ale sama chyba boi się iść do psychiatry, była w kościele, gdize są modlitwy o uwolnienie od opętań, ale to jest anonimowe, a psychiatrzy chcą pesel i ona chyba boi się, że ktoś kiedyś wykorzysta to przeciwko niej, czy zabierze dziecko, czy coś.. Dodam, że oni nie są młodzi, ale bardzo mili i lubiani, choć się trochę izolują, (nawet jak się ich zaprasza gdzieś na imprezę, to ona zawsze się wykręci, mówi, że nudzi ja towarzystwo i bezsensowne rozmowy) Co ciekawe, ona nie odczuwa przy tych przewlekłych lękach i zwidach takich silnych odczuć, jak palpitacje serca, tylko silny niepokój, tzn. zdarzają się palpitacje, ale przy tych "realniejszych" zagrożeniach, np. burzy, wtedy cała się trzęsie, zamyka okna w histerii, bo wtedy myśli, że zaraz ją piorun wleci i uderzy za jakąś karę. Pytanie, co to wszystko może być? tyle etapów, że wygląda to poważnie, coś się chyba rozwija Nerwica? Schizofrenia? paranoja? kompulsje? Depresja? Mania prześladowcza? czy wszystko po trochu, może przyczyna tkwi w toksycznym dzieciństwie? Może przyzwyczajona do roli ofiary, kiedy już nie ma realnych zagrożeń, to znęca się sama nad sobą? a może opętanie, może tu ksiądz potrzebny ? może ktoś zna podobny przypadek..
×