Witam, zgodnie z zapowiedzią z działu „Witam” opisuje, mój nietypowy (przynajmniej dla mnie) przypadek. Jestem 33 letnim facetem, od jakiegoś czasu dopadają mnie natrętne myśli powodując, niepokój/lęk by w krytycznych momentach wywołać atak paniki. Przechodząc do meritum – boję się że jakaś kobieta zostanie zgwałcona lub w jakikolwiek inny sposób napadnięta na tle seksualnym i to nie tylko najbliższe mi osoby, ale co dziwniejsze zupełnie obce mi kobiety.
Wszystko nasila się głównie w nocy – wiadomo ciepło teraz jest, więc okno całą noc otwarte, a wakacje w pełni to i ludzie zamiast spać balują. Więc ostatnimi czasy zamiast spać to mimowolnie nasłuchuję i każdy krzyk (czy dźwięk go przypominający) powoduje napad lęku.
Na początku pomyślałem, że to może brak witamin (ostatnimi czasy mój tryb życia jest mało regularny i stresujący). Kupiłem więc magnez, wapń itp i muszę powiedzieć, że może nie minęło ale łatwiej było przekonać mój mózg, że przesadzam, sielanka trwała jakieś 1,5 tygodnia (do momentu przypałętania się przeziębienia/grypy – jeśli to ma jakiekolwiek znaczenie), by uderzyć z siłą która zwaliła mnie z nóg. Przedwczoraj w środku nocy usłyszałem przeraźliwe krzyki i towarzyszące niemu ujadanie psów, czego efektem zaliczyłem wielki atak paniki, tylko tym razem zamiast bezczynnie się wsłuchiwać, ubrałem się i wyszedłem sprawdzić, bo akurat o siebie się nie boję i jeśli mógłbym komuś pomóc, to prawdopodobnie zaryzykowałbym uszczerbek na własnym zdrowiu. Zrobiłem więc sobie długi spacer w środku nocy, nie znalazłem niczego i zamiast się cieszyć, że to może moja głupia wyobraźnia (teraz nawet już do końca nie jestem pewien czy to był ludzki głos), to od tamtej pory myślę tylko o tym zdarzeniu, że byłem w złym miejscu (wiadomo dźwięk w nocy się roznosi).
Nie wiem czy to efekt wychowania (głównie przez kobiety – ojciec dużo pracował), czy katowanie młodego umysłu programami typu 997. Faktem jest natomiast, że bardziej ufam kobietom niż facetom, to z nimi łatwiej mi się rozmawia, jak mam załatwić coś w urzędzie, czy nawet iść do lekarza to wole iść do „kobiety”. Nie przypominam sobie żebym był kiedykolwiek świadkiem jakiegoś gwałtu/przemocy, również niczego takiego nie doświadczyłem w dzieciństwie.
W przeszłości widok (np. w filmach) krzywdzonych kobiet wywoływał u mnie co najwyżej odrazę, czy wzburzenie, ale nigdy nie powodował napadów lęku.
Podejrzewam nawet dlaczego akurat teraz – to jest wyjątkowo dla mnie trudny rok, problemy zawodowe, śmierć bliskiej osoby.
Wiem, że nieuchronnie czeka mnie wizyta u psychologa/psychiatry, choć na razie to trochę kłopotliwe – małe kłopoty finansowe, brak ubezpieczenia zdrowotnego dodatkowo wszystko komplikuje.
Piszę więc chyba bardziej, żeby się „wyżalić” niż po poradę, ale z miłą chęcią wysłucham jeśli ktoś takowa dla mnie ma. Chociaż miałbym 2 pytanka :)
Pierwsze to polecenie dobrego psychologa (jakoś wolałbym uniknąć zbędnego łykania leków – no chyba, że nie ma innego sposobu) z Katowic i okolic – lekarz koniecznie płci żeńskiej. :) W sieci znalazłem coś takiego: „Katowicki Instytut Psychoterapii” w Katowicach-Ligocie – ktoś może napisać parę słów o w/w placówce?
Drugie to jak radzić sobie z takimi napadami lęku? W przypadku gdyby mnie przerażało np. wychodzenie z domu, to starałbym się właśnie wychodzić – choćby tylko na wycieraczkę, a co w moim „dziwnym” przypadku?
Wybaczcie, że się tyle rozpisałem, mam nadzieję, że powyższy tekst nie jest zbytnio chaotyczny, ale jest już noc i kompa mam akurat przy otwartym oknie.
Możecie też pisać via forumowe pw lub gg: 43788477.