Skocz do zawartości
Nerwica.com

izucha

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez izucha

  1. a po co mi to trzymać wszystko? póki co, mam jeszcze te pamiątki. Nie chcę ich nawet wyjmować z szafy. Bo zacznę przeglądać. Zapomnę o nich, jeśli nie będę tam zaglądała. Może to i dobrze... Nie chcę o nim pamiętać... Chcę powoli zapominać. Może to jest rodzaj ucieczki. Nie wiem.
  2. To ja się odzywam i powiem Wam coś... Zakończyłam definitywnie "znajomość" z moim byłym, o którym była tutaj mowa. Okłamywał mnie, nie szanował mnie. Jeszcze niedawno myślałam, że nie potrafię żyć bez niego, dzisiaj myślę, że nie umiałabym z nim żyć. Strasznie jest mi ciężko. Ale wierzę, że za jakiś czas będzie mi lepiej, że to mi pomoże. Pousuwałam go z fb, maila, telefonu. Ostrzegłam znajomych, że nie chce wiedzieć co u niego, że nie obchodzi mnie to. Podarłam zdjęcia. W zamiarze mam wysłać mu wszystkie pamiątki. Nie jest ich wiele... Jak sądzicie? Czy dobrze zrobiłam? Miał ktoś podobne doświadczenia?
  3. izucha

    [Lubuskie] Jest ktos?

    Halo, witam! Ja jestem właściwie z Zg. Chętnie z kimś pogadam, ale też i wysłucham. Pzdr Iza
  4. Jestem z Zielonej Góry (woj. lubuski
  5. Kafka: Niestety nie mam na myśli pozytywnego działania... Wolałabym żeby się po prostu odkochał, niżby się ktoś 3 wpychał między mnie a jego. Tego się nie dowiem już. Candy: chciałam wrócić na grupową, ale była w takich godzinach, w których miałam zajęcia na uczelni. Zostanę na indywidualnej. Ogólnie nie wiem co mam zrobić ze sobą. Wstaję,chodzę do pracy, sama spaceruję, sama chodzę do kina. Czasami jest mi z tym dobrze, ale coraz częściej myślę, że mnie ta samotność tak cholernie dobija, wszak trzeba z ludźmi rozmawiać. Ale cóż, wszyscy mają swoje problemy i moje mają daleko gdzieś...
  6. Candy: jakieś 3 miesiące i kilka dni temu. Terapia trwała 6 miesięcy, musiałam ją przerwać na wakacje, gdyż wyjeżdżałam do niego. Mimo wszystko grupowa w jakiś sposób mi pomogła, w związku z moją matką. Darooo27: Szczerze to nie chcę brać leków.
  7. Candy: Twierdzi, że się odkochał i to już nie jest to, nie chce mnie okłamywać itp., itd. Ale ja myślę, że ktoś 3 tu łapy wsadzał w to wszystko. Na grupową chodziłam. Ale się już skończyła, teraz chodzę na indywidualną. Dzisiaj właśnie odkryłam to forum, i z pewnością będę zaglądała tu częściej. Bibi: Ja póki co nie "ratuję się" alkoholem, narkotykami czy innymi rzeczami, które przynoszą ulgę. Na grupę chodziłam, przyjaciółki nie znalazłam... Nie umiem być szczęśliwa bez kogoś obok, kto wysłucha, przytuli, porozmawia. Kto będzie się o mnie martwił i chciał mi pomagać. P.S. Nie korzystam za bardzo z forów i nie umiem jeszcze cytować, więc wybaczcie.
  8. To może i ja pojęczę... nie mam komu. Tak w ogóle, jestem tu 1 raz, więc witam "jęczarzy". Trudno jest pisać o swoich problemach, z którymi nie można sobie poradzić. No ale... Otóż, ogólnie od czasu gdy miałam naście lat mam problemy z pesymizmem, z niskim samopoczuciem, z ogólną beznadziejnością świata, ludzkości, życia i brakiem chęci do życia i jakiegokolwiek działania. Myślenie o śmierci zajmuje mi sporą część życia. Wspomnieć także muszę, że jestem DDA. Myślę, że na cały mój światopogląd to też ma wpływ. Byłam swego czasu szczęśliwa, przez 3,5 roku... Póki mnie nie rzucił. I teraz wszystko, całe moje złe samopoczucie, złe dni, beznadzieja wróciło. Jakbym się cofnęła w czasie. Jakbym znowu miała 20 lat. Nie chce mi się żyć... Ale jestem tchórzem... I nie umiem powziąć żadnego kroku żeby coś zrobić. Moi znajomi nie mają czasu, mają swoje problemy. Kilka osób zaledwie pamiętało o moich urodzinach. Nie mam przyjaciela. On był moim przyjacielem. A teraz nie chce nawet ze mną rozmawiać. Nie mam z kim porozmawiać, nie mam się do kogo przytulić, przy kim popłakać. Płaczę sama z beznadziejności, z bezsilności. Wkurza mnie jak mówią: "będzie dobrze", "musi minąć jakiś czas" itp, itd. Mam dość słuchania tych pierdół. Chodzę na terapię związaną z DDA, ale moja Pani terapeutka sądzi, że nie ma potrzeby wysyłać mnie do psychologa czy psychiatry. Chciałabym żeby ktoś dał mi receptę, którą mogłabym wykupić w aptece, która powie mi co mam robić.... Niestety, to tak nie działa. Beznadzieja... No, pojęczałam...
×