Wracając do tematu.
Oczywiście że status materialny podnosi ocenę mężczyzny w oczach kobiety- nie ukrawajmy że tak nie jest. Czy to jest złe. Oczywiście że nie, ponieważ to jest prywatna decyzja każdej osoby. Ale czy to da szczęście- to już zupełnie inna historia.
Tak jak napisała Sola ludzie są różni i nie można generalizować, do tego dochodzi mnóstwo dodatkowych rzeczy, rodzina, dzieci, bezpieczeństwo finansowe- dodatkowo jeśli kobieta nie inwestowała w siebie- kursy,szkoła itp. to ona powoli staje się niewolnikiem takiego związku.
Temat jest długi i zawiły jak życie.
Ja tutaj też mogę wypisywać mądrości, "że słuchaj serca podążaj za jego głosem, " ale nie ma co ściemniać droga serca to trudna droga, trzeba mieć naprawdę dużo odwagi i wiary w siebie żeby się przebić. A za coś trzeba żyć.
Zresztą czym jest instytucja małżeństwa jak nie "rozsądkiem".
"Weźmiemy ślub bo tak trzeba"
"Bo dzieci"
"Bo będę się czuła bezpieczniej finansowo"
"Bo ona ode mnie nie odejdzie" - -ile ludzi tyle przykładów.
Tyle o ślubie cywilnym a kościelny... naprawdę wierzycie w to że Bóg wiąże nas świętym węzłem małżeńskim. Bóg jest miłością a miłość nikogo nie wiążę, miłość to wolność.
Skąd wiecie że po 10 czy 20 latach małżeństwa nie poznacie kogoś i kogo pokochacie... A później jest zdrada, nerwy i obwinianie.
Niesamowite jak społeczeństwo jest surowe wobec tych którzy podążają za głosem serca, burząc przy tym normy społeczne. Ludzie nie lubią nieprzewidywalności a jak wiadomo, serce nie sługa.
Trochę zboczyłem z tematu:)