Skocz do zawartości
Nerwica.com

Maggy79

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Maggy79

  1. Nie wiem czy zalozylam w dobrym watku temat, jesli nie, to prosze o przesuniecie. Przepraszam za brak polskich znakow. Mieszkam we Wloszech, mam 33 lata, "meza" (bez slubu) i corcie 2, 5 roku. Niestety ostatnio doswiadczylam kataklizmu jakim jest trzesienie ziemi. Koszmar absolutny. Teraz, gdy niby wszytsko wraca do normy nie chce tego zrobic moj umysl. Przed trzesieniem bylam zwyczajna osoba, bez wiekszych problemow z psyche. Teraz wydaje mi sie, ze wariuje. Dom mamy caly. Nic nam sie nie stalo, chwilowo nie pracuje (zaklad troche sie zawali i stawiaja go na nogi), czyli mam przymusowe wakacje. Powinnam sie cieszyc, jakos ten czas wykorzystac. Ale nie umiem. Po kolejnych uderzeniach bylo tak, ze spalismy w samochodzie, udalo nam sie tez kupic namiot. I wtedy spalam. Czulam sie spokojnie. Moj dom teraz mnie przeraza, nie mam odwagi wejsc na 1 pietro. Boje sie, i tak jakbym czekala, ze znowu ziemia sie zatrzesie. Staram sie jak najwiecej czasu spedzac na dworze, przebywanie w domu, gdy jestem sama, jest dla mnie koszmarem psychicznym. Jestem wtedy sparalizowana po prostu. Zaraz po trzesieniu moj lekarz rodzinny zapisal mi xanax. Pol tabletki rano, pol na wieczor. Niby cos daje, ale..... Bylam na spotkaniu z psychologiem, ktory specjalizuje sie wlasnie w takich ekstremalnych zaburzeniach po katastrofach (np. pomagal ofiarom zatopionej Concordii), troszke z humorem, kilka cwiczen oddechowych, mowil o czasie. Tylko mnie akurat czas nie pomaga. Boje sie swojego domu, boje sie w nim byc sama. Dostaje ataku jakby paniki nawet jak zbliza sie burza, gdy slysze wiatr etc. Trace oddech, albo oddycham za szybko i poce sie. Masakra. Stracilam jakby sens logicznego myslenia. Gdy jestesmy wszyscy, czuje sie ok. Wiemy co robuc, gdy ziemia zatzresie etc. Gdy jestem sama trace rozum. I nagle tez zaczelam bac sie ciemnosci, nie potrafie isc sama (!!) w nocy do wc, ze strachu. Boje sie, ze ten stan moze mi sie poglebic, ze strace jeszcze te resztki normlanego funkcjonowania. Poza tym sa sytuacje, w ktorych po prostu ryzukuje, czego wczesniej nie robilam. Np. pije wino, a wiem, ze mam jechac samochodem. Wczesniej nawet mi by to do glowy nie przyszlo. teraz lekko wstawiona, jestem w stanie prowadzic. Przeraza mnie to. Bywaly momenty, gdy jakos nie widzialam sensu w planowaniu czegos, np. zakupy, etc. Jakby stan depresyjny mnie ogarnial. Czesc mnie stracila rowniez pewien optymizm i radosc. Mniej sie smieje, mniej rzecy mnie cieszy. Staram sie jak moge, aby nasza rodzinka funkcjonowala, ale tylko ja wiem, ile mnnie to nerwow i po prostu potu (!!!) kosztuje. Znalzlam sie w jakiejs dziwnej pulapc mojego umyslu, z ktorej nie umiem wyjsc, mimo, iz zawsze bylam racjonalistka etc. Kiedy mi to minie? Co mam robic? Juz nawet sobie prace domowe wynajduje typu piore recznie, aby czas minal i zeby nie myslec. Prosze o pomoc.
×