Skocz do zawartości
Nerwica.com

kosunia91

Użytkownik
  • Postów

    97
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kosunia91

  1. tak, mówiłam. Zastanawiam się właśnie nad zmianą. Ale mimo wszystko chciałabym tez podjąc porządne leczenie tej cery, Z tym że obawiam się że te leki nie bardzo będą ze sobą współgrały. Właściwie kiedys tak nie zwracałam uwagi na wygląd, dopiero w momencie kiedy kilkA Osob powiedziało mi wprost pare przykrych rzeczy... nie wiem czy to z zawiści, czy po prostu rzeczywiscie tak jest. Ale to juz sie stało fobią... Boję sie spotykac z ludzmi a tym bardziej z płcią przeciwną, bo boję sie odrzucenia, wysmiania...

  2. właściwie nie wiem od czego to... męczę się juz z tymi problemami od 7 lat... i nie ma porpawy. liczne konsultacje z dermatologami, kazdy mi mowił co innego, jeden mi mowił ze mam mały problemik podleczymy masciami, drugi ze ogromny, trzeci ze sredni.. nie mam juz siły... hormonów raczej mi nie przepisza bo biore lek antydepresyjny a więc to i tak odpada zapewne... czuje sie stracona juz ... :(

  3. mam okropne problemy z cerą... mianowicie mnóstwo blizn, przebarwien.. po prostu non stop mam nad głową takie mysli, ze jestem odrazająca, odpychajaca... nie moge przez to spac, jesc.. non stop o tym mysle, co bym nie robiła... czy ide do sklepu, czy oglądam film. A jak Tylko widze kogos znajomego to od razu zmieniam kierunek i w długą, oczywiscie buzia przysłonięta włosami, udaję że się drapie zeby tylko jakos przysłonić twarz. Jak tylko wejde do autobusu mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrzą, na to jaka jestem ohydna. Mam wrazenie ze sie wszyscy ze mnie smieją, i we własnej podswiadomosci wymyslam co te osoby mogą sobie o mnie w danym momencie myslec... a najgorsza jest noc... myśle o tym i myśle i myślę i myślę....

  4. z każdym dniem jest co raz gorzej... wróciłam od psycholożki, jak zwykle ta sama gadka, która w rezultacie i tak mi nic nie pomaga, człowiek robi się jakiś taki co raz bardziej obojętny, co raz mniej ludzi chce widziec, bo wszystko dookoła wydaje sie jakies fałszywe. w lustro strach spojrzec bo znow zobacze tego wstrętnego zobojętniałego ryja, z którego i tak wszyscy szydzą każdego dnia w mojej podswiadomosci... ciekawe jak długo człowiek tak pociągnie... o ile pociągnie...

  5. uwierz mi, że mówią... cały czas rozmowa kręci się wkółko i dochodzi do tego samego , że mam uwierzyć w siebie he... nie, nie próbowałam grupowej... obawiam się, że nie odnalazłabym się tam.. zresztą tak jak juz mówiłam, nei chce wychodzić do ludzi... widzieć jak na mnie patrzą... odizolowałam się kompletnie... mogłabym w sumi ew wakacje isc do jakiejs pracy i sobie dorobic, ale niestety moje myśli ciągłe mi na to nie pozwalają.. w głowie mam ciągle jedno... nie tylko mi jest ciężko ale widzę też jak cierpią przez to i moi bliscy, przez moje podejscie do ludzi, do zycia, a przede wszystkim do siebie...

  6. byłam... u niejednego... każdy mi powtarza to samo, żebym uwierzyła w siebie... bla bla bla, gadka szmatka.... nie wierze juz w psychologów. Ciągle jedno i to samo a rezultatów żadnych... to zbyt głeboko we mnie siedzi... mam już dość... może jednak wykończyć się, to byłby jakiś pomysł... moze wtedy nie czułabym się tak jak się czuję... nawet nie potrafie opisac tego...

  7. jaka jestem ?? hmm... dla mnie odpowiedź jest bardzo prosta i oczywista... jestem odrażająca... dla siebie samej... nie chce wychodzić do ludzi, bo nienawidze jak na mnie patrzą, kiedy tylko wyjde z domu, mam wrażenie, że wszyscy mają uwagę skierowaną na mnie, na to jak wyglądam, jaka jestem... obwiniam siebie za wszystko i nienawidze siebie za siebie... bo inaczej nawet nie potrafie tego zdefiniować...

  8. Właśnie dzisiaj wynalazłam to forum i postanowiłam się do niego zapisać, bo... no właśnie bo ? Bo mam milion problemów na sekunde, z niczym sobie nie radze, strach mnie zdominował, i tak potwornie siebie nienawidze za wszystko... za to jaka jestem, za wygląd, za charakter po prostu mam czasem taką ochotę wziąć coś ostrego i się zachlastać na amen... Czy to możliwe że mozna az tak bardzo siebie nienawidzić ? zeby ta odraza do samego siebie towarzyszyła nam kazdego dnia, w kazdej mysli, o kazdej porze, bez względu na wszystko ?? a tą odraze czuję wszedzie... w sercu, w głowie, w mięsniach, w nogach w rękach... po prostu wszędzie... nawet nie daje mi zmruzyc oka chociaż na chwile... gdyby nie prochy już dawno bym wykitowała... a moze właśnie to jest jakiś pomysł... w każdym razie łapię się póki co tego forum i może tutaj jakoś się odnajdę, zrozum chociaż cząstke siebie, niektóre swoje myśli i może ktoś mi wyjaśni, dlaczego jest tak, a nie inaczej... ehh... pozdrawiam wszystkich cieplutko :*

×