Skocz do zawartości
Nerwica.com

dmt

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia dmt

  1. Wiem, że nie ja jedna. Dzięki za słowa pocieszenia. Moja logika podpowiada mi, że samobójstwo to najgłupsza rzecz na świecie, a depresja... wiadomo- co innego. Nie robię już OT
  2. Cześć Wam Piszę w tym wątku bo ostatnio bardzo gnębi mnie kwestia leku topamax. Mimo, że minęło już sporo czasu od kiedy go brałam to wydaje mi się, że do tej pory ponoszę tego konsekwencje. Zaczęło się w II klasie liceum czyli jakieś 5 lat temu, miałam potworne migreny i ten lek został mi na nie przepisany, plus doraźnie Relpax. Moje bóle głowy były okropne, praktycznie byłam wyłączona z życia, wszystkie objawy migreny jakie można mieć, od światłowstrętu po wymioty i drętwienie. Zaczęłam brać topamax od dawki 25, największa dawka jaką brałam to 75, przez miesiąc z hakiem schudłam 14 kilo nic praktycznie nie robiąc, a chudzinką nie byłam więc zostało mi mnóstwo skóry i wyglądałam okropnie. Mój dzień wyglądał tak, że szłam do szkoły a jak z niej wracałam to spałam do wieczora i wstawałam tylko po to, żeby się wymyć i odrobic lekcje. Potrawy nie miały w ogóle smaku a ja nie odczuwałam głodu i potrzeby jedzenia. Oprócz tego pojawiło się podejrzenie jaskry gdyż lek ten podnosił ciśnienie w gałce ocznej. Nastąpiło ogromne pogorszenie nastroju, jednak lekarz uznał, że to nie możliwe po tym leku. Miałam po prostu depresje, z którą borykam się do dziś i nie wiem czy nie zadecydował o tym właśnie topamax. Kiedy zaczynałam brać ten lek informacji o nim w sieci nie było zbyt wiele, a z racji tego, że pomagał na bóle głowy nie zaprzestałam. Trwało to aż do matury, z krótką przerwą która obfitowała w potworne migreny. Tuż po maturze odstawiłam lek. (Od tej pory migreny miewam w sytuacjach silnie stresujących lub kiedy mój sen nie jest taki jak powinien). Zaczęłam wracać do dawnej wagi, ale nie uważałam tego za tycie samo w sobie, bo doszłam do 63kg, lecz w pewnym momencie wymknęło się to spod kontroli (mimo uprawiania sportu) to z tych 14 kg które schudłam, przytyłam aż 29kg. Czyli moja waga wyglądała tak: przed 68kg, w trakcie 54kg, po 63- 83kg, więc wyobraźcie sobie jaki rollercoaster zaliczyło moje ciało. Jak się okazało mam autoimmunologiczną niedoczynność tarczycy i zastanawia mnie czy genezą jej powstania nie jest właśnie ten lek, bo w mojej rodzinie nikt nigdy nie miał z tarczycą problemów. Przy tej chorobie również narastają stany depresyjne. Jak wiadomo gospodarka hormonalna to bardzo złożony system i jeden hormon wpływa na drugi itd, a z tego co wiem topamax wpływa na wydzielanie serotoniny... Niedługo idę do psychiatry gdyż moja depresja nasiliła się do tego stopnia, że nie mogę funkcjonować społecznie i jeśli nie interweniuje to się zabije, zwłaszcza, że w moim życiu dzieją się ostatnio same tragedie. Piszę to bo może ktoś ma podobne objawy i nie potrafi ich powiązać, napiszcie o swoich skutkach ubocznych bo bardzo mnie to ciekawi.
  3. dmt

    Witam

    Hejo :)
  4. dmt

    Cześć... Czołem... Pomocy!

    Dziękuję, mam nadzieje, że przełamię się jakoś i pójde do lekarza, chociaż kiedy dłużej o tym myślę napawa mnie to lękiem...:|
  5. dmt

    Cześć... Czołem... Pomocy!

    Przed chwilą się zarejestrowałam ale sądzę, że powinnam zrobić to już dawno temu. Potrzebuje pomocy i wskazówek, mam nadzieje, że jakieś tu otrzymam. Nie wiem co dokładnie mi dolega, czy jest to depresja czy nerwica czy jeszcze coś innego dlatego muszę podzielić się z Wami wszystkim co mnie dręczy. Zaczęło się od tego, że jako nastolatka tkwiłam w niezdrowym związku z chłopakiem który mnie zdradzał. Miałam wtedy ledwo 16 lat, teraz prawie 22. W trakcie tego związku zaczęły doskwierać mi ogromne bóle głowy, doprowadzające do wymiotów. Neurolog przepisał mi bardzo silne leki przeciwpadaczkowe, które pomogły, jednak miały okropne skutki uboczne. Przez pierwsze 2 miesiace, schudłam prawie 20kg a w ciągu następnych stałam się cieniem człowieka. Nie odczuwałam żadnej przyjemności z bliskości i zachowywałam się jak robot. Mój chłopak wytykał mi to wszystko, porównywał do innych dziewczyn, wypominał mi, że jestem do niczego. Mimo tego jak mnie krzywdził wmawiałam sobie, że to ktoś na całe życie i mimo podejrzeń odpychałam myśli o tym, ze mnie zdradza. To wszystko doprowadziło do tego, że on zdradził mnie poraz kolejny (w gre wchodził także seks) a potem opowiedział mi o tym ze szczegółami. Myślałam, że się zabije, poczułam do siebie nienawiść i wstręt. Jak się okazało robił to wielokrotnie. Po paru tygodniach mu wybaczyłam. Nie udało się już odbudować zaufania i po paru miesiącach rozstaliśmy się. Przy jednoczesnym uczuciu ulgi bardzo to przeżywałam, pojawiły się myśli samobójcze, okropna bezsenność oraz inne objawy somatyczne. Ręce trzęsły mi się non stop, często wpadłam w histerie i potworny nastrój. Poszłam z tym do lekarza, dostałam jakieś słabe lekarstwa, które zniwelowały jedynie problem z drżącymi rękami. Zaczęłam to wszystko odreagowywać przez kontakt ze znajomymi, imprezowanie i luźne znajomości z facetami. Nie pozwalałam żeby do czegokolwiek dochodziło między nami i manipulowałam ich uczuciami dopóki nie mieli dość. Rzuciłam prace bo nie mogłam w niej wytrzymać, czułam się jak niewolnik. Przerwałam swoją pasję (malowanie). W międzyczasie poznałam wspaniałego chłopaka, jednak przez to jak naprawdę się czułam nie mogłam ułożyć sobie z nim relacji. Zaczęłam się czuć strasznie fatalnie, opuściłam się w nauce, przez co musiałam przerwać studia. Przez spędzanie niemal całego czasu w domu przestałam spotykać się ze znajomymi, odizolowałam kompletnie od świata. Zaczęłam spędzać czas na czatach internetowych, "zaprzyjaźniłam" się z tymi ludźmi i zaufałam im na tyle by móc podzielić się z nimi swoimi problemami, jednak okazało się to ogromnym błędem gdyż zostałam później poniżona i wyśmiana. Pomógł mi chłopak o którym wspomniałam wyżej. Od roku jesteśmy w związku i bardzo mnie wspiera, jednak ja wciąż nie radze sobie ze sobą. Próbowałam sprostać temu sama, zaczęłam uprawiać sport, bo sądziłam, ze w ten sposób się wyżyje, wróciłam do malowania bo uważałam, że mi to jakoś pomoże. Jednak przez porażki w tych obu dziedzinach jeszcze bardziej się pogrążyłam. Od ponad 2 lat jestem na utrzymaniu rodziców, mam tego dosyć a jednocześnie nie jestem w stanie szukać pracy. Każdy dzień to potęgowanie nienawiści do samej siebie i poczucia winy. Czasami jest lepiej i postanawiam wziąć się w garść ale trwa to przez jakiś tydzień. Później wszystko z powrotem się sypie i czuje się jeszcze gorzej niż wcześniej. Moja rodzina tego nie rozumie a ja nie mam siły i odwagi im tłumaczyć jak się czuje. Non stop myślę o śmierci i jestem przekonana, że wszystkim ulży kiedy się zabije. Nie mam na nic siły, żadnej motywacji, jestem społecznie odizolowana. Bardzo łatwo się denerwuje, wpadam we wściekłość i histerie, potem kiedy się uspokajam to nic mnie nie obchodzi i potrafię tylko gapić się w sufit. Jak tylko się zdenerwuje to boli mnie głowa, ściska mnie w klatce. Mam napady apetytu i jem dopóki nie chce mi się wymiotować. Bolą mnie ręce, tak jakby były zmęczone, źle sypiam i wciąż odczuwam strach. Boje się, że jestem na coś chora a jednocześnie chce umrzeć. Jak muszę wyjść z domu i spotykam ludzi z którymi się kiedyś przyjaźniłam to czuje się jak potwór. Patrzą się na mnie jakbym była nie z tej ziemi i to wszystko potęguje moją złość . Za parę dni mam iść do lekarza rodzinnego ale boje się, że to nic nie da i boje się bo nie umiem już rozmawiać z ludźmi. Nie umiem zaufać lekarzowi na tyle, żeby powiedzieć co mi dolega. Wiem, że mam wszystko by żyć normalnie, niczego mi nie brakuje a nie potrafię wykorzystać swoich możliwości bo jestem przekonana, że jestem beznadziejna we wszystkim za co się biorę. Odpycham mojego ukochanego bo nie chce by był z kimś takim jak ja i dlatego, że nie umiem tego zmienić. Bardzo go kocham i jest chyba jedynym co trzyma mnie przy życiu. Ciągle jednak myślę o tym, żeby mnie zostawił i znienawidził bo łatwiej byłoby mi ze sobą skończyć. Boję się, że lekarz to moje ostatnie wyjście, którego nie będę potrafiła wykorzystać i już nic się nie zmieni. Nie chce do końca życia się tak czuć, proszę pomóżcie mi jakoś...
×