Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toms72

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Toms72

  1. Prawdę mówiąc o pomocy psychologa zaczynam myśleć coraz poważniej. Zauważyłem ze żona po kilku spotkaniach się otwiera i potrafi powiedzieć coś więcej niż że mamy problem. Niestety jak to w życiu bywa. Gdy dwie osoby zawierają związek najczęściej kręcą się w towarzystwie jednego z współmałżonków (w naszym przypadku mojej żony). Naprawdę bardzo zależy mi na małżeństwie dzieciach ale coraz gorzej to znoszę. Nie wiem czy to naturalne że żona w wyniku przeżyć tak bardzo się oddaliła. Nie chodzi mi tu o sex ale o zwykłą bliskość omija mnie co najmniej na metr rozmawiamy ale o dzieciach, o remoncie domu (czyli zawodowo) ale nie rozmawiamy o nas. Gdy zażywała Mozzarin było jeszcze gorzej (na urodzinach koleżanki powiedziała że nie może już na mnie patrzeć - powtórzyła mi to starsza córka która przypadkowo podsłuchała rozmowę żony z koleżanką). Strasznie męczy mnie ta sytuacja staram się być cierpliwy ale czasami nie daję już rady. Wsparcie hmm... moja matka osoba gruboskórna sugerująca brak miłości w rodzinie i udział osób trzecich czyli zdradę (za bardzo to mi nie pomaga i tak), matka żony (osoba oceniająca wszystkich przez pryzmat pieniędzy). Jedyna życzliwa osoba koleżanka żony (ta która pomogała w namówieniu żony na terapię) ale ona ma dosyć swoich problemów (sama miała bardzo traumatyczne przeżycia związane ze swoim małżeństwem) więc nie mogę zawracać jej głowy swoimi problemami. Wczoraj żona powiedziała że przeszła traumę i nie ma ochoty abym ją dotykał przytulał. Prawdę mówiąc ta obcość jest strasznie bolesna. Czuję się odrzucony. Nie wiem czy to normalne zachowanie w przypadku depresji. Boję się że że żona wyjdzie z tego poukłada sobie swiat życie itp ale w nowym porządku nie bedzie już miejsca dla mnie... Nie wiem już co robić. Ostatnio coraz częściej mam ochotę rzucić to wszystko, ale... nie potrafię. Wczoraj sróbowałem zasnąć bez usypiaczy efekt mizerny 2:30 i tak musiałem się wspomóc. Coraz częściej mam ochotę zalać się w trupa i nie myśleć.
  2. To mój pierwszy post więc chciałbym się przywitać. Może w skrócie o mnie: Jestem mężem osoby chorej na depresję (zauważyłem to ok 6 tygodni temu), żona początkowo leczyła się czymś takim jak Mozzarin (w mojej opinii niezłe świństwo powodujące totalne zobojętnienie nie tylko w stosunku do mnie ale również do naszych córek 6 i 2 lata) dodam że żona załatwiła ten lek sobie sama (jako lekarz nie miała z tym problemu) Po całkowitym załamaniu po odstawieniu leku całkowicie się załamała i wylądowała na toksykologi. Za namową przyjaciółki i moją (musiałem zagrozić odejściem bo nie dawałem rady z samym sobą) sama poszła na terapię zarówno do psychologa jak i psychiatry. Wiem że bierze teraz co innego (przypisane przez psychiatrę) i odnoszę wrażenie że jest lepiej. Jednakże zauważyłem że nadal jest do mnie cholernie obca nie wiem co robić. Sam zacząłem łykać środki nasene (bez tego nie mogę zasnąć do 2-3) jak łyknę mam szanse na parę godz. snu. Prwdę mówiąc już nie daję rady i chce mi się wyć. Pytanie do kogoś kto ma większe pojęcie o życiu z taką osobą. Jak sobie radzicie z codziennymi problemami z życiem. Ja już nie wiem co robić i chyba nie radzę sobie z tym. Zawitałem na forum bo w sumie nie mam nawet z kim porozmawiać. Wszystko kręci się wokół problemów małżonki jej życia itp. Nie wiem czy to normalne odczucia ale ja czuję się coraz bardziej samotny. To tyle na razie
×