Skocz do zawartości
Nerwica.com

Majkel777

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Majkel777

  1. Terapia odpada, bo nie jesteśmy już ze sobą. Dzięki Wam za odpowiedzi. Pomóżcie mi tylko z jedna rzeczą. Jak radzić sobie z rozstaniem, a dokładnie z presją (bo tak się czuje) - mam wrażenie jakbym nie ogarniał wszystkiego do okoła.. Sesja, praca zamiast pomagać w tym, żeby nie myśleć potęguje tą "presję". Czuje się jakby kopano mnie po żołądku..
  2. Majkel777

    Siema

    choleryzm-paranoja-l-k-czyli-to-co-misie-lubi-najbardzi-t36731.html
  3. Majkel777

    Siema

    Amon_Rah zanim napiszę się posta warto sprawdzić Dzięki za przywitanie.
  4. Dzięki Monika, bardzo trafnie interpretujesz moją sytuację, od dawna wiem, że obydwoje jesteśmy niedojrzali. Możesz bardziej określić to co nazwałaś brakami emocjonalnymi ? Terapia odpada. Amon_Rah tak, dobrze o tym wiem. Ale to nie zmienia faktu, istnienia problemu. Rozstaliśmy się i mam nadzieje, że przyczyni się to, do właśnie nierobienia problemów z pierdół.. Łudzę się, że to rozwiązanie jest właściwe, paskudnie by też było, że cały ten ból rozstania się po 5 latach + nadzieja na poprawę skończyła by się zapomnieniem i ułożeniem sobie życia osobno. Osobiście uważam, że lepiej obejść się bez takich radykalnych środków i całego tego cierpienia.
  5. Jako, że jestem nowym użytkownikiem, poczytałem pierw wątki na forum, co zmobilizowało mnie do opisania mojej sytuacji, z której też powodu w ogóle znalazłem się tutaj. Jestem w związku od 5 lat, który jest całym moim życiem, w sensie dosłownym. Moja partnerka przeżyła w tym czasie śmierć ojca, co wydaje mi się znaczącym faktem. Dogadujemy się jako tako A teraz do rzeczy: - w momentach złości nie potrafię opanować agresji słownej, niemiłe słowa lecą hurtem. Chciałbym się dowiedzieć, czy istnieją jakieś metody opanowywania tego. Sam do pewnych granic potrafię w pełni to kontrolować, ale raz w miesiącu gdzieś to bokiem wyłazi i klnę jak szewc. Ogółem, pochodzę ze środowiska gdzie dużo się przeklina, więc nie przykładałem do tego większej uwagi. Ale jednak jest to coś co chciałbym wyeliminować. - z moja partnerką stworzyliśmy sobie małe więzienie mentalne, w którym panują proste zasady. Pójdziesz bawić się beze mnie, będziesz mieć haje przez tydzień, albo też sobie gdzieś pójdę. Niby nic groźnego, ale sam fakt takiego szantażu emocjonalnego jest co najmniej nie zdrowy. Jak można pozbyć się tej paranoi, która napędzana jest zazdrością.. ? Próbuję jakoś temu zaradzić, starając się zawsze brać ją ze mną [co wydaje mi się normalne..] (ona niestety nigdy nie miała za dużo przyjaciół więc nigdzie mnie nie zabiera) tyle, że to takie wredne bydle, co nagle przestaje kompletnie zwracać na mnie uwagę.. podlizuje się innym facetom itp. to powoduje we mnie dyskomfort i wrażenie, że bez cenzurki w postaci mojej osoby zaczęłaby mnie zdradzać. Z tego też tytułu sam ograniczyłem wyjścia towarzyskie do minimum. Jakiekolwiek rozmowy z nią nie przynoszą skutku, ona "nic ni widzi". - jestem człowiekiem, który nie specjalnie widzi sens w takim związku, więc starałem się odejść, odizolować emocjonalnie. Próbowałem już nawet w inną stronę, związać się mocniej, nie czuć dystansu i zaufać. Ale to tylko potęguje zazdrość i lęk, przed stratą. Przeraża mnie ból rozstania po 5 latach. Wyciągam wnioski i zauważyłem, że mogę jej zaufać, wierzę że mnie nie zdradzi, ale zaś z drugiej strony odczuwam okropny dysonans gdy lekceważy mnie żeby zaimponować i dobrze wypaść przy innym chłopaku. Widzę, że jest to spowodowane jej nisko samooceną ale nie zmienia to faktu, że powoduje to u mnie złość do tego stopnia, że wypraszam ją z imprezy. Aktualnie skończyło się na tym, że potrafi się ze mną rozstać bo powiem jej głupia laleczka. Ma pretensje o coś czego kompletnie nie było, tworzy inna rzeczywistość itp. Ciągle mi mówi, że potrzebuje autonomii, niezależności. Ciągle by się ino umawiała z koleżankami na kawę, a ja nie mogę iść do knajpy i wypić piwo przy meczu (tzn, mogę iść ale nie pić..)
  6. Majkel777

    Siema

    Jestem Michał, studiuje psychologię, mam 22 lata. Mam nadzieję, że ktoś mi tu coś mądrego doradzi. Chcę pozostać w miarę anonimowy.
×