Skocz do zawartości
Nerwica.com

taklatwobylo

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez taklatwobylo

  1. Panowie... :/ Tak jak pisałem wcześniej, mam to samo co wy wszyscy. Natomiast od dzisiaj pojawiło się coś nowego, coś chyba kilkakrotnie gorszego od wkręcania sobie bycia gejem... Po 9 miesiącach zmagania się z tym gównem, postanowiłem zrobic wszystko żeby chociaż na chwilę się od tego uwolnic. Nigdy nie paliłem trawy, nigdy mnie nawet do tego nie ciągnęło, ale słuchając tych wszystkich opowieści jak to jest beztrosko, jak można się po tym odprężyc, postanowiłem spróbowac. Nie przyszło mi jednak do głowy, że będąc zjaranym mogę wbic sobie fazy takie, których bym sobie nie życzył. Otóż zacząłem sobie wmawiac, że to mnie teraz zabije, że nie przeżyje tego wieczora, że brakuje mi powietrza... marzyłem tylko o tym żeby 'wytrzeźwiec'. W pewnym momencie zacząłem wtedy myślec, że może już umarłem, jestem już w innym wymiarze, tylko jeszcze o tym jakby nie wiem, nie zdaję sobie z tego sprawy. Ogólnie, zamiast chillu była ciągła spina i nerwy (co ciekawe, nic związanego z gejostwem, tylko z tą śmiercią). To było dwa dni temu. Dzisiaj wieczorem, przypomniał mi się ten stan, który odczuwałem wtedy, i się zaczęło... Poznałem od razu, że to jest NN, reakcje organizmu (pocące ręce, szybkie bicie serca itp) i na początku tak bardzo się ucieszyłem, bo to znaczyło, że nie jestem gejem, tylko sobie to też wmawiam! Że jestem po prostu osobą podatną na takie wkręcanie. Radosc trwała parę sekund... od tamtej pory (parę godzin) wydaje mi się, że jestem w innym wymiarze jakby... że tamtego wieczora ta trawa mnie tak naprawdę zabiła... oczywiście co pół godziny średnio zdaję sobie sprawę, że to niemożliwe, bo jestem u siebie w łóżku, w swoim domu, obok w pokojach śpią członkowie rodziny... ale wiadomo jak to jest z NN - NIGDY nie jest się pewnym. Boję się, że skończę w wariatkowie. Postanowiłem się podzielic o tym jutro z rodzicami, bo to już jest nie do wytrzymania. Samo NN z byciem gejem wziąłbym teraz z pocałowaniem ręki. Ku r wa po prostu nie rozumiem nic już. JAK CZŁOWIEK MOŻE WBIC SOBIE FAZĘ, ŻE NIE ŻYJE!? Poczytałem trochę na necie, od razu sprawdziłem czy ktoś też już tak miał, i na szczęście (szczęście?) nie tylko mnie to dotknęło. Czy jest stuprocentowa pewnosc, że nerwicę można wyleczyc, chodząc systematycznie do terapeuty i zażywając leki? Wiecie?
  2. Dobrze mówisz sadi31... Skoro hetero podobają się ciała kobiet, a homo podobają się ciała facetów, to czy homo obrzydzają ciała kobiet? jak to z nimi jest?
  3. Panowie, też tak macie, że o godzinie 14 (przykład z dzisiaj) macie doła i jesteście pewni, że wasza orientacja jest nie taka jak byc powinna, a już o godzinie 14:48 macie uczucie, że jednak wszystko jest ok, i że tylko sobie to wmawiacie? mi się zmienia nastwienie do tego wszystkiego kilka razy dziennie.....
  4. anonimowy jesteś chory, na pewno, nic poza tym, gwarantuję Ci to. ja też zadaję sobie to pytanie czemu akurat ja mam taki problem, codziennie... najgorsze jest 'a co jeśli to nie nerwica, a co jeśli sobie wkręcam że to nerwica, bo to jest dobre usprawiedliwienie'... dzisiaj od rana nie miałem ochoty na nic, wszystko do dupy. Jedyny dobry moment był w nocy, jak miałem sen z jakąś laską, że z nią uprawiam seks i było zajebiście, obudziłem się i pierwsze co zrobiłem to sprawdziłem czy mam erekcję, i jak się okazało że jest to 1sza myśl 'nie mogę byc gejem, geje na pewno nie mają snów o dziewczynach i do tego na bank nie mają przy tym erekcji' - i wszystko gitara. Ale jak się obudziłem to już stara śpiewka, przegięcie... generalnie mam od rana nastawienie, że chyba jestem bi, ale to idzie sobie w łeb palnąc... Jakbym spróbował z facetem, to bym po tym nie wytrzymał z samym sobą, na pewno :/
  5. No czaję, ja też jak dochodziło do pewnych sytuacji takich intymniejszych to miałem erekcję i wszystko, ale mam wrażenie że to zależało wszystko od konkretnego dnia i godziny... Czasem przy zwykłym pocałunku wszystko było świetnie a innym razem nie mogło dojsc do stosunku, masakra :/ Ogólnie wspominam czas z dziewczyną bardzo dobrze, uwielbiałem dotykac jej piersi itp, a homo chyba nie odczuwają przyjemności z takich rzeczy, nie wiem czy to ich obrzydza (obcowanie z płcią przeciwną) czy nie, ale to wszystko było PRZED tym wszystkim, teraz czuję że każde zbliżenie z kobietą to byłby stres i myśli wiadomo nad czym... Tak myślałem jeszcze nad swoimi snami - od zawsze mam mnóstwo snów, i wszystkie dobrze pamiętam po obudzeniu. Nigdy nie miałem jakichś snów o tematyce homo, zawsze hetero, i w snach zawsze zajebiście - kobiety mnie pociągają, podobają mi się, i wszystko... Ale ostatnio zaczyna to wyglądac tak, że jak zbliżam się do kobiety, to stresuję się przez sen, boli mnie głowa i uczucie 'przecież to nie to, co Cię kręci...' Nic tylko sobie palnąc w łeb. Nie nie, tylko homo, ale tak patrząc na Ciebie, to mogę Cię tylko utwierdzic w przekonaniu, że to nerwica więc teoretycznie to ta lepsza opcja...
  6. Siema wszystkim Przeczytałem wszystkie wasze wypowiedzi, i miałem 50 tysięcy chwil, w których poczułem niesamowitą ulgę, i tyle samo momentów, w których czułem się, jak ktoś kto schodzi po ciemku ze schodów i nie natrafia na stopień - paniczny strach. Mam 21 lat i od mniej więcej pół roku 90% moich myśli krąży wokół tego, czy 'przypadkiem nie jestem gejem' (gorąco mi się zrobiło jak o tym napisałem...). Wszystko zaczęło się od kilku nieudanych prób stosunku z moją byłą już dziewczyną, nieudanych, bo nie miałem wystarczającej erekcji. Wracając od niej, załamany, szukałem przyczyn tego co się stało, i jedna głupia myśl ' a może to gejostwo' spowodowała lawinę następnych, podobnych. Pamiętam, jak spojrzałem na 1 lepszego gościa w tramwaju i poczułem jak tracę czucie w nogach ze strachu, czy on mi się przypadkiem nie podoba. No i się zaczęło... Każde przebywanie na mieście, na ulicy, gdzie było dużo osób i nieustanne pytanie się samego siebie "czy podoba mi się ta dziewczyna? czy chciałbym ją pocałowac? a jeśli niby czuję taką chęc, to czy przypadkiem nie jest to spowodowane przyzwyczajeniem, a nie orientacją? może wmówiłem sobie, że jestem hetero?' i tak bez końca. Kiedyś do głowy by nie przyszło, że mogę byc homo, gdyby ktoś mi to zasugerował, padłbym ze śmiechu. Nigdy nie miałem problemów ze nawiązywaniem znajomości, kochałem i dalej kocham sport, mam naturę typowego walczaka, z reguły byłem kapitanem w drużynach... jednym słowem - przeciwieństwo homo, które jak się zdążyłem dowiedziec, cechuje się brakiem pewności siebie, zadawaniem się z płcią przeciwną w młodym wieku, itd... No ale to było kiedyś, kiedy wszystko było takie beztroskie, czyli do momentu, w którym to ścierwo się do mnie przyczepiło (mam nadzieję, że to ścierwo to choroba, a nie oznaki prawdziwej orientacji). Non stop, dzień w dzień, spieprzony humor i ciągłe 'jestem gejem czy nie, tak czy nie, tak czy nie...'. Mam olbrzymi problem z masturbacją, czasem po kilka razy dziennie, i wiem, że to mogło miec spory wpływ na brak erekcji, o którym wspomniałem wyżej. Musiałem jednak tak się zaspakajac, bo była dziewczyna mieszka 400 km ode mnie i nie było możliwości częstego spotykania się. Kiedy nie robię tego przez parę dni, mam wrażenie, że jest ciut lepiej, ale np. po 3 dniach abstynencji przychodzi gorsza chwila to nie wytrzymuje ('przynajmniej sobie ulżę...'). Ale tak naprawdę jest gorzej, bo pojawia się uczucie beznadziei, wyrzutów sumienia, myśli, że nigdy nie będzie lepiej, bo nie walczę z czymś, co mogło miec taki wpływ na obecną patową sytuację, a ciągle temu ulegam. Masakra. Jeszcze rok temu wyjście na piwo z kolegami i gadanie o fajnych laskach było czymś przyjemnym, a teraz zmieniło się to w nieustający pytający głos w mojej głowie 'chciałbyś go dotknąc? podoba Ci się? '. Jest mi tak kurwa wstyd za samego siebie i za te myśli, chyba nie ma gorszego upokorzenia dla faceta niż takie myśli w głowie, przynajmniej ja tak to odbieram. I tak jak ktoś z was napisał, nie pamiętam już kto, ten ciągły strach, że mi 'nie stanie'. Normalny ja myśli 'fajna laska, ładne piersi' widząc jakąś dziewczynę na ulicy, mija dosłownie pół sekundy, i czuję gorąco w środku i panikę, czy ona mi się na pewno podoba, a nawet jeśli, to i tak nie miałbym erekcji gdyby do czegoś więcej doszło. Przecież tak się nie da życ. Przez te ostatnie pół roku nie miałem żadnych zbliżeń seksualnych, i chyba dobrze, bo gdybym miał, to jestem pewien że zamiast skupic się na tym co przyjemne, głos w głowie mówiłby 'eee, z facetem byłoby Ci lepiej!'. I obrzydzenie do samego siebie... Wszystkie przyjemności w moim dotychczasowym życiu zniknęły, bo ciągle o tym myślę ! Ze wszystkim mi się to kojarzy! Marzę, by ktoś pobrał mi krew, przebadał, i stwierdził : to nerwica, nie masz się czego bac. Oddałbym wszystko za to, żeby wiedziec, że to 'tylko' choroba. Mam też schizy w postaci np. 'czy zamknąłem drzwi, lepiej sprawdzę jeszcze raz' ale jak czytam o niektórych Waszych natręctwach do pojawia się strach i 'aż tak nie mam, oni mają gorzej... czyli pewnie oni są chorzy a ja po prostu jestem pedałem...' i czuję się jak nikt. Przez te pół roku miałem chyba 3 okresy 'beztroski'. Dwa takie dwudniowe i jeden chyba z tygodniowy, gdzie po prostu czułem, że kocham życie, że wszystko ze mną w porządku, że się nakręcam, itp. Jak się skończył ten najdłuższy? Jadąc tramwajem spojrzałem się na gościa, i pomyślałem: "ale ja sobie wbiłem fazę, masakra...jak mogłem tak w ogóle myślec, że podobają mi się faceci, że jestem gejem..." I w momencie, w którym sam się zaśmiałem ze swoich głupich wkręceń, przyszła myśl "kurde, a jak miałem rację?" I powtórka z rozrywki. Nawet ewentualne bycie biseksualnym jest nie do przyjęcia, bo myślę, że będąc z kobietą, nie byłbym w pełni usatysfakcjonowany, i nie dałbym jej poczucia pełnego szczęścia, choc tak bardzo bym tego chciał. Dzięki za przeczytanie, i brawa za wytrwałosc, bo wyszło trochę długo
×