Skocz do zawartości
Nerwica.com

Schiza77

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Schiza77

  1. Matulo zazdroszczę silnego oragnizmu i silnej psychiki. Jak bym się dowiedziała, że noszę 27 letnią boreliozę, to sama wykopałabym sobie dołek Tak choloernie się boję, a boję się może nie dlatego, że kurna mogę ją mieć, ale dlatego, że jakbym potrzebobwała kiedys pomocy, to lekarz kiwnie ręką i powie, że to nerwica :/ Tymczasem, nawet katar, zganiany jest na nerwice, że przemeczony organizm, no to sie kicha. Nie patrzą na to, że nerwica to jedno, a inne choroby to drugie. Ech, z tym pokarmowym też mam cyrki. 2 lata temu miałam niby helicobactera, ktorego mi wyleczono. Od 4 miesiecy nie moge z żołądkiem, takie bóle mam że szok. Kurcze, nawet teraz, boli mnie łeb, rzuchwa i czuje się jakbym sporo wypiła. Już sama nie wiem czego to objaw Pójdę chyba spać, to będzie najlepsze wyjście.
  2. Rozumiem, że jeśli - teoretycznie - byłabym nią zakażona a serducho mam zdrowe, i raczej inne narządy również to mam większe szanse przeżycia? Moje główne objawy to: bóle mięśniowo-stawowe, przewlekłe zmęczenie - oj tak mdłości bóle i pieczenie żołądka + refluks - lekarz podejrzewa wrzody, bóle głowy - nieraz migrenowe, nieraz jakieś ukłucia, dziwne takie pobolewania szumy w uszach drżenie mięsni drżenie w klatce piersiowej - ogolnie czuje jakbym cała drgała, nie non stop ale bywaja takie chwile dziwny posmak w ustach zaburzenia miesiączkowania uczucie "nie moich rąk" arytmie zawroty głowy - nie zawsze ale się zdarzają coraz częściej zauważam u siebie swędzenie skóry :/ nie mam nic, żadnych plam ale nieraz strasznie swędzi w różnych miejscach plus no te lęki, które pewnie spowodowane nerwicą. Pytanie tylko, jak zaawansowana mogłaby byc borelioza, jesli jest, skoro kleszcz mnie ugryzł jakies 2 i pol roku temu a od roku mam większośc dolegliwości. -- 11 maja 2013, 22:53 -- Zapomniałam dodać, że też notorycznie krwawią min dziąsła - nie wiem czy toma związek, ale jak myje zęby więcej niż 30 sek, to krew mi leci jak szalona nie wiem co mi się stało - dentysta zwalał na kamień, usunął a to dalej, zmieniałąm szczoteczkę, pasty, płukałam płynami, ziołami i nic.
  3. Dziękuję bardzo za cenne informacje. Na pewno wezmę je sobie do serca i znajdę placówkę gdzie będę mogła zrobić takie badania. Myślę, że na początek przejadę się do neurologa - znajomy mamy, pracują na jednym oddziale - i poproszę o wykonanie Western Blott. To już y był jeden krok. P.s. Czy sens miałoby branie antybiotyków nie mając pewności, że to Borelioza? Np brać jakiś miesiąc, dwa i sprawdzać różnicę - czy ustepuja dolegliwosci. p.s.2. Czy borelioza jest smiertelna? Jesli tak to w jakim stadium? Cholernie się boję, myśląc o borelce, że mogę nie dożyc jutra - tu już włącza się moja nerwica -- 11 maja 2013, 22:17 -- Przepraszam, nie zauważyłąm postu. Poczytam nieco o tych badaniach. Myslę, że po "rozmowie" z Wami nie odpuszczę tym bardziej. Życie/zdrowie ma się jedno i gdzieś mam co będą mówić lekarze. Dziękuję :)
  4. Nacieki skórne w jakim sensie? Właśnie u mnie jest ten problem, że te dolegliwości nie ustępują po lekach uspokajających. A te dwie biorę jedynie pod uwagę, ponieważ nic innego nie przychodzi mi do głowy - serce w porządku, mózg też, nie mam stanów zapalnych (CRP w porządku), wszystkie wyniki w normie, a dolegliwości są i to coraz silniejsze. Polączyłam to z kleszczami, które kiedys miałam i pasowało. Już sama nie wiem co myśleć, wszędzie słyszę o nerwach i boję się, że to takie troche naciągane. Jesli chodzi o wiek, mam 24 lata, a bóle kości i stawów jak przy osteoporozie. Może ciut za wcześnie, hmm? renee.madison - powiem szczerze że mnie ciągle odsyłają, choć juz długo się u niego leczę, leki jednak nie dają ulgi. Jeśli chodzi o serce, również mam arytmie, głównie przy wysiłku, kardiolog jednak widząc moje badania, mówi, że to niegroźne i tyle. Wszedzie słyszę, że taka moja natura, natura nerwicowcaa, ból nie daje żyć. Western Blott jest chyba na NFZ o ile się nie mylę? Real Time PCR - jaki może być tego koszt? Co to jest przewlekła borelioza? Czy to jest uleczalne? Jak się to leczy? -- 11 maja 2013, 22:00 -- Jestem z Częstochowy. Kurcze, sama nie wiem co mam robić. Podejrzewam, że pojadę jak najszybciej na badania, porozmawiam jeszcze z neurologiem o swoich obawach. Z jednej strony tego tak nie zostawię a z drugiej - wszędzie pukają się w czoło mówiąc, że jestem hipohondryczką
  5. Witam. Zaczę od tego iż 4 rok leczę się na nerwicę lękową. Bywało różnie lecz mam pewną wątpliwość co do mojej osoby, otóż : 2 lata temu byłam na skraju wyczerpania, ciągłe lęki, wariacje, bieganie dzień w dzień po lekarzach. Wybrałam sie m.in na badania na boreliozę, ponieważ kilka miesięcy wcześniej ugryzły mnie dwa kleszcze - nie wiedziałam nic o rumieniu, wyciągnął mi je sąsiad pensetką, który co prawda zna się na tym, ale nie obserowałam rany później, nie wiem więc czy miałam jakikolwiek rumień (kleszcze miałam z tyłu). Wynik, wykonany metodą ELISA, był negatywny. Poszłąm więc po szeregu badań na terapię dzienną, tam doasowano mi lek - Asertin, po nim czułam się jak nowo narodzona. Nie było mi nic, nie myslalam o sercu, o lękach, o śmierci. Rok temu zaszłąm w ciążę a więc odstawiłam na szybko Asertin, niestety poroniłam ciążę i znów zaczęły się lęki i bóle, problemy z głową i sercem. Znow bieganie po lekarzach, neurolog zrobił mi badanie oczu ( nie wiem jak to się nazywa, patrzy się jednym okiem przez ileś czasu na zmieniające się linie, później drugie.) Wyniki wyszły złe więc zlecono mi rezonans głowy z podejrzeniem SM. Na szczęście wyniki były w porządku. Wróciłam więc na terapię - po raz drugi, znów dobrano mi leki. Tym razem jednak nic nie było takie samo. Lęków owszem nie miałam, ale bóle mostka, skoki serca, bóle głowy, mogę powiedzieć że migrenowe, plus szybkie przybieranie na wadze (ok 20 kg przez rok czasu), ciągłe skoki mięsni, okropne bóle żołądka, ciągłe zmęczenie, szybkie męczenie się (wejdę na 2gie piętro ale mam zadyszkę) i drżenie w klatce piersiowej (lekarze się smieją, bo nie wierzą, że mogę vos takiego czuć). Mimo psychoterapii, mimo dobrych leków wszytkie te rzeczy nie przemijają, a nawet przeciwnie - nasilają się. Obecnie odstawiłam leki, również nasercowe (brałąm bo miałam migotania przedsionków) i czekam na 3cią terapię dzienną. Powiem Wam szczerze, że nie mam lęków jako takich, dodatkowo miałam robione badanie EEG serca (oczywiscie jest super), z 10 Holterów, plus badania krwii (również dobrze), nieraz miałąm mały spadek potasu, czy żelaza, bo nieraz mam nawracającą anemię, ale nic wielkiego. Biorę non stop magnez plus od czasu do czasu żelazo (w sensie przed miesiączką), staram się odchudzić, bo wyglądam strasznie i żyć normalnie. Nie mogę jednak ponieważ wszystkie te objawy o ktorych pisałąm nie dają mi żyć. Nie mogę spac,m bo bolą mnie kości, boli mnie głowa, ciągłe kołatania serca, bół żołądka (czekam na gastroskopie), drżenie mięsni, drżenie w klatce, częste nudności i zawroty głowy. Zmierzam do tego, aby zapytać, czy ktoś z Was, kto może miał zdiagnozowaną boreliozę przy nerwicy, miał podobne objawy, mimo np. skutecznej terapii? Nie wiem, gdzie jest granica między nerwicą a boreliozą. Każdy lekarz rozkłada ręce, mowi, ze nerwy, a ja czuję jakbym z miesiąca na miesiąc stawała się coraz "starsza", jakbym miałą coraz mniej siły, jakby cały moj organizm chorował. Chcę jechać do neurologa, poprosić o skierowanie na badanie, lecz wiem, że ELISa wcale nie jest miarodajna. Jakie badanie mogłabym wykonać aby wynik był w chociaz 80 % czy 90% pewny? Bardzo proszę o porady. Lekarze nie chcą mnie słuchać, a ja coraz bardziej się pogrążam.
  6. hehe no właśnie w tym problem, że ja już wypijam dziennie po 6/7 herbat, słodzonych stewią, żeby już nie dodawać kalorii z cukru. kawy nie lubię i bałąbym się pić - w obawie o serce kiedys zapychałam się jabkami, ale po 2 dniach nie moglam już na nie patrzec :/ Dziewczyny, z jednej strony to dołujące a z drugiej, może to coś dac - wiosna jest, niedlugo lato. Może te warzywa, owoce, więcej picia niż jedzenia, więcej spacerów niż siedzenia coś da. Tylko jak tu wyjśc do ludzi z brzuchem jak wieloryb :/
  7. nomorewords43 problem w tym, że na mnie żadne racjonalne rzeczy obrzydzające jedzenie nie działają. Kiedyś działały, to też przez ponad 2 lata byłam wegetarianką :) z ogromną łatwością przyszła mi rezygnacja z mięsa, ze słodyczy które zawierały żelatynę czy nawet jogurtów z koszenilą. Na samą myśl robiło mi się niedobrze. Odkąd jednak leczę się na nerwicę, mam takie ataki nieraz głodu, że pochłonęłabym wszystko - zazwyczaj dopadaja mnie po jakiejś handrze; gdy zjem, czuję się lepiej, jakby bezpieczniej. Nie oznacza to jednak, że wsuwam jak odkurzacz - NIE, jem w miarę normalnie, nieduże porcje i często, a mimo wszystko brzuch mam jak bym byla w ciąży bliźniaczej tuż przed rozwiązaniem. Dobrze czułam się na wege, rozmyslałam o przejściu krok dalej, o weganiźmie, ale zmieniłą się moja psychika + miałam ogromne spadki żelaza i hemoglobiny. Do tej pory, a minęły 3 lata, mam ogromne braki i co jakis czas ratuję się Hemoferem lub Sorbiferem, bo chodzę o ścianach. Jeśli znasz jakiś sposób, na obrzydzenie mi niektórych pokarmów, z chęcią poczytam :) myślę, że bardzo by się przydały.
  8. Pocieszę Cię.. Ty masz 20 ja około 40 Może do emerytury się z tym uporam
  9. Kochana, ja podobnie jak Ty miałam zqsze wstręt do Wfu, do wszelkich zajęc fizycznych, natomiast po szkole biegałam po całym mieście, robiłam strasznie duże spacery, nie robiłam tego po prostu z przymusu, bonauczyciel każe. Chciałabym mieć ten komfort psychiczny co kiedys, tańczyć całą noc i nie bać się że padnę Ktoś by powiedział, że Ty masz większe powody by nie ćwiczyć - kolano. Gdy ja mowie kardiologowi, że boje się zawału, puka się po czole. Zawsze przyświecała mi idea : lepiej nie ćwiczyć i być grubym, niż ćwiczyć i być trupem. Teraz zauważam, że jesli nie bede ćwiczyć, też będę trupem, bo mam mega otyłość jak na mój wzrost, co nie jest dobre, przedewszystkim dla serca. Czuję się jak w zamkniętym kole - zostanę w nim, będzie źle, wyjdę z niego i też będzie żle..
  10. Dziewczyny, doskonale Was rozumiem. Też stosowałam diety podczas stosowania leków i nic. Do tego, miałam takie ciągotki na żarcie, że czułam się najnormalniej źle dopóki nie zjadłam czegoś, najlepiej tłustego. Gorzej niż baba w ciąży. Apropos ciązy, właśnie głównie odkłada mi się tłuszcz na brzuchu, mam takie rozstępy że gdy ktokolwiek to widzi, pyta się jak duże mam dzieci, bo wyglądam jakbym przeszła conajmniej 3 ciąże. To jest cholernie krępujące, sąsiadki zaczepiają, co mi się stało - nigdy nie byłam szczuplutka, przed tym wszystkim ważyłam 67 kg przy wzroście 160cm. Byłam już troche ponad, natomiast teraz ważę - UWAGA - 97 kg!!!! wyglądam jak waleń w ciązy bliźniaczej. Lek odstawiłam, postanowiłam jakoś inaczej walczyć z chorobą, choć już nie raz próbowałam i wiem, że jest cięzko, jednak nie chcę podporządkować swojego życia chorobie. Do tego wszystkiego doszły pewne informacje, które być może Wam okażą się pomocne. Pewien lekarz, gdy zobaczyl moj brzuch, zapytał się czy jestem bardzo nerwowa, kazał pokazać boczki i skórę przy piersiach (tam też zrobiły mi się rozstępy). Stwierdził, że nadmiar kortyzolu w organiźmie prowadzi do otyłości brzusznej, której charakterystyczną cechą są właśnie rozstępy w tych miejscach. Kortyzol (nie bede rozpisywać się za bardzo), to hormon stresu, jego nadmiar oprócz otyłości powoduje nadmierną lękliwość, nerwowość, bóle głowy, przetłuszczanie się cery i włosów. Leki SSRI obniżają jego poziom, albo razczej hamują jego "wchłanianie się" - nie wiem jak to określić, działanie w organiźmie, stąd w wielu przypadkach chorym na nadmiar kortyzolu, leki przeciwdepresyjne pomagają. Ja odtsawiłam lek 2 miesiace temu, nie chudnę nic a nic, wręcz przeciwnie, znów mam +3 kg przy normalnej, zwyklej diecie (jem to samo co narzeczony, z tym, że on chudnie a ja tyję :/). Lęki wracają, pojawia się złe samopoczucie, złe przeczucia, lęk przed spaniem i po obudzeniu się. Powiązałam sobie to wszystko i zrobiłam dzisiaj poziom kortyzolu z krwii (najwiecej jest go o 8 rano) a badanie kosztowało mnie 26 zł. Myślę, że dobrze byłoby - oczywiscie nie namawiam - zbadać i to, bo nerwica nerwicą, ale myślę, że nic nie dzieje się bez przcyzyny. Pozdrawiam Was i nie wolno nam się łamać. Trzeba obmyslić jakiś sposób na zrzucenie tego dziadostwa..
  11. No to działa chyba na tej samej zasadzie co Asertin, przynajmniej na mnie - po nim jak miałam napad głodu, to musiałąm coś zjeść bo aż mnie trzęsło Jeśli wrócę do leczenia farmakologicznego, to zdecyduję się na Fluo - serotonina, działa podobnie do sertaliny (Asertinu), a więc mam 99% pewności, że również pomoże. Ciężko jest wybierać między złym samopoczuciem a wagą, wolałąm być większa ale żyć w miarę normalnie, teraz odbija mi się na to czkawką, bo łapię doły z powodu wyglądu.
  12. Ja czytałam gdzieś, że taniec jest bardzo dobry, na nerwice no i na wagę. Uwalniają się jakieś tam hormony szczęścia, zawarte w tabletkach, które się przyjmuje - także takie naturalnie lekarstwo. Dzisiaj pojeżdziłam nieco na rowerku i potańczyłam, poskakałam (niby post jest, ale lekko mi się spieszy, ponieważ za 3 miesiace mam ślub - wiem, że nie bede wyglądać jak Cindy Crowford, ale zawsze pare kg mniej się przyda :)) i powiem Ci, że fajnie się czuję, wciąż mam ochote na jeszcze.. Może to jest jakiś dobry pomysł. Dieta dietą, ale właśnie mi brak tej silnej woli, zwłaszcza jak narzeczony wcina jakieś pyszne bułeczki, a ja wycieram kąciki ust :/ Jakie bierzesz tabletki? Słyszałam od psychiatry, że fluoksetyna jest dobra przy nerwicy i nadwadze, bo działa nieco jak narkotyk - człowiek jest pobudzony, biega itd, ale nie wiem na ile to prawda, już nie chciałam zaczynac jej brać.. Może jeszcze ktoś borykał się z nadbagażem w nerwicy?
  13. Witam. Na nerwicę lękową choruję już 3 rok (już albo dopiero.. ) i przez cały ten czas szprycowano mnie różnymi lekami, głównie Asertinem. Podczas przyjmowania tegoż leku, chodziłam ciągle głodna, miałam napady głodu, pomieszane smaki, jednak nie rezygnowałam z niego ponieważ dużo mi pomagał. Do tego wszystkiego doszło szybkie jedzenie, jakbym się spieszyła gdzieś, wszystko z resztą robię nerwowo, nie mam cierpliwości, szybko wyprowadzam się z równowagi. Efektem mojej choroby, lęków, leżenia, siedzenia, zmiany menu i brania leków jest dodatkowe 30 kg przez te 3 lata. Nigdy nie byłąm kruszynką, a więc ten bagaż tłuszczu zrobił ze mnie wieloryba w ciązy bliżniaczej - dosłownie. Obecnie rzuciłam leki - chcę wziąć się za siebie, w sensie zdrowia, aby przygotować się na zajście w ciążę, o czym strasznie marzymy wraz z narzeczonym. Problemem jednak, który wciąż mnie hamuje jest strach, lęk, głównie o serce. Kardiolog uważa, że serce mam zdrowe, natomiast wszelkie migotania przedsionków, arytmie, częstoskurcze itd czyli wszystko co przyniosła mi nerwica, jest spowodowane tylko i wyłącznie stresem, moim tokiem myślenia. Z jednej strony, zdaję sobie sprawę, że moja choroba siedzi w głowie a nie narzadach, nie w ciele, i to głowa emituje moje wszystkie choroby dalej, tak, ze odczuwam je wszedzie, choć ich tam nie ma, z drugiej jednak boję się ze im bardziej zacznę ćwiczyć, tym serce szybciej bedzie się męczyc (gdy mam puls większy niż 90 i cisnienie większe niz 120/80 zaraz się boję, że będę mieć zawał..), a jak będzie się meczyc to ja znow będę wpadać w panikę i na tym się skonczy. Stąd pytanie do Was - czy ktoś przybrał na wadze przez nerwice? (ja im wiecej mam stresu tym wiecej podjadam ) Jak udało Wam się pogodzić stres, nerwy i obawy z wysiłkiem fizycznym? Może macie jakieś pomysły na zrzucenie tego czegoś? Obecnie rzuciłam się na rowerek stacjonarny i robię brzuszki, ponieważ brzuch mam taki iz ustępują mi panie miejsce w autobusie :/ i mimo iż mięśnie mi się nie męczą, nie mam zadyszki ani nic, to przestaje cwiczyc jak tylko serce bije za szybko Stres mnie blokuje, a naprawde chciałabym w koncu czuć się zdrowiej (juz nie mowie tutaj o estetyce..) Z góry dziekuje!
  14. Dokładnie tak. Będzie to terapia grupowa. Czekam na nią naprawdę z utęsknieniem, ale nie wiem co robić do tego czasu, gdzie szukać pomocy. Raz płaczę i mam siebie dość, raz jestem zupełnie bez uczuć. Umarłabym gdyby mojemu narzeczonemu coś się stało, a takie myśli dobijają mnie dodatkowo, bo wiem, że rodzą się w mojej głowie, w głowie osoby, z którą on planuje przyszłość. Nigdy nie myślałam o samobójstwie, wciąż miałam jakieś światełka w tunelu. Obecnie sama stwarzam sobie takie myśli, ponieważ mam dośc siebie, dość tego co się dzieje w mojej głowie. Dlatego szukam pomocy wszędzie, nawet tutaj..
  15. Witam. Miałam dylemat w którym z działów założyć ten temat, jednakże mam nerwicę lękową, postanowiłam założyć go właśnie tutaj. Leczę się na nerwicę od 4 lat. 5 lat temu mój partner powiesił się w pokoju obok w nocy, co zmieniło moje życie całkowicie. Zaczęły się objawy nerwicowe, z którymi przeszłam ciężką walkę i dalej walczę, choć już nie dają tak w kość. 2 lata temu poznałam wspaniałego faceta, zamieszkaliśmy razem i obecnie mamy zaplanowany ślub na rok przyszły. Kocham go bardzo mocno, wspiera mnie w mojej chorobie, a przecież cięzko jest z taką osobą wytrzymać. Rok temu mielismy kryzys - czułam, że nie zdradza z kolezanką z pracy, nie mam dowodów na to, jednakże nie wyborazalam sobie bez niego zycia, zostalismy razem. On zerwał kontakty z ową panną, a ja z chlopakiem, z ktorego ramionach wyplakiwałam ówczesne wydarzenia. Zaczelismy wszystko na nowo, mimo wszystko, wiedząc, że sama nie byłam święta, nie umiem mu tego wybaczyć, na sama myśl o tym, ze moglby dotykac innej, sprawia ze pęka mi serce i czuję ogromną złość. 5 miesięcy temu zaszłam w ciążę, jednak okazało się, że zarodek się nie rozwija. Poroniłam. O dziwo przeszłam to wydarzenie dosc lekko, plakałam, pytałam dlaczego wlasnie my, ale jakoś obeszło bokiem. I tu się zaczął pojawiać problem. OD tamtej pory jestem strasznie nerwowa, mój partner strasznie mnie irytuje, każda rzecz o jaką mnie poprosi sprawia, że się we mnie gotuje. Nie widujemy się całymi dniami, on pracuje, ja zajmuję się domem, ponieważ wciąż szukam pracy. Widujemy się jedynie wieczorami, które to były dla mnie zawsze takim centrum dnia - nie mogłam się doczekać, aż się położymy razem w lozku, przytulimy, porozmawiamy. Teraz jest zupelnie inaczej. Czekam, aż wyjdzie do pracy, jego ciągłe przytulenia nie dają mi juz takiej satysfakcji, a najgorsze jest to, że codziennie, najczęśćiej w nocy, mam myśli, aby skręcić mu kark. To jest przerażające!!!! Nie sądzę, aby chodziło o to, że go nie kocham, bo kocham całym sercem. Poprostu coś się dzieje ze mną, z moimi uczuciami. Pewnego dnia, gdy wchodzilismy do domu, zaatakował go jakiś koks, był pod wpływem alkoholu. Ledwo zamknelam drzwi, bo inaczej by go wyciągnął i rozszarpał (ten facet).Nie mogłam dojść do siebie przez 4 godziny, siedziałam i płakałam, że mogło mu się coś stać, a tego bym nie przezyła. Pozniej bałam się o niego jak miał gdziekolwiek wyjśc, ze coś mu się stanie.Boję się o niego a pojawiają mi się takie myśli!!! To jest nienormalne! Nie daję mu przy tym uczuć, wogole jestem strasznie nerwowa, wszystko mnie denerwuje, telefony od znajomych, od mamy. Opowiedziałam mu o tym, że mam takie złe myśli. Powiedział, że wie, że go kocham i nic mu nie zrobie, jednakże zawsze gdy trzymam dłonie na jego głowie, ręce drgają wręcz, a w głowie słyszę wciąz "zrób to!". Czuję się jak bym była opętana. Już nie wiem co mam robić. Ratuję się hydroksyzyną na noc, aby szybko zasnąć, ponieważ cisza nocna bardzo mnie dobija, ale wiem, że to nie wyjście. Do tego wciąż mam mu za złe brak uczuć, brak spontaniczności, romantyczności. Wiem, że sama mu tego nie daję, ale wciąz brakuje mi miłości cielesnej między nami (nie wiem czemu ale mam ogromne na nią zapotrzebowanie), z jednej strony mam ochote zamknac się sama, a z drugiej brakuje mi naszego związku. Jestem pełna sprzeczności i nie umiem sobie z tym poradzić, a najbardziej dobijają mnie te złe myśli, natrętne. Byłam kiedyś na oddziale dziennym i wiem, że takie wyjawienie wszystkich problemów innym, wiele daje, ponieważ każdy może dojśc do różnych, często trafnych wniosków. Dlatego postanowiłam napisać tutaj. Może mieliście podobne doświadczenia, podobne zachowania. Czekam na leczenie na oddziale dziennym, ale to dopiero w lipcu, pod koniec. Do tego czasu boje się, że wydarzy się coś bardzo złego. Błagam, podzielcie się swoimi opiniami. Może macie jakieś sposoby na ułożenie sobie tego wszystkiego? -- 12 cze 2012, 13:54 -- Oj przepraszam. Temat miał pójść w "Nerwicę lękową"...
×