Witam... to przerażające jak coraz więcej ludzi, głównie młodych, wrecz masowo ma problemy z własną psychiką, z samym sobą... ze mną nie jest inaczej... 3 lata temu zdecydowałam się pojsc po raz pierwszy do psychologa,ale niestety kobieta nie zdobyła mojego zaufania i juz nigdy do niej nie poszłam... było lepiej było gorzej, jakos nie zwariowalam... ale jak wracało, to zawsze ze zdwojoną siła... poźniej zdecydowałam sie, a raczej mama z siostrą wysłaly mnie do prywatnego psychologa , bo nie mogły juz patrzec jak sie mecze... zaliczyłam kilka spotkań i było ok, ale jak to zwykle po ciezkim czasie bywa - przychodza dobre dni i nie wiem czy to akurat sie nie zbiegło... w kazdym bądź razie zaprzestałam terapii... przyszły wakacje i było ok. Niestety z kolejnym rozpoczęciem roku akademickiego (obecnego) znowu sie zaczeło... mam problem z sobą samą... nawet nie wiem skad mi sie to wzielo, bo w liceum jeszcze bylam bardzo pogoda, zadowolona z zyciai siebie dziewczyną... nie potrafie sie polubic, ciągle cos mnie w sobie wkurza, rozpamietuje swoje zachowania sprzed kilku dni, miesiecy a nawet i lat... strasznie mnie to męczy i dręczy... tych stanów przewineło sie u mnie kilka i niestety nie wiedziec dlaczego ciagle przybywa... obsesyjnie traktuje swój brzuch... praktycznie nie ma dnia, kiedy bym nie narzekała na niego... strasznie szybki mi rosnie co bym nie zjadła czy wypiła... w ogóle jedzenie pochłania mi duzo mysli... kiedys strasznie sie odchudzała (ale nie doszło do potrzeby ingerencji lekarza), teraz nie potrafie sie czesto powstrzymac od jedzienia... nie zebym sie objadala,ale mam czasem ochote na cos i sobie nie odmawiam, potem od razu brzuch mi rosnie, wkurzam sie na siebie i błędne koło... był czas, że jak tylko zostawalam sama w mieszkaniu, to od razu szłam do kuchni i cos jadłam... to było straszne, jak w jakims amoku... zaznaczam,ze nigdy nie zwracałam... niestety czy tez stety nie potrafię... w kazdym badź razie przez ten brzuch, pełnosc na brzuchu (niekoniecznie z jedzenie, bo też i z nerwów, które bardzo łatwo do mnie "przychodzą"), czesto nie mam ochoty wychodzić, nie mam ochoty przebywac z ludźmi... ostatnio moim problemem jest notoryczna myśl, że ktos mnie obgaduje... jak tylko wyjde np.mieszkania od razu myśle, ze moim znajomi beda o mnie mowic, o moim zachowaniu itp. Nie potrafie tego dokładnie opisac... i nie potrafie sie tego pozbyc... w ogole ciezko opisac co sie w mojej głowie kłebi... jest tego niestety sporo;( chodziłam ostatnio do scanmedu do psychologa, zrobiła mi kilka testow, po czym praktycznie nie wiele o nich powiedziala i zaproponowała terapie grupowa... ok, tylko taka terapia jest codziennie i do poludnia... kto ma czas codziennie do poludnia... a studia, praca... nie rozumie... tamtejszy psychiatra dała mi skierowanie i namiar na ul.Śląską 5, mam spotkanie we wtorek... czy ktoś moze był tam? w ogóle jak ktoś dobrnął do tego momentu, to bardzo dziękuje za cierpliwosc i wyrozumiałość... ja juz czasem, a nawet i często, nie wiem co mam robic... jak mnie dopadaja te myśli destrukcyjne, jakies lęki "z dupy"(sorry...) to poprostu czuję sie bezradna... pozdrawiam Was wszystkich i mam nadzieje,ze bedziemy kiedys mogli napisać w poście "udało mi sie"... dobranoc...