A ja już z dnia na dzień coraz bardziej zaczynam mieć dość swojego życia. I nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Tylko wiecie co? Pewnie nawet, gdybym miał kogoś takiego, to nic by z tego nie wyszło. Bo ja nawet nie umiem o tym mówić. Już samo myślenie o tym boli mnie od środka, a co dopiero mówienie. Musiałbym napisać tak wiele, by zostać zrozumianym, że nawet sam nie wiem, czy byłbym to wszystko w stanie ogarnąć, by nie pominąć czegoś istotnego. Dlatego nie wiem, czy ten pierwszy post nie będzie jednocześnie ostatnim.