Skocz do zawartości
Nerwica.com

thewho89

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez thewho89

  1. Klarunia, dziękuję za odpowiedź. To prawda, że rodzice wpoili mi coś takiego, ale postaram się walczyć, bo jest o co. Całe życie przeżyć w marazmie? Nie, to nie dla mnie.
  2. Niestety ciężko to wyplenić. Ponadto dobrany strój, zmiana wizerunku nie pomaga, bo gdy ściągam ubranie to dalej widzę faceta zamiast kobiety. Nie da się tego zaakceptować, bo jak kobieta ma się czuć pięknie skoro wygląda jak facet? Mimo wszystko dziękuje cudak za posta :)
  3. Klarunia, Ale jak przyjąć takie nastawienie? Bo jest to bardzo ciężkie. A, że nie wiem gdzie kończą się moi rodzice, a zaczynam ja to prawda....Minęło już trochę czasu od mojego ostatniego postu i szczerze....jest jeszcze gorzej. Mam teraz do tego skomplikowaną sytuację życiową, a jednak problem braku akceptacji samej siebie wciąż mi nieobcy. Sama nie wiesz już co robić....
  4. Przerabiałam to już. Z psychologami :) Ale coż widać innej opcji nie ma i muszę to robić, aż umrę w tym chorym uczuciu. Wiem, że brzmię jak jakaś stara gderliwa babura :)Może kiedyś się uda i może w końcu nawet pojadę na basen albo na jakiś wyjazd i będę normalnie szła do pracy i nie będę wyzywała swojego chłopaka od kryptogeja. Mimo wszystko perspektywa dalszego męczenia się odbiera całą radość....
  5. Ale nie jestem otyła, a po tej pani widać, że mimo wszystko ma kobiecą figurę i jakby chudła wyglądałaby fenomenalnie. -- 05 cze 2012, 12:07 -- Ponadto właśnie nie skupianie się na tym nie wychodzi od kilku dobrych lat. Właśnie poszłam do łazienki się pomalować i znów to samo co zawsze miało miejsce. Mianowicie płacz, że tak paskudnie wyglądam. To mój codzienny rytuał.
  6. Moj poprzedni zawsze powtarzal, ze pomimo, ze wygladam jak mezczyzna on jest w stanie to zaakceptowac i ze w sumie moze miec brzydka kobiete, bo przynajmniej wie, ze nikt mnie nie odbije. Ludzie to zauwazaja. Niestety.
  7. Rafka doskonale to wszystko rozumiem. Nie mogę jednak przyjąć i zaakceptować tych moich proporcji. Nie jestem gruba, bo waże 58kg przy wzroście 171 i nie mam na tym punckie kompleksów, ale to, że wyglądam jak mężczyzna mnie zabija. Wiem, że to hamuje rozwój mojej osoby, bo nie mogę "levelować". Siedzi to jednak we mnie na tyle silnie, że przysłania mi wszystko.
  8. Babski wieczor, nie ma to tamto:) Poplaczmy sobie razem :)
  9. Tahela od samej siebie nie uciekniesz. I nie płacz tam, bo mi też się smutno robi :) Oddaj ten smutek mi i tak już dzwigam go wiele :) Co do problemu możesz się znim zmierzyć, ale czy się uda w więkoszości zdeterminowane jest tym co dostałaś w domu. -- 05 cze 2012, 02:35 -- Dobranoc Locust. Perwersyjnych snów życzę :)
  10. Tak, ale czasami mam wrażenie, że psycholog mi nic nie pomoże. W sumie już w wieku 10 lat byłam swoim własnym psychologiem, a tych 3 na których trafiłam powiedzmy, że mi pomogło na tyle, że przestałam mieć jakieś chore myśli samobójcze. Natomiast śmiem wątpić, że następny pomoże. Wszak mawia się, że do 3 razy sztuka.
  11. Daleko od rodziny jest ciężko, ale z drugiej strony czy człowiek aż tak tęskni za domem jeśli wie, że tam czeka go tylko krytyka? Co do psychologa to na 4ego nie zdecyduje się raczej. Tutaj nawet lekarka w przychodni mnie wysyłała, bo miałam znów depresję przez to, ale nie chciałam. -- 05 cze 2012, 02:25 -- A co do odległości wcale to nie pomaga. Chyba prędzej czy później człowiek będzie się musiał zmierzyć z problemem czy to blisko domu czy daleko. -- 05 cze 2012, 02:29 -- W każdym bądź razie dziękuje, że podsuwacie mi pomysły. Ciągle nad tą terapią myśle, ale widzę to w ciemnych barwach.Tak sobie pomyślałam, że kiedyś przeprowadzę rozmowę z rodziną i powiem im co tak naprawdę mi przekazali, ale nie wiem czy to przyniesie jakiś efekt, bo czuję, że zacznie się od nowa, zwłaszcza, że teraz moje siostry mieszkają blisko domu. To są piękne blondynki o niebieskich oczach i figurze klepsydry, a ja pośrodku nich dostałam najbardziej wadliwe geny :)
  12. Tak. Stwierdziłam, że jak pojadę jak najdalej od miejsca gdzie się to zaczeło to pomoże. Marzenia ściętej głowy jak to mawiają... Chyba jeszcze gorzej jest... Ale w ramach optymistycznego akcentu żelki haribo są tańsze. Chociaż tak sobie to wynagradzam :) A tak na poważnie to dalej płacz, żal itd.
  13. Spokojnie Locust żadne oryginalne miejsce, ale wciąż angielski stwarza mi lekkie problemy. Znaczy się dogaduje się, ale w gronie osób 2+ nie potrafiłabym spokojnie myśli wyrazić, więc terapia grupowa odpada ;/
  14. Teraz to zwątpiłam. Od 6 lat ciągle gdzieś chodziłam, ale brak mi już energii na to. Ponadto nawet jeśli mam ochotę coś zrobić gdy tylko siebie zobaczę to jest w większości płacz i brak chęci wyjścia z domu, aby nikt takiego faceta nie zobaczył. A terapia grupowa w miejscu gdzie jestem nie zdałabym egzaminu gdyż mam problemy z wysławianiem się biegle w obcym języku.
  15. Ja poszlam najpierw do psychologa takiego normalnego. Przez jakies trzy lata chodzilam do niego, a w miedzyczasie tez na terapie indywidualna. Na grupowa bylam zbyt niesmiala :) Udaj sie do psychologa może akurat pomoże:) I koniecznie najpierw kwestie jedzeniowe rozwiaz.
  16. Indywidualna. Na grupowa jestem jednak zbyt niesmiala i stresuje sie innych
  17. Teraz jestem od nich oddzielona daleka woda, ale dalej tkwi to we mnie. Do tego stopnia, ze gdy chlopak mowi mi, ze mnie akceptuje to potrafie sie zapytac czy aby nie jest kryptogejem. -- 05 cze 2012, 01:39 -- Ponadto na terapie chodzilam. Chodzilam tez na terapie w zwiazku z DDA, ale efekty jak widac marne. I tu tkwi jakis paradoks. I chce i nie moge.
  18. I tu kolejna rzecz. W domu mowili mi "Myslisz, ze strojem cos zatuszujesz? Nie ludz sie. I tak widac jak wygladasz. Nie oplaca Ci sie nawet tego robic". Mimo wszystko staram sie ubierac kobieco, ale mam wrazenie, ze wygladam wtedy jak mezczyzna przebrany za kobiete. -- 05 cze 2012, 01:35 -- Nie ma to jak prostolinijnosc i stabilnosc mezczyzn prawda?
  19. Skupiam sie na tym tylko, bo u mnie wdomu na takie plytkie rzeczy zwracalo sie uwage. Ponadto mam tez meski charakter (oprocz tego narzekania jak widac ), ale to juz inna bajka. Charakter akceptuje, ale tego jak wygladam nie.
  20. Kochana, ciesze sie, ze akceptujesz sama siebie. Ja nie potrafie tego zrobic. I chodzi mi o ten maly skraweczek porady jak tu przejsc do porzadku dziennego na tym, ze wygladam jak mezczyzna.
  21. Byc moze, ale czuje sie przez to paskudnie, jak mezczyzna. Nie ma we mnie nic kobiecego. Ponadto chodzi tu bardziej o spojrzenie na sama siebie. Psycholog nie potrafil mi wyperswadowac tego myslenia, kto wiec potrafi? Nie zaprzatalabym sobie glowy takimi blahymi sprawami jak wyglad mezczyzny, ale ciagly placz z tego powodu nawet gdy staram sie o tym nie myslec nie daje mi spokoju.
  22. Prawdopodobnie nakręciłam się sylwetką. To raczej pewne. Prawdopodobnym powodem tego wszystkiego jest to, że w domu przez całe 19 lat swojego życia słyszałam, że wyglądam jak mężczyzna, bo nie mam wielkiego wcięcia w talii i wąskie biodra. I, że chyba komuś u góry coś sie pomyliło. Teraz nie potrafię się od tego uwolnić, a bardzo bym chciała, bo nie da się żyć wstając rano i mysląc sobie "kurcze chyba jednak powinnam być facetem, bo taki wygląd mam". -- 05 cze 2012, 01:23 -- Kontak z boku nie wygląda na zły, ale wyniosłam o sobie takie zdanie z domu, że powinnam być mężczyzną mając taki wygląd.
  23. Tak mam chłopaka, ale takiego, który mnie chciał. Jedyny chętny :) Właśnie z tą autoironią mam problem. Choć jeśli chodzi o kwestie charakteru to potrafię z dystansem spojrzeć na swoje wady, ale nie jeśli chodzi o moją sylwetkę. To temat, który żyć nie daje. Sama sobie pomoć nie potrafię, bo właśnie chodzi o to, że idąc po mieście potrafię spojrzeć na coś na wystawie i zobaczyć swoje odbicie i rozpłakać się. Cóż chyba pozostaje mi życie w smutku :)
  24. Przez kilka lat chodziłam do jednego psychologa, ale zobaczyłam, że wcale nie jest lepiej i zmieniłam na kolejnego. Chodziłam do niego rok, ale też do mnie nie trafiał. Poczym rok temu dałam psychologom ostatnią szansę, ale byłam na kilku wizytach i zwątpiłam, bo ileż tak można bez celu chodzić na wizyty? Mimo wszystko dziękuję za radę
  25. Nienawidzę samej siebie. Mam 23 lata i dalej siebie nie akceptuję. Nie znoszę swoich proporcji i choćbym zrzuciła setki kg i tak mi to nie pomoże. Nie mogę zaakceptować mojej męskiej sylwetki i zaczyna to urastać do rangi jakiejś psychozy. Niestety nie jest to tylko zwykły kompleks, a coś co nie daje mi normalnie żyć od kilkunastu lat. Z tego powodu nigdy nie byłam na basenie/nad morzem/na żadnym wyjeździe, a miło byłoby poczuć opór wody na swoim ciele...Jak pomóc samej sobie? Z tym pytaniem kieruję się do ludzi, którzy poświęcą chwilkę na przeczytanie tego co napisałam. Psycholog nie pomógł, chłopak nie pomaga, przyjaciółka nie potrafi do mnie dotrzeć. Sama też nie potrafię siebie przekonać, że można tak żyć. Jak zaakceptować to, że wyglądam jak mężczyzna?
×