witam serdecznie
mam 23 lata. nie stwierdzono u mnie nerwicy, ale patrzac po objawach to chyba to... Nasiliła sie w marcu, po powrocie z wakacji... stres na uczelni, nieprzychylne spojrzenia wspollokatorki, Kochanie bardzo daleko, znajomi pograzeni w swoich sprawach, no i ataki... rodzinny dal cos na uspokojenie (siostra poszla) i wszystko bylo prawie pieknie, jakos doszlam do siebie, bylo mi dobrze, moglam odpusic, a potem lek sie skonczyl. cale szczescie znowu mialam 3 tyg wolnego. ale w polowie trzeciego tygodnia wiedzialam, ze musze do szkoly wrocic i znowu nocne ataki - lzy i bezsennosc. wrocilam do szkoly i od razu cos na uspokojenie. nawet dobrze dzialalo, codziennie zaliczenia i egz jakos bez wiekszych nerwow znioslam. do dzis... chyba sie juz ta nauka zmeczylam i tesknie do domu. napisalam tu, zeby sie wygadac, bo znowu mi smutno i samotnie... a jak poczytalam to forum to mi sie tak cieplej na sercu zrobilo... :)