Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rafał Gondek

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Rafał Gondek

  1. Rafał Gondek

    Mój przypadek

    i znów parę dni mineło tylko na pracy stresie i walce dziękuję marioli 3001 za słowa otuchy co do leków mam takie same zdanie że trzeba walczyć a nie łykać prochy to prostrze może ale nie daje takich samych skutków co prawdziwa walka z własnymi słabościami nie mówię żeby nie brać niczego bo sam wspieram się mieszanką segatywną ale przecież to zioła zażywam też nospę rozkórczowo na moje jelita które jak tylko się zdenerwóję to puchną i ranigast na nadkwasotę ale to wszystko czasem rutinoskorbin jak mnie bierze przeziębienie z racji że prowadzę jednostkę dla starszych osób często psychicznych mam szeroki dostęp do leków różnych hydroksyzyny , pernazyny ,lorafenu rispolux i i nnych wytłumiaczy ale nigdy nie korciło mnie próbowanie czy na mnie podziałają bo jeżeli teraz mam 30 lat i będę sie faszerował lekami to co będzie w wieku moich rodziców a nerwica to nie choroba psychiczna prędzej bym powieział że raczej cywilizacyjna jedni tylko są trochę mniej odporni od innych w moim przypadku to nadmiar pracy obowiązków zobowiązania wobec klientów odpowiedzialność przed rodzinami bankami spore zadłużenie i brak czasu na własne potrzby ( granie pisanie piosenek wierszy ) ale trzeba walczyć dziesiejszy dzien zapisałbym na plus a sobotę na minus dobrze jest sobie robić taki " rchunek sumienia " i mysleć o tych pozytywach to pozwala zwalczyć niektóre objawy wiem wiem zaraz ktoś powie że jak dostasje ataku nerwicy to nie jest w stanie zapanować nad nią ja też tak mam ale prubuję wystarczy 10 minut i wracam do normy staram się wytłumaczyć sobie że to tylko moja pszychę się poddaje i że nie skończę jak inni moi pacjenci w pomieszczeniu bez klamek że to chwilowe że nie może być zawsze źle rtrzeba budowć wszystko od nowa ( swoje życie bo kto nie walczy to umiera ) takie są realia życzę wam walki ze swoimi słabościami i jakiejś osoby która was będzie wspierać jak nie radzicie sobie to napiszcie e-mailla bezpośrednio do mnie napewno odpiszę taka korespondencja dużo daje uwieżcie rafal_gondek@poczta.fm do zobaczenia na forum i po za nim Rafał
  2. Rafał Gondek

    Mój przypadek

    Parę dni nie pisałem ale to nie znaczy ze wszystko jest ok co do przełamania się i pujścia do psychologa to jeszcze nie jestem gotów to tak jak z dentystą od dzieciństwa chodziłem do niego dopiero jek mnie bolał ząb na razie sobie radzę chociaż dzisiejszy dzień upłuną na dużych rozczarowaniach bo nie dałem rady z Realem ( supermarket ) w prawdzie weszłem ale po 10 minutach już musiałem wyjść bo nie mogłem ustać na nogach tak mnie trzepało a po za tym dużo pracy i wtedy człowiek zapomina albo zmęczenie to też dobry element bo najgorsze są te mysli które nas dopadają w wolnym czasie boję się tylko jednego ciągle jeżdzę i załatwiam wszystkie sprawy z Martą ( moją nażeczoną ) tak się składa a i mi jest lżej kiedy jest ona przy mnie boję się uzależnić od jej obecności że nie będe w stanie pojechać sam gdzieś czy czegoś załatwić to znaczy wychodzę sam do sklepów czy do kiosków czy do banków ale ona zawsze jest w pobliżu w aucie jak nie daję rady sam to idzie ona nie wiem sam może w najbliższych dniach spróbuję zrobić coś sam pojechać po obiad czy sam nie wiem załatwić jakąś sprawę trzymajcie za mnie kciuki bo jutro zakupy do firmy na tydzień w biedronce to dla mnie tragedia przez ten czas jaki spędzam w tym sklepie kolejki i sami wiecie najgorsze że nie potrafię się przełamać np disiaj po powrocie z reala siedziałem w aucie i czekałem na Martę była w sklepie dwie godziny a mi się chciało bardzo sikać ale nie potrafiłem się przełamać żeby wejść do toalety w tym supermarkecie wolałem się skręcać co napędzało jeszcze większy stres bo co ona tam robi w końcu jak wróciła to byłem dla niej szorstki i szybko jechałem do domu to przykre bo rok temu potrafiłem jak ona spedzić w tym markecie dwie godziny i cieszyć się zakupami . Może jutro będzie lepiej .
  3. Rafał Gondek

    Mój przypadek

    Dziś już poraz trzeci piszę o sobie i moich problemach , to naprawdę dobre i rozładowywujace uczycie kiedy można wyżucić z siebie wszystko co złe . Co do maui problemy z brzuchem każdy je ma ja też tylko cokolwiek zjem zaraz puchnę i mam proplemy gastryczne wdęcia szemrania uciski już nawet noszę pasek pod podbrzuszem co go jeszcze bardziej uwydatnia i robi ze mnie wielkiego grubasa . siedząc gdzieś lub jadąc samochodem muszę mieć rozpięte spodnie aż strach pomysleć co by się stało jakbym miał wypadek a tu rozpięte spodnie . Wogóle moja przygoda rozpoczeła się od problemów z jelitami zostałem żle zdiagnozowany bo stwierdzono u mnie zespoł jelita wrażliwego odsyłam do tematów zespół jelita drażliwego a jelita w dziale archiwalnym . Mariola 3001 co do cudownosci psychologów to mam trochę inne zdanie może tam w Londynie to cudowni ludzie ale nie w Polsce uwierz pracuję z psychologami ponad 10 lat ( jestem terapeutą zajęciowym) już różnych widziałem po drodze ale jak Boga kocham nie poszedł bym do żadnego z nich tu jest problem bo w moim mieście jestem dość znaym to znaczy tu wszyscy o wszystkich wiedzą dlatego nie mam odwagi pójść tylko sam walczę z tym Sam przez trzy lata w Krakowie robiłem za psychologa w sprawach depresji osób niewidomych i chorych na shizofrenię nawet kilka z nich wyciągnąłem że do dziś funkcjonują normalnie dlatego znam ten temat dogłębnie ( najtrudniej leczy się sam lekarz ) dlatego wolę pisać na forum i walczyć z nerwicą sam bez pomocy specjalistów jak już nie będę dawał rady wtedy może . co do dzisiejszego dnia to prawie był normalny w meczy z N 0-0 zakupy i most ok , przyjęcie pacjenta ok , chociaż mnie trzepało , zakupy w biedronce już trochę gorzej ale wytrzymałem natomiast samodzielne zakupy w mięsnym przegrana odpuściłem poczekałem na Martę i dopiero z nią jakoś poszło tak że nie jest tak żle zaczołem pić mieszankę uspakajającą ziołową co rano i jakoś daję rady dziś znowu noccka mam nadzieję że wytrzymam do rana bo mam ciężki stan pacjentki już prawie w stanie agonalnym 96 lat , sonda , odleżyny itd. mam nadzieję że jakoś przetrzyma noc . Bo nie wyobrażam sobie jakby miała jakąś zapaść w nocy nie żebym nie był przygotowany bo już nie jedną reanimację ( podopiecznych ) mam za sobą też kilka odeszło przy mnie ale stres z pogotowiem aktem zgonu załatwianiem tych spraw formalnych które z racji że jest to mój własny interes spoczywają teraz namnie jak pracowałem na " państwowym" to mnie wal...................... martwił się dyrektor jednostki a teraz to muszę być ja i jak wytłumaczyć to innym że się trzęse od srodkai niepotrafię być profesjonalitą to trudne zwłaszcza w moim zawodzie . Ale mam nadzieję że dam radę i wam tego życzę do jutra pozdrawiam wszystkich Rafał
  4. Rafał Gondek

    Mój przypadek

    Dziękuję za słowa otuch bardzo mi się przydały to dla mnie ważne żeby od czasu do czasu porozmawiać z ludźmi o swojej chorobie niestety nikt mnie nie może wyręczyć w mojej pracy gdyż to jes moja firma i sam pracuję na to co mam ciążą na mnie spore zobowiązania wobec banków które muszę spłacać , zobowiązania wobec klientów podpisane umowy może właśnie to mnie dusi i przytłacza mam pytanie do uczestników forum czy ktoś z Was pił kiedyś mieszankę somatyczną czy coś takiego bo lekarz mi ją przepisał na moje stany nerwowe tylko zastanawiam się czy ją brać to kolejny kłopot który mnie prześladuje jak wezmę jakieś lekarstwo to się boję że ono nie działa , że się uzależnię i czuję się gorzej jak je wezmę niz jak go nie biorę chyba się negatywnie nastawiam do leków bo pracując lata z osobami z zaburzeniami psychicznymi widziałem za dużo skrajnych przypatków ludzi otumanionych którzy szczęśliwi żyją w własnym swiecie ale tak naprawdę nie wiedzą że żyją tego się boję najbardziej że stanę się kimś kto pod wpływem leków nie będzie wiedział nic o świecie ( będzie mi obojetne czy są ze mną bliscy czy nie obojetne co jem w końcu obojętne czy zyję czy nie ) może dlatego jestem taki any do leków zwłaszcza tych przytłamiających czy psychotropowych . A ja przecież muszę żyć chcę żyć czuć bliskich nie być obojętny na świat może to że pracuję w zakładzie gdzie wszyscy powoli odchodzą ( starzy ludzie w wieku 90 lat ) którym jest obojętne życie widzę jak powoli przygasają nafaszerowani lekami uśmiechają się powtarzajac w kółko te same żeczy a w oczach widać wygasły płomień życia jakie kiedyś mieli sam sobie wybrałem taki zawód taki biznes bo nic innego nie robiłem od kiedy pierwszy raz poszedłem do pracy zaraz po ogólniaku może to też ma wpływ na mnie i na moje zachowanie . Nerwica to straszna choroba a największą jej shizą jes to że toczy się w środku nas ludzie z którymi rozmawiam , spotykam się nie wiedzą że gotuję w środku że ukratkiem badam tętno że moje dziwaczne zachowanie jes spowodowane chorobą a nie tym że ich lekceważę lub że jestem z natury nadęty czy opryskliwy a przecież im nie powiem że mnie trzepią nerwy że nie mogę dłużej stać w kolejce bo zaraz mnie rozniesie że nie będę z nimi rozmawiał dłużej bo nie dam rady wytrzymać że kręci mi sie w głowie a nie jestem pijany . Chciałbym kiedyś jak dawniej być na luzie jeździć samochodem bez stresu poznawać nowych ludzi jak pomyślę o tym co przeżyłem do trzydziestki ilu ciekawych , zwariowanych , inteligentnych ludzi spotkałem ile miałem siły wewnętrznej to nie jedna książkę bym napisał mam nadzieję że kiedyś tak będzie . Co do dzisiejszego dnia to trochę lepiej trzy do dwóch dla nerwicy ale już lepszy wynik niż dwa dni temu . Najpierw wizyta lekarki 0-1 dla N nawet nie porozmawiałem z nia posłałem pracownika może się nie obrazi ( była u pacjenta z wizyta ) potem poczta i już 2-0 dla N za długa kolejka objawy tradycyjne ale wracam jak jest mniej ludzi i wytrzymuję 4 przelewy zapłacone i fax z potwierdzeniem już 2-1 dla N apteka kolejka dużo recept ( wybieram dla moich pacjentów ) objawy tradycyjne już mam wyjść zostawić martę samą ale przełamuję się i wytrzymuję 3-2 dla N potem już dobrze praca fizyczna koszenie trawy murowanie grila godzinka snu i już jestem na nocce byle do rana jutro kolejny mecz ( przywożą nową pacjentkę w cięzkim stanie ) spróbuję wygrać do jutra Rafał [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:02 pm ] Zapominiałem o sobie napisać że trochę piszę ( głównie wiersze i poezję śpiewana )zapraszam na moją autorską stronę www.Rafal-Gondek.prv.pl znajdziecie tam info o mnie jeszcze z dobrych czasów przed Nerwicą mam nadzieję że was nie wystraszy szata ale pisałem ją w 2001 r. mam nadzieję że jeszcze chodzi pozdrawiam wszystkich Rafał
  5. Rafał Gondek

    Mój przypadek

    Nie wiem dlaczego wczoraj napisałem tego posta ale wiem jedno że pomógł mi się trochę pozbierać do kupy chciałbym nie wiem jak Wy opisywać tu moje dni może to dziecinne ale jak się wyżuci z siebie tą złą energię to na pewno będzie lepiej . Dzisiaj po zakończonej nocnej zmianie od razy pojechałem z wynikami krwi do analizy ( chodzi o krew pacjentów ) i już nerwy bo muszę przejechać zatłoczone miasto , ale dobrze przebrnąłem most ( nie wiem ale jak na mostach są kolejki boję się na nie wjechać szukam alternatywnych dróg ale ten punkt do którego jadę nie ma innej drogi tylko przez most ) i oczywiście nerwówka w punkcie przyjęcia krwi zaczyna mnątrzepać dobrze że Marta jest ze mną jej oczy mówią masz wytrzymać i wytrzymuję chociaż lekko roztrzęsiony wracam do auta jedziemy dalej w miasto zapłacić czynsz właścicielowi lokalu który wynajmujemy na działalność gospodarczą ( bo prowadzę przywatny dom dla osób starszych ) 2500 masa kasy ale dobrze docieram do domu właściciela krótkie spotkanie przy którym się denerwuję ( nie potrafię rozmawiać z ludźmi przez dłużej niż 10 minut potem łykam chaustycznie powietrze zapowietrzam się serce mi kołacze i kręci się w głowie ) pól biedy jeżeli kogoś znam juz jakiś czas to wtedy jeszcze jakoś to znoszę ale z obcymi to już tragedia zawsze zwalam na przemęczenie i uciekam kończąc jak najszybciej rozmowę wychodząc na gbura czynsz zapłacony krótka wizyta w sklepie znajomej z ciuchami i Marta chce loda do gorąco w głowie tylko jedno odmówić jej tej drobnej przyjemności bo droga do lodziarni to kawał drogi przez zakorkowane miasto nie prubuję brzuch już mnie rąbie na całego ale jedziemy pod lodziarnia kolejka idzie Marta sama po loda bo ja nie wystoję tak długo bo nie rozniesie po lodzie wracamy do domu południe prubuję zrobić sobie kanapkę i już mi się nie chce jeść pukanie do drzwi klient przebieram się łykając kawałek kanapki to curka pacjentki którą mają mi jutro przywieź ze szpitala w stanie agonalnym 96 lat rozmawiam ona zbiera się na łzy mnie już robi się duszno kręci mi się wgłowie i tylko jedno spław ja ale to nie wypada więc rozmawian z nią z 15 minut nam dość chociaż się już znamy wracam zjadam śniadanie jest południe kładę się na 30 minut zasypiam o 13 jedziemy po powsiłki dla klientów spięty dojeżdzam do jadłodajni tam jak zwykle czekając w zaduszonym miejscu czekam na wydanie posiłków ale jeszcze się trzymam wracam z posiłkami trzeba jeszcze pojechać dorobić klucz bo przcownicy złamali znów na miasto 14 korki jak diabli nie daję rady wjechać na most za bardzo mitrzepie rękami i ciałem nie m,ogę złapać oddechu przeponą mi zrywa marta się denerwuję i wyzywa od czubków ma rację zjeżdżamy w boczne drogi już lepiej zakupy w biedronce na myśl kręci mi się wgłowie chocia ż od dwóch lat robię zakupy w tym samym sklepie wszyscy mnie znają lubia ochroniarzem jest mój wójek droga do kasy męka nie mogę wytrzymać jak marta się zatrzyma na dłużej przy stoisku z drobiazgami poco jej te cholerne miski przecież ma ich tyle napięcie rośnie przy kasie jakaś młoda pracownica nie umie liczyć kasy opóźniając kolejke a nie zadzwioni do drugiej kasy w końcu nasza kolej marta skrzętnie próbuje mnie zająć rozmową o głupotach pomaga ledwo podpisuję paragon nipem żeby była faktóra ale już nie mam siły jeździć dalej jeszcze jeden sklep nerwy bo w między czasie zadzwonili z banku że rata na czas nie dotarła tłumaczenia w drodze kończę podróż w sklepie z częściami do samochodów bo mi szlag trafił antenę od auta i mnie drazni jak nie mogę słuchać radia w czasie jazdy w końcu dom biorę się za naprawę anteny i zakręcając na siłe urywan gwint i dylemat pojechać wymienić sam ( bo marta poszła na górę ) czy popuścić 20 zł za antenę przełamuję się stosują przaktyki z waszych postów kilka głębokich wdechów i jadę to kilka przecznic ale wieczność wymieniam antenę wracam cieszę się że radio chodzi już czwarta a tu tyle roboty przebieram się schodzę zamieniam kilka słow z pracownikami o chorych i idę na pole spawam podjazd dla wózków z ojcem trzepie mnie już na całego nie wiem czy nerwy czy ze zmięczenia o 18 musimy podjecjhać do apteki po recepty na drugim koncu miasta tragedia mam dość ale jakoś wsiadam ręce mi chodzą nie mogę się skupić dostaję opiernicz że źle jedżę ale jak mam wytłumaczyć marcie że ja już nie mam siły prowadzić tego auta doga przez miasto tragedia korki ale przynajmniej na trasie nie ma mostów wracam już rotrzepany kończę robić podjazd jeszcze nie całkiem ale na dzisiaj zaczynam kosić trawę i to kosiarka mnie prowadzi ciągle obserwóją mnie pracownicy pytają o głupoty ale jakoś się trzymam tylko kłuje mnie w mostku i ręce lecą same dobra skosiłem przyjeżdza rodzina chorego rególować rachunki już się nie przejmuję że jestem w dresie brudny biorę kasę pare zdań o podopiecznej i wracam do pracy 20 muszę kończyć zabawę na polu bo muszę się przebrać i odwieś martę na nockę do pracy na miasto przychodze padnięty piję słotką mocną herbatę stawia na nogi ale ręce mi chodzą i ten niepokuj w głębi siebie jak nie dam rady schodzę na dół jedziemy znowu most przed nami trzy auta światła sie zmieniaja i mnie już trafi narast ten niepokuj zaczynam panikować boję się że nie zdąże przed zniana świateł i będę stał dwie zmiany nie ma gdzie zjechać most zamknieta droga w dołku mnie ściska ale zaciskam zę by jeszcze chwila zmiana świateł tak długo trwa boże już żóte a te dranie nie ruszaja marta coś mówi ja nie słyszę noga na sprzęgle drży udłao się nijam most już ulga wysadzam ją miłe słowo na pożegnanie wracam przez drugi mos ale jestem pierwszy czekam na zmianę swiateł i nic mi nie jest wracam do domu ale ciagle mnie trzepie coraz bardziej siadam przy komputerze i wciągam się w pisanie tego postu usokajam się o 22 telefon że pajentka ta do której poszła marta na nockę dostała jakiegoś uczulenia trzeba ratować więc muszę wsiąść w auto pojechać do apteki zawieść lekarstwo i przejechać dwa mosty to już zadużo łamię się w końcu po drugim telefonie od marty wsiadam i jadę jakoś szczęśliwie docieram do domu mam już dosyć kończę pisać posta mam nadzieję że zdołam się umyć a jutro jak wstanę będe się lepiej czół bo dwie noccki przedemną .I tak sobie myslę na koniec jaki to kiedys byłem silny że nie istniało dla mnie słowo nie modę nie dam rady a teraz cóż może jutro będzie lepiej mam nadzieję że będę mógł znów napisać dzięki jeżeli ktoś to przeczyta szacunek Rafał G
  6. Rafał Gondek

    Mój przypadek

    Też jestem nowy w tym gronie i trafiłe tu bo już nie mam siły walczyć z tym czymś co dopada mnie już teraz prawie codziennie miło jes że jest takie forum siedzę od dwóch godzin i czytam sam nie wieżąc że są ludzie którzy mają takie same objawy jak ja nawet wydrukowałem sobie jednego posta gdzie historia nerwicy zaczeła się tak samo jaku u mnie na spacerze z psem . Mówisz o psychologu to fajnie tylko trzeba mieć siłę żeby do niego pójść . Po pierwsze nie wytrzymałbym w poczekalni jeszcze z biegu może a po drugie boję się uznania za wariata co do leków ja ratuję się tylko nospą i ostatnio polpramolem ale coś słabo mi pomagają bo miałem tragiczny dzień a teraz jestem na nocce w pracy a do rana daleko ale dzieki za słowa otuchy Rafał
×