Mam 15 lat. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że dzieje się ze mną coś nie tak. Wszystko się zaczęło gdy weszłam do gimnazjum. W szkole podstawowej byłam wzorową uczennicą, teraz nie mogę sobie z niczym poradzić. Zawsze miałam niską samoocenę, ale wtedy się to nasiliło, a to wszystko przez moich kolegów. Jestem osobą nieśmiałą przez co w szkole zaczęłam być poniżana i wyzywana. Cała pierwsza klasa była dla mnie piekłem. Dochodziło nawet do tego, że robiłam wszystko by nie pójść do szkoły, przez co miałam tak złe wyniki. Jednym słowem wpadałam w błędne koło... Do tego doszły problemy w domu. Po zakończeniu roku bałam się wrócić do domu. Wiedziałam że czeka mnie tam piekło ( przez oceny ) i tak było. Mój tata zaczął mnie poniżać i mi ubliżać ( żadne z rodziców nie wiedziało o moich problemach w szkole, ponieważ nie miałam i odwagi o tym powiedzieć, nie chciałam by uważali mnie za jeszcze większą ofiarę losu... ) Wtedy doszło samookaleczanie. Biłam się, robiłam wszystko by zrobić sobie krzywdę.
Teraz sytuacja się powtarza. Ale jest jeszcze gorzej. Do tego wszystkiego doszła miłość i uczucia. Z dnia na dzień uświadamiam sobie, że tak na prawdę dla nikogo nic nie znaczę. Od kilku dni wszystko doprowadza mnie do płaczu. Zauważyłam, że mam ataki paniki, które trwają minute może mniej, podczas których serce bije mi szybciej niż zwykle, cała się trzęsę, robi mi się słabo i zaczynam ciężej oddychać. Jednak zaraz to mija.
Dodam, że jestem jedynaczką. Zawsze nikomu nie mówiłam o swoich uczuciach. Znajomi mają mnie za wiecznie uśmiechniętą, nie mającą żadnych problemów dziewczynę. Teraz jest ze mną coraz gorzej. Boje się wrócić po koniec roku do domu. Ciągle mam w głowie myśl żeby zrobić sobie krzywdę. Nie chce się zabić, chce aby ktoś w końcu mnie zrozumiał. Dlatego piszę tu i proszę o pomoc.
xxx.