Wczoraj, po tygodniowej przerwie z antydepresantami, rozpocząłem eksperytemnt Amitryptylina. Było Lexapro, był velafax i była dupa. Pani psychiatra stwierdzila że czas na cos starej generacji. Nie chcialem tego scierwa, przedstawilem jej argumenty, ale w koncu stwierdzilem ze ona chyba jednak ma wieksze pojecie ta ten temat. Wczoraj bylo 0.5 tabletki. Jakas godzine temu zazylem 0.25mg i jest kop, calkiem konkretny zresztą. Zero pojebanych mysli, a to jest najwazniejsze :) Poza tym wczoraj, ani jak na razie dzisiaj nie odczulem zadnej suchosci w jamie ustnej i innych ubocznych