Od prawie trzech lat jestem z moim obecnym partnerem. Niestety, jest to związek na odległość. Nie mamy możliwości częstego widywania się, a jednak jesteśmy szczęśliwi... Przepraszam, mała poprawka: BYLIŚMY.
Mój partner ma to do siebie, że gdy coś przeszkadza mu w naszym związku, czy we mnie, nie powie tego od razu, będzie udawał, że tego nie zauważa i to mu nie przeszkadza. Zaczeka aż wszystko to się nagromadzi i dopiero wtedy wybuchnie. Niestety, takie wybuchy stały się coraz częstsze. Pojawiły się nowe problemy. Między nami jest spora różnica wieku, aż 5 lat. Do tej pory nigdy mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, byłam jego małą dziewczynką. Teraz nagle powoli staję się dzieciakiem, który nie pasuje do jego dorosłego życia. Przynajmniej ja to tak odbieram.
Bardzo się kochamy, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że to coś w rodzaju miłości życia. Takie coś zdarza się tylko raz. Przez te lata razem wiele przetrwaliśmy. Razem pokonaliśmy nieznośny nowotwór, który mało co nas nie rozdzielił na zawsze, a jednak w końcu nas do siebie zbliżył.
Ostatnio rozmawialiśmy i powiedział mi, że mam trzy wady. Tylko trzy, a jednak bardzo irytujące:
- Często nie zastanawiam się nad tym co robię i jakie są tego skutki
- Ograniczam go (fakt, jestem bardzo zazdrosną osobą, ale od tamtej rozmowy staram się nie wnikać w jego życie towarzyskie i nie "zabraniać" mu spotykania się np z byłymi, chociaż wciąż to boli i boję się wtedy)
- Właśnie to ww "dziecinne zachowanie"
Cięgle walczymy o ten związek, ale powoli chyba zostaje w tej walce sama. Jak to on powiedział "kocham Cię i wciąż jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, to się nie zmieni nawet, jeśli ten związek się skończy, ale chyba przestało mi zależeć". To był cios prosto w serce, ale zmotywował mnie jeszcze bardziej. Muszę nam pomóc. Muszę uratować to co z nas zostało. Zamierzam spełnić jego prośbę, która brzmiała: "proszę, spraw żeby znów zaczęło mi zależeć".
Problem jest w tym, że zupełnie przestaję mieć pomysły. Proszę o pomoc. Będę bardzo wdzięczna.
Jak na razie myślałam o szczerej rozmowie, w której powiedziałby mi WSZYSTKO (bo wiem, że te trzy to nie wszystko) co mi we mnie przeszkadza, a później to za co mnie pokochał, co we mnie lubi. Spróbować sprawić aby skoncentrował się na tym drugim. Czy to dobry pomysł? Czy to w ogóle pomoże?