Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bluetka

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Bluetka

  1. Moi Drodzy! Dopuściliśmy się odejścia od głównego tematu... w sumie to może on już został wyczerpany...nie wiem, nie wnikam. Jedna porada dla kolegi: też miałam problemy z wagą, swoim ciałem itp. Napisałeś, że urządzasz głodówki i one nic nie dają, nie łudź się, że kiedykolwiek głodówka pomoże Ci zrzucić zbędne kilogramy! Nawet jeżeli tak się stanie to stracisz energię, chęć do życia, a później nie powstrzymasz się przed efektem jo-jo. Lepiej powiedz co jesz, o jakich porach, czy dużo ćwiczysz i na podstawie tego spróbuję Ci ułożyć taką dietę byś nie musiał więcej odczuwać niezadowolenia ze swojego ciała :) Głowa do góry! Pozdrawiam :*
  2. Bluetka

    Wygląd zewnętrzny

    To ja nie miałam problemów z wyglądem, zawsze zależało mi na tym żeby dobrze wyglądać, chociaż na ubrania nie zwracałam i nie zwracam większej uwagi, najważniejsze żeby były czyste i dobrej jakości, a jako dbałość o siebie to bardziej rozumiem dbanie o swoją higienę i posiadanie w miarę wysportowanego ciała :)
  3. Przecież nie można tutaj snuć rozważań czy jest to czyn wzniosły czy tchórzostwo. Moim zdaniem dyskutujecie na temat, który do niczego nie prowadzi, dla osoby, która ma doła będzie to jedyne wyjście z sytuacji, coś niesamowitego, dowód bohaterstwa, ale dla innego człowieka zwykłe tchórzostwo, bezsens.
  4. Bluetka

    Witam:(

    Miałam podobne problemy jak Ty, też wszystko zaczęło się od tłamszenia swoich emocji, usilnego nie okazywania ich, później trafiłam do psychiatry i stwierdzono depresję, anoreksję i nerwicę. Podejrzewasz u siebie to pierwsze choróbsko i chyba słusznie, bo tak jak już pisałam miałam te same objawy. Poza tym też odwróciłam się od sztuki, którą zawsze kochałam i która była lekiem na całe zło. Nie powiem Ci gdzie masz szukać pomocy, bo ja sama zadaję to pytanie- wizyta u psychiatry nic mi nie pomogła, wręcz przeciwnie. Jeżeli chodzi o wyjazd to zależy od tego jaką jesteś osobą. Ja też chciałam w taki sposób uciec od problemów- wyjazd do liceum poza swoje rodzinne miasto, ale bardzo bliska mi osoba uświadomiła, że nie jest to najlepszy pomysł, bo zwyczajnie muszę mieć przy sobie bratnią duszę, kogoś kto mi pomoże, przytuli i pocieszy. W związku z tym dobrze zastanów się czy jesteś gotowa na taki skok i ewentualne opuszczenie osób bardzo ważnych dla Ciebie. Pozdrawiam :*
  5. Bluetka

    Dzieńdobrywieczór

    Nie przeczytałam tych powitalnych postów...teraz stwierdzam, że to był błąd, bo przynajmniej wiedziałabym co napisać, a w tej sytuacji mam spory problem. To może zwyczajnie: mam na imię Hania, mam 16 lat. Pojawiłam się tutaj, bo nie wiem co powinnam zrobić. Szukam nie tyle konkretnej pomocy co porady, wsparcia. Przez wiele lat byłam wzorową uczennicą, zawsze byłam podawana jako przykład- świetne oceny, idealne zachowanie, pierwsze miejsca w konkursach. Wychowuje mnie tylko mama, a tata mieszka ze swoją kochanką i wychowują swojego syna (w moim wieku). Mimo to nigdy nie narzekałam na to, że brakuje mi jego obecności, On tak naprawdę zawsze był przy mnie i pomagał mi wtedy gdy tylko tego potrzebowałam. Oboje zawsze ode mnie wymagali więcej niż już osiągnęłam. Miałam ambicje i z reguły osiągałam cel, to co już zdobyłam wzbudzało zachwyt, ale oni ciągle powtarzali mi, że mam być jeszcze lepsza, że to dopiero pierwszy stopień sukcesu. Przy sprawdzianach zawsze odczuwałam stres, bo oceny były dla mnie niezwykle ważne. Mimo tego, że byłam perfekcjonistką, że sukcesywnie osiągałam cel i efekty mojej pracy były widoczne zawsze miałam jeden poważny kłopot- nadwaga. Mi samej ona nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie- było mi wszystko jedno jak wyglądam. Kłopot widziała moja mama, zawsze przy zakupie spodni bardzo się denerwowała i odreagowywała na mnie to, że długo musiałyśmy szukać garderoby tuszującej mankamenty mojej sylwetki. W związku z tym zaczęłam się odchudzać. Po pewnym czasie wpadłam w anoreksję, depresję. Nienawidziłam siebie i chociaż widać było cały mój szkielet i tak uważałam, że jestem zbyt gruba. Wtedy poprosiłam mamę o pomoc...a raczej ona mi ją narzuciła. Gdy pokłóciła się ze mną, zaczęła mnie wyzywać, ja byłam gotowa popełnić samobójstwo, napisałam listy pożegnalne, ostatnią notatkę w pamiętniku...niestety jakimś cudem ów pamiętnik dostał się w jej ręce przed czwartkiem, w którym to miałam ze sobą skończyć. Zawiozła mnie do psychologa, psychiatry, niemalże zniszczyła przyjaźń twierdząc iż to moja przyjaciółka jest źródłem wszelkiego zła. Po wizycie u specjalistów miałam raczej złą opinię o ich działalności- nikt mnie nie wysłuchał, nie spytał co i jak się czuję, od razu zdiagnozowano depresję, nerwicę i anoreksję. Po tej jednej wizycie moja mama stwierdziła, że już wszystko jest w porządku, nigdy nic nie wróci i zaczęło się normalne życie. Z pewnymi rzeczami sobie nie radziłam, miała problemy z koncentracją, ze względu na wycieńczenie organizmu. Zaczęłam normalnie jeść, ideałem nie jest dla mnie osoba chuda, ale wysportowana, silna. Od tamtej pory przytyłam około 10kg, ale nie wyglądam grubo lecz szczupło, jestem dość silna, dużo biegam, pływam, jeżdżę na rowerze. Jednak mojej amie nie podobam się. Dla niej idealna byłam jako dziewczyna wychudzona, blada, chciałaby żebym miała świetny humor, mnóstwo energii i żebra na wierzchu. A ja tego nie chcę, zwyczajnie boję się wrócić do anoreksji, sama myśl o tym jak kiedyś wyglądałam, jak żyłam budzi we mnie strach, obrzydzenie. Mam zdrową dietę, taką jaką powinna mieć osoba wykonująca sporą pracę fizyczną. Ponieważ codziennie uprawiam jakiś spot przez kilka godzin dziennie to nie jem mało, bo przecież potrzebuję energii, gdy tylko jem mama na mnie krzyczy. Zwyczajnie boję się jeść przy niej kolacji, bo wiem, że nie powinnam jej spożywać. Z reguły podjadam małe ilości, ale gdy mnie przyuważy też za to "obrywam". Ile razy próbowałam jej wytłumaczyć, że moja mentalność sprzed kilku miesięcy jest błędna, tyle razy ona mnie nie słucha. Gdy mówię, że boję się powrotu choroby, lub gdy jestem smutna, bo nie radzę sobie z jakimś problemem ona zaczyna się ze mnie śmiać, że robię z siebie dziecko depresyjne, że jestem tylko głupią nastolatką, która próbuje zwrócić na siebie uwagę, ale ja nigdy nie musiałam zwracać na siebie uwagi i zawsze dążyłam do tego żeby być normalną, choć na chwilę znaleźć się w cieniu, a nie ciągle na świeczniku. Nie wiem co mam zrobić, nie mam już siły walczyć ani z nią, ani samej dźwigać tego ciężaru. Proszę, powiedzcie, gdzie mogę znaleźć pomoc, lub jak dogadać sie z mamą. Dziękuję.
×