Ja wam powiem ze od 16 roku zycia mam leki a mam juz 27, zazwyczaj budze sie w nocy, i panika, ale ostatnio nasililo mi sie na tyle, ze np wczoraj jadac na spotkanie, musialam wysiasc z autobusu bo dopadl mnie juz taki hardcorowy, pierwszy raz w zyciu nie moglam go opanowac, godzine szlam na miejsce spotkania, bo balam sie wsiasc do autobusu. Niestety wydaje mi sie ze moje leki spowodowane sa piciem alkoholu, dlatego musialam odstawic, a zeby bylo smieszniej wczoraj wzielam tabletki uspokajajace. Pierwszy raz w zyciu wystraszylam sie ze te leki zapanuja nad moim zyciem, bo co jesli bede sie bala wsiadac do autobusu, czym bede sie poruszac?! a zazwyczaj mnie dopada w komunikacji miejskiem, najgorzej jest jak stoimy albo na swiatlach albo odleglosc od jednego przystanku do drugiego jest spora, a ze jezdze codziennie to wwiem mniej wiecej. Moim takim glupim sposobem kiedy opanuje mnie juz moj wrog, moze to glupie, ale klepie sie dlonia po szyi, bo myslenie o czymkolwiek innym mi nie pomaga. Kiedys bylam z tym u lekarza, ale ze mialam niestety polpasca( to tylko tak obrzydliwie brzmi, to taki wirus jak ospa), niestety przepisano mi wtedy tabletki antybiotyki na ta chorobe, i nie moglam dostac recepty na antydepresanty (podobno jesli sa dobre to pomagaja), ale za to przepisano mi ziolowe o nazwie Hova, zapach okropny, ale jak na poczatek pomogly mi, nawet wtedy rzucilam palenie, a teraz zadne nervomixy neoperseny mi juz nie pomagaja. Sama juz nie wiem co robic, zobacze jak to bedzie wygladalo po dluzszym odstawieniu picia, niestety jestem alkoholiczka i wpadam w duze ciagi i nie wiem czy sobie z tym rowniez poradze.
Pozdrawiam