Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sheyene04

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Sheyene04

  1. Witam. Troszkę temat stary...ale mam nadzieję, że autor jeszcze od czasu do czasu zagląda.... Na początku może powinienem coś powiedzieć....co do pierwszego posta....sens życia....ma Pan 29 lat, nie jest tak źle...ja mam 17 lat, chodzę do liceum i nie widzę w tym wszystkim sensu.... Nie mówię, że przeszkadza mi Polska...polityka.....muzyka..nie o to chodzi....ale....zastanawiam się, po co to wszystko.... Ja też nigdy nie miałem dziewczyny i wygląda na to, że tak pozostanie. Bardzo Pan to przeżywa.....z własnego doświadczenia wiem, że rady typu, idź do psychologa, wyjdź gdzieś itd. nie mają sensu. Oczywiście, wiem, ze w domu nikogo się nie spotka, a znajomości internetowe to bardzo cienka linia...jednak....proszę pomyśleć o czymś innym. Ja mam 17 lat....uczę się..przeciętnie, nie najgorzej, nie najlepiej. Mam dużo znajomych, wielu kolegów, kilku przyjaciół, w tym przeważająca ilość dziewczyn. Z tego co przeczytałem, to jestem do Pana bardzo podobny...jestem, bardzo uprzejmy i miły...staram się zachowywać kulturalnie....zbyt często przepraszam....jestem nieśmiały. Nawet co do związków...( oczywiscie, związki jak na 17 lat, więc należy to wziąć pod uwagę) kilka razy pomogłem pewnym osobom....osobiście nie mając żadnego doświadczenia w tej sferze. Nie potrafię dać Panu rady, co zrobić, żeby Pańskie życie się zmieniło....ale w pewnym sensie....przykre jest to...że mimo iż mam komu to powiedzieć...nie potrafię tego zrobić i piszę to w internecie. Może po prostu skorzystałem z okazji....żeby wygadać się...gdyż chciałem to zrobić już dawno...nie wiem czy powinienem to robić w tym temacie...ale nic innego mi nie zostało....idę rano do szkoły...wszystko jest fajnie....przychodzę do domu i łup..jakby mnie ktoś uderzył młotkiem....czasami nawet nie mam ochoty się odzywać....do nikogo. Nie wiem czy to jest depresja..wątpię, po prostu zarówno ja, jak i w pewnym sensie Pan...jesteśmy innymi ludźmi. Tak się czasami zastanawiam....czy...gdyby coś mi się stało...gdybym po prostu zniknął....cokolwiek..to czy ktoś by w ogóle to zauważył....ja mam chyba ze sobą problem...bo wcale nie jestem jakąś szarą myszką...rozmawiam w zasadzie ze wszystkimi i większość osób mnie lubi.... Cóż....w każdym razie....pewnie nikt już tego nie przeczyta, bo to po roku odgrzebuję....ale....dziękuję Panu za sposobność...wygadania się...choćby i w eter. Pozdrawiam... P.S. - Mój wujek ożenił się mając 46 lat, ma dziecko i jest szczęśliwy.
×