Rozstaliśmy się ponieważ on używał przemocy wobec mnie. Rok życia miałam wycięty z życiorysu, musiałam jakoś dojść do siebie i jakoś zamknelam się w sobie. U mnie w domu nigdy za specjalnie nie było nigdy miłosci, może poprostu oni nie nauczyli mnie kochać. Moja rodzina jest totalnie rozwalona, kazdy mieszka gdzie indziej i rozmawiamy ze soba tylko gdy musimy. Wszystko wydaje mi sie udawane i sa to praktycznie obcy ludzie dla mnie. Mam wrażenie, że ze wszystkim radzic musze sobie sama i tak odbiera mnie otoczenie. I jak juz przychodzi taki moment ze moglabym z kims byc to nastepuje punkt zwrotny, ze nie chce, ze nie potrafie, ze samej mi jest dobrze, radze sobie itd... Chcialabym założyć w przyszłości rodzine ale taka prawdziwa pelna miłosci i szacunku, tylko nie wiem czy będę potrafiła....