Skocz do zawartości
Nerwica.com

puszko

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez puszko

  1. Hej Pojawił się uśmieszek na mojej twarzy po przeczytaniu tego, ale rozumiem że ludzie bardzo nieśmiali młodzi nie wyobrażają sobie 'normalnego' życia. Pewnie też tak miałem w wieku 20 lat. Kończyłem studia w mniemaniu że niczego nie osiągnę nie dam rady. Ale jestem aktywny zawodowo od 24 roku życia, nawet się ożeniłem, mam dwójke dzieci. Choć z tą żoną to już przeszłość. Obecnie pracuje jako robotnik operator maszyn (mimo że skończyłem studia) może dlatego że wrodzona lekka fobia do ludzi powoduje że nie mogę pracować w zawodach gdzie liczy się komunikacja między ludzka itd. Mieszkam samodzielnie, wiążę koniec z końcem. Jest mikro i przykro ale stabilnie.
  2. Kiedyś znalazłem informacje że rocznik 1983 jest najliczniejszy
  3. puszko

    Samotność

    To co piszesz REQ do mnie akurat przemawia. Mam natomiast taki problem, że stale nie zrażając się wychodze do ludzi, ale oni się przede mną zamykają. Cześciowo to rozumiem, nie mają czasu, mają rodziny, koleżanka nie spotka się ze mną bo myśli że to nie wypada. Ale to boli, nawet jeśli się jest świadomym że ci ludzie mają swoje ograniczenia. Wydaje mi się też że po prostu nie jestem kimś tak atrakcyjnym, żeby znaleźli czas, przełamali swoje ograniczenia. Dlatego relacje są tak trudne, społeczny kontekst je nawet utrudnia. Poprostu często nie wypada się spotykać, rozmawiać. Trzeba załatwiać konkretne sprawy. A nerwicowcy chcą budować relacje, a zwykli ludzie załatwiają konkrety a przy okazji relacje się same budują.
  4. Cześć! Postanowiłem wreszcie się przywitać, jeśli kogoś to wogóle rusza, wielki Pan chce napisać coś o sobie, a zarejestrowany jestem od 2012 roku. Mam 33 lata, od 10 zmagam się raczej z umiarkowaną depresją, samotnością, fobią społeczną. Myślałem że zwalczyłem te dolegliwości i w pewnym momencie nawet lecząc się miałem wyrzuty sumienia, że to moja fanaberia. Niestety dziś znów jestem na zakręcie i z głebokości do Was wołam. Samotność to taka trwoga, tym bardziej że przyzwyczaiłem się do obecności innych. Miałem rodzine, żonę 2 dzieci, ale opuściła mnie, dzieci widuje raz w tygodniu. Nikogo prawie nie znam w moim mieście. Nie wiem co będzie dalej. Ktoś dzwoni raz w tygodniu, a ja żebram o kontakt o relacje. Proszę niech ktoś z Was napisze cokolwiek. Chce być dla kogoś ważnym. pozdrawiam Piotrek
×