Witam,
nie wiem czy nie wyolbrzymiam swoich problemów, ale zaczyna mi to wszystko przeszkadzać.
jestem coraz większym kłębkiem nerwów, uczelnia, praca, dom...w pracy dają popalić, ciągle wymagają a nic nie dają w zamian, nie masz prawa nawet się pomylić, bo zaraz jesteś niepoważny albo "Twoja nauka przeszkadza w pracy" (mimo, że studiuję zaocznie).
Coraz więcej się denerwuję w domu, nie mam już kontaktu z mamą jak dawniej, nie mam ochoty wychodzić, strasznie dużo śpię, rzeczy mi wylatują z rąk, nie potrafię się skupić jak dawniej, nie pamiętam rzeczy, które zrobiłam kilka minut temu lub położyłam, nie pamiętam kto co do mnie mówił. NIGDY taka nie byłam. To mnie przytłacza, nawet niewyraźnie mówię, ciągle mam jakieś rewolucje żołądkowe..
Byłam u neurologa, ale wszystkie badania są w porządku, nawet rezonans wyszedł ok, a jest coraz gorzej..czy jestem zestresowana, czy w czasie gdy stres nie jest większy jak ten codzienny.
Kiedyś chociaż znajomym się żaliłam, teraz nawet nie chce mi sie gadać i denerwować znowu.
Do tego ciagle problemy finansowe, naprawde mam dosc, dosc, dość
Mam 25 lat a czuję się wypompowana totalnie z energii, jakbym przynajmniej 50 lat miala
Nie dam rady tak dłużej,
czy ktoś jest w stanie mnie pokierować co z tym zrobić, do kogo się udać? Bardzo proszę...
Patrycja